PaniMaaj - dziennik treningowy

Kask całkowita podstawa. Mimo małego doświadczenia kilka gleb zaliczyłem.. Raz kask pęknięty w okolicy skroni, gdyby nie on możliwe, że teraz bym tu nie pisał

Bez kasku nigdzie się nie ruszam.

Warto kask mieć jak jeżdżę z dzieciakami na rowerach to podstawa, ale nie wyobrażam sobie żeby osoby takie jak Wy już jeżdżące na wyższym poziomie nie używały kasków. Bo to jak by nie patrzeć bezpieczeństwo i takie uderzenie w głowę może się źle skończyć.

Każda jazda to niebezpieczeństwo. Czy to amator, czy osoba co więcej to robi.
Moją najbardziej solidną glebę zaliczyłem na ścieżce rowerowej z uczestnikiem amatorem

To też wynika trochę z mentalności. Za moich czasów (tak, jestem stara ) żadne dziecko na podwórku nie miało kasku na rower czy rolki. Na nartach czy łyżwach też wszyscy bez kasków (a teraz obowiązkowo dla osób poniżej 16 lat). I jak ktoś od dzieciństwa jeździł rekreacyjnie na rowerze bez kasku to nie czuje takiej potrzeby. Wiele osób uważa, że kask to tylko w sporcie, dla tych pro co zapier...ją a nie do rekreacyjnej jazdy po lesie. Ja w tym roku miałam pierwszy raz kask na nartach i tylko dlatego, że kupiliśmy dla Młodego a mamy taką samą głowę Kask na rower też mam dopiero od momentu jak zaczęłam dojeżdżać rowerem do pracy. Za to Młody bez kasku na rower nie wsiada, tak już się nauczył że sam tego pilnuje. Mąż kasku nie ma, nie widzi potrzeby i nie da się przekonać.

Wiesz to jest kwestia wypadku jednego,nieszczęśliwego.
Od znajomych syn wywalił się na rolkach po prostu nogi podjechały do przodu i głową, potylicą uderzył o krawężnik. Kask pękł wzięło go pogotowie, okazało się, że "tylko" wstrząs mózgu po paru dniach kiepskiego samopoczucia i wymiotów przeszło.
Lekarz powiedział, że uderzenie było silne i gdyby nie kask to nie wiadomo czy dzieciak by przeżył więc od tego czasu pilnuję tego bardzo. Chwila i tragedia gotowa.

Tak jak rion pisze, nieszczęścia chodzą po ludziach, sam byłem kilka razy ofiarą wypadku na rowerze, byłem potrącany na przejazdach rowerowych i powiem, że gdyby nie kask, kilka wypadków mogłoby skończyć się dramatycznie.

Ahh te kaski :) Od dawna trwa spór czy z kaskiem, czy bez kasu...
Ja osobiście jeżdżę w kasku i zachęcam wszystkich do jazdy w kasku... Ale każdy ma swój rozum i sam powinien dojrzeć do tej decyzji. Jeżeli ktoś chce się zabić to również jego sprawa.
Kiedyś w kasku nie jeździłem, upadałem wiele razy i nic mi się nie stało - ale to dzięki 3 letnim treningom Judo, gdzie upadanie było na porządku dziennym i trenowaliśmy je bardzo często bo przecież Judo oparte jest o rzuty i upadać trzeba umieć... Dzięki temu jak już lecę na glebę to nie zastanawiam się "oooo lecę... c o mam zrobić ??" tylko ciało samo składa się w odpowiedni sposób aby zminimalizować skutki
Kask używam obowiązkowo zawsze od czasu gdy go kupiłem, bo był obowiązkowy na zawodach... A skoro mam to używam :)

Brałem już udział w kilku dyskusjach odnośnie "czy w kasku czy bez"
Argumentacje ludzi były najróżniejsze
"W krajach gdzie nie ma obowiązku jazdy w kasku i ludzie jeżdżą bez kasków odsetek poszkodowanych w wypadkach jest mniejszy niż tam, gdzie kaski trzeba nosić" i jakieś badania jakiegoś uniwersytetu bla bla bla...
"Statystycznie osoba, która jedzie w kasku ma uczucie większego bezpieczeństwa i istnieje większe prawdopodobieństwo, że osoba w kasku będzie jeździć bardziej brawurowo i ryzyko wypadku wzrasta" i jakaś praca doktorska, że bla bla bla....
gorąco...
niewygodnie....



Kask: TAK, ale nie na siłę. Trzeba do tego dorosnąć

Zwykle jak ktoś sam miał wypadek czy ktoś ze znajomych miał to wtedy bardziej się dba o bezpieczeństwo. Ale jak ktoś 30 lat jeździ na rowerze rekreacyjnie to naprawdę argumenty nie trafiają. Znam takich co uważają że to jakaś nowa moda z tymi kaskami, nie wiadomo po co. Na szczęście młode pokolenie używa kasków, więc jest szansa że to wejdzie w nawyk.

_Szajba_

W kwestii jogi - możesz podrzucić linka?

Zaczęłam od tego:


Dziś już robiłam bez filmiku