radosuaf/BLOG/Zabawy ze sztangą

Wczoraj poszedłem pobiegać - miałem w planach 1h 20min, ale przez pieprzoną dietę miałem jeszcze takie zakwasy, że skończyłem na 30min, bo muszę mieć choć trochę pary na sobotę...
W pasie było już 87cm w poniedziałek, dzisiaj 85cm. Zacząłem czyścić dietę, bo już "samo z siebie" nie spada .

Poniżej godzinki spokojnie pykniesz 10km ;)

Ostatnio było bodajże 58 minut, a wtedy byłem w gazie i na wysokich węglach . Ale powinno być dobrze, coś tam biegam czasami...
Cały czas mi się bije po głowie jakiś półmaratonik jeszcze w tym sezonie.

Wczoraj całe popołudnie bolała mnie głowa... Czyżby już ketoza?

No i lipsztal - po 2km wiedziałem już, że 10 nie przebiegnę i pozostałem przy 5km. Zakwasy miałem takie, że bieg kończyłem na tętnie w okolicach 140, a i tak ledwo dawałem radę... Czas ponad 33 minuty przy poniżej pół godziny w zeszłym roku. Ogólnie rzecz biorąc katastrofa. Chyba jednak na sporty wytrzymałościowe bez węglowodanów nie ma się co rzucać.

Zmieniony przez - radosuaf w dniu 2010-10-11 13:47:52

Tak w ogóle


To co Ty w zaawansowanych robisz ?

Wuchta mnie przeniósł, to się nie będę stawiał .

Zmieniony przez - radosuaf w dniu 2010-10-11 23:59:24

Co to za dieta, jakies "kopenhagen machen"... ?

Jak to u mnie ostatnio - bez liczenia, ale dość ostry low carb, ślizgający się o CKD jakieś, tym się od CKD różniące, że ładowania robię dość skromne.

On we wszystkim na całość idzie
Radziu.. ja cie bardzo lobię ale wiesz... pod noz to sie juz dla Ciebie nie położę

Żebym tylko jeszcze na siłowni na całość szedł... Izabelka, dla mnie nic nie musisz, i tak jest FAJNIE .

Siłownię otwierają 2 listopada, więc mogę jeszcze 2 tygodnie luzować .

Dzisiaj zrobiłem 8 interwałów 15/45. Tętno maksymalne 178, więc szału nie było, ale to pierwsze od chyba 3 lat .

Zmieniony przez - radosuaf w dniu 2010-10-14 20:36:47

Wesołych świąt Radziu