Cwiczymy tak,jak na sali, z tym, ze zamiast drazka mamy krzeslo . No ale ten drazek to w sumie taki gadzet, na razie nie widze jego zastosowania.
Miss, a masz gdzie to skladowac? W zasadzie to warto cos miec w domu do trenowania.
Marc hm...Marc jest dowodem, ze genetyka to s*ka. Jedyny sport, jaki go interesuje to deska i rower, a i tak nie uprawia tego regularnie. Czasem jak pojdziemy na sciezke zdrowia t cos tam sie popodciaga, zrobi kilka pompek, ale to jest na dobra sprawe nic konkretnego. Potrafi nic nie zrobic przez 2 tygodnie. A wyglada na bardziej wysportowanego niz ja
No, to skoro juz zostalam wezwana do tablicy, to moze tak po krotce opisze, co tam sie u mnie dzieje. Nie moglam wygospodarowac sobie czasu, zostalam rozlozona na lopatki przez ilosc pracy w biurze.
Zaczne moze od pozytywow: udaje mi sie zachowa duza dawke aktywnosci, czas i checi na trening.
Moj plan wiele sie nie zmienill. Fajnie mi sie go dzieli na gore/dol, bo moge rownoczesnie rozciagac i gore i dol po treningu, a nie czekac do wieczora z treningiem albo rozciaganiem.
Plan bede wypisywac raczej na biezaco, bo chcialabym rowniez monitorowac ciezar i powtorzenia, a ze wzgledu na nadgodziny, ja na te silowanie wpadam i z niej wypadam, nic nie notujac w trakcie...normalnie zanotowalabym w telefonie, ale jezdze autem.
dietetycznie...wszystko mi sie porozjezdzalo i to najgorszy tydzien odkad zaczelam monitorowac zywienie. W srode zjadlam wieczorem ostatnie kroliczka z czekolady, tylko dlatego, ze byl ostatni, co dalo jakies 500kcal ekstra, a wczoraj nie bylo lepiej: nie wzielam ani nic do jedzenia, ani kasy do pracy i moglam sobie kupic tylko salatke za punkty w supermakecie. Ale, kolezanka miala urodziny i przyniosla torta, w dodatku mamy ekspres do kawy i mleko....
Jak przyszlam do domu to bylam juz tak glodna, ze zjadlam miske platkow, jakies orzechy, i duuuzo nalesnikow. Juz mialam isc na calosc, ale sie ogarnelam.
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Kebula_w_remoncie_part_2-t1142515.html