13.04.11
Dzisiaj mój rowerek treningowy zginął śmiercią tragiczną.
Uczcijmy to minutą ciszy…
...
---------------------------------------
Miska:
+ rzodkiewki, kapusta kiszona, kapusta kiszona, dużo kapusty
--------------------------------------
Suplementy:
Kompleks witaminowy(dokończyłam, muszę coś zakupić), melisa
---------------------------------------
Trening:
5 minut jazdy na rowerku
oraz
Bieganie (bardziej marszo-bieg ) - 1 okrążenie wybranej przeze mnie trasy.
Trochę kiepsko się biegało, bo lał deszcz. Nie zmierzyłam czasu, ale i tak będę kierowała się zasadą- wydłużać długość biegu a potem trasy Chociaż następnym razem zmierzę czas, dzisiaj jakoś wyleciało mi z głowy. Kondycja na razie kiepska, ale nie biegałam wieki.
-----------------------------------------------------------
Był dzień bez treningu siłowego. Chciałam zrobić sobie aeroby na rowerku. Z czasem miałam zamiar włączyć biegi, ale chciałam poczekać aż zrobi się trochę lepsza pogoda, a nie jak ostatnio: chłodno, wiatr, deszcz. W tym roku strasznie czepiały się mnie przeziębienia dlatego wolę dmuchać na zimne. Ochoczo zabrałam się więc do pedałowania. Przy jakiejś 5 minucie niczego nie zmieniając dziwnym trafem opór zmniejszył się do takiego stopnia, że omal się nie zabiłam.
Kręcę pokrętłem, kręcę, a opór jakby ciągle ten sam, a właściwie jego brak. Poklepałam, postukałam, ale to nie skutkowało. Oddałam rower w męskie ręce. Został rozłożony na części pierwsze i okazało się, że linka, która stawiała opór była w dwóch kawałkach. Żegnaj przyjacielu
Ale spoko, ostatnio w najmniej oczekiwanym momencie potrafił z niego spadać pedał, licznik czasami się zacinał, no i rower ogólnie nie był zbyt profesjonalny i te największe opory już nie sprawiały mi większego problemu, kiedy w innych na pewno nigdy nie doszłabym do maxa. Także jest okazja na zmianę. Poza tym, dzięki temu włączył mi się dzisiaj agresor, przestałam chuchać na zimne i poszłam biegać w deszcz