A Ronaldinho i tak dał spektakl
Jedynie ktoś tak wspaniały i wesoły jak Ronaldinho, potrafił bawiąc się jak mały chłopiec, obrócić sytuację zaistniałą na Ruiz de Lopera w dobrą zabawę. Brazylijczykowi nie przeszkadzały pokaźne kałuże, które powstały po ulewnym deszczu i ku uciesze kibiców zgromadzonych na trybunach zabawił się w rasowego surfera.
Znudzeni i poirytowani całą sytuacją fani, zaczęli śpiewać: "Do basenu, Lopera do basenu." Jednak jedynie gwiazdor Blaugrany posłuchał kibiców i efektownie rzucił się na przemoczona murawę.
Jeszcze przed spotkaniem, Ronaldinho rozgrzewał się razem z kolegami i testował stan boiska oraz to czy można kontrolować piłkę. Gaucho nie miał wątpliwości co do tego, że mecz się nie odbędzie, ponieważ piłka zwyczajnie nie chciała się obracać po boisku. Kibice Barcelony przybyli także z Extremadury i całej Andaluzji, nie mieli najweselszych min, jednak Brazylijczyk postanowił wynagrodzić im ich fatygę i dał zabawny spektakl.
Na konferencji prasowej, przebrany w schludne spodnie i jasną kurtkę oraz z tasiemką we włosach, powiedział dziennikarzom MD, że: "Jako chłopiec uwielbiałem robić takie rzeczy, kiedy w mojej dzielnicy padał deszcz."
Reprezentant 'Canarinhos' od początku wiedział, iż spotkanie nie zostanie rozegrane: "ponieważ to po prostu niemożliwe, piłka się nie obracała, nie można było grac przy takiej ilości wody."
Ronaldinho poleciał prywatnym samolotem do Madrytu, gdzie czekał na lot do Rio de Janeiro, następnie godzinę po wylądowaniu w Brazylii udał się kolejnym samolotem do Paragwaju. 'Kanarki' rozegrają w środę mecz kwalifikacyjny do MŚ 2006, które odbędą się w Niemczech. Gwiazdor Barcelony nie poleciał w tę podróż sam, towarzysza mu Pepe Costa i Sandro Rosell oraz koledzy z kadry. El crack będzie do dyspozycji Rijkaarda dopiero w piątek rano i w sobotę zagra ponownie !