Kulturystyka ma różne oblicza. Obecnie jest to dyscyplina uprawiana masowo, przez setki tysięcy ludzi. Większość z nigdy nie stanie na scenie, nie robi „formy” pod zawody, ćwiczy dla przyjemności, poprawy wyglądu ciała, pokonania swoich lęków, ograniczeń. Bardzo często niektórzy ludzie budzą się, dopiero gdy pojawią się pierwsze ciepłe dni i stwierdzają, że jest to dobra okazja, aby rozpocząć treningi siłowe.

  1. Kulturysta - sportowiec czy prymityw?
  2. Ciemna strona kulturystyki
  3. Hobby czy niebezpieczne obsesja?
  4. Zaburzenia psychiczne
  5. Na zakończenie

Kulturysta - sportowiec czy prymityw?

umięśniony mężczyzna

Jeśli regularnie trenujesz siłowo, kontrolujesz dietę, stosujesz określony plan treningowy i suplementacyjny, to może być to dyscyplina na dziesiątki lat, obarczona niewielkim ryzykiem kontuzji.

Mity i przekaz medialny

W społeczeństwie rozpowszechnione są liczne mity dotyczące kulturystów. Niekoniecznie to, iż ktoś wybrał podnoszenie ciężarów, świadczy o ograniczonych horyzontach myślowych, małej inteligencji, nierównowadze życiowej (widzenie tunelowe, liczy się tylko sport!) czy braku rozwoju personalnego.

Może być to takie same hobby jak jazda na rowerze, bieganie, triatlon czy sporty walki. Niemniej kulturyści są często piętnowani, zjawisko nasilają przekazy medialne np. w filmach Patryka Vegi, najlepiej znany to rola Tomasza Oświecińskiego  w filmach „Pitbull. Nowe porządki” i „Pitbull. Niebezpieczne kobiety”. Umięśniony zawodnik jest tam przedstawiany jako osoba z wyraźnym problemami z wysławianiem się, prymitywna i agresywna.

Podobnie wygląda kampania reklamowa klubów  „Planet Fitness”, w jednej scenie pokazano niezwykle agresywnego profesjonalnego kulturystę, w drugim klipie kolejnego, przypominającego akcentem Arnolda Schwarzeneggera, który był w stanie wymamrotać po angielsku tylko jedno zdanie: „Podnoszę rzeczy i je odkładam”.

https://www.youtube.com/watch?v=1HFPnUY-Ip0

Film: kontrowersyjna reklama sieci „Planet Fitness”

Ciemna strona kulturystyki

młody mężczyzna - sterydy

Brak cierpliwości

Do najważniejszych problemów związanych z treningiem kulturystycznym można zaliczyć brak cierpliwości młodych ludzi. Niektórzy po kilku miesiącach treningu zamawiają w Internecie środki farmakologiczne. Nie wiadomo, co znajduje się w środku opakowania, są to nielegalne odpowiedniki leków lub substancje niewystępujące w oficjalnym obrocie, wytwarzane tylko na potrzeby czarnego rynku. Mogą być one skażone.

Czarnorynkowe preparaty

Znam też przykłady wielu młodych kobiet, które decydują się na domięśniowe iniekcje nieznanego pochodzenia preparatów, w nieznanej dawce i w nieokreślonych proporcjach. Może to spowodować maskulinizację damskiej sylwetki, w części nieodwracalną. Poza tym sam „zabieg” może być wykonany w wątpliwych warunkach, co sprzyja przeniesieniu infekcji i nadużyciom seksualnym.

Polecamy również: Jak działa testosteron? Najgłupsze mity o testosteronie!

Ryzyko zakażenia

Na dodatek naruszenie skóry w trakcie podawania farmakologii wiąże się z ryzykiem transmisji np. wirusów, infekcji bakteryjnej skóry, zapalenia, obrzęków, martwicy itd. W jednym z badań chciano ustalić, ile osób wstrzykujących domięśniowo sterydy jest nosicielami groźnych chorób (HIV, wirusy zapalenia wątroby typu B i C). Sześć z 63 próbek krwi (9,5%) zawierało przeciwciała przeciwko wirusowi zapalenia wątroby typu C; 12,0% uzyskało wynik pozytywny na obecność przeciwciał przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B; żaden nie zawierał wirusa HIV.

Narażenie na wirusa zapalenia wątroby typu C było związane ze wstrzykiwaniem heroiny, wcześniejszym uwięzieniem, dzieleniem się igłami, liczbą tatuaży i narażeniem na wirus zapalenia wątroby typu B. Tak, to prawda, że często po sterydy anaboliczno-androgenne sięgają osoby z półświatka, czyli np. przestępcy i narkomani, niemniej jest to niezwykle niepokojące.

wątroba

Wirusowe zapalenia wątroby

W Polsce, w ostatnio przeprowadzanych badaniach przesiewowych, przeciwciała anty-HCV stwierdzono u 0,9–1,9% osób, w zależności od badanej populacji i stosowanej metodyki badawczej. Czyli może się okazać, że osoby stosujące sterydy anaboliczno-androgenne mają wielokrotnie częściej kontakt z wirusem zapalenia wątroby typu C, ponieważ przenosi się przez krew (iniekcje leków, narkotyków itd.) Oba rodzaje wirusowych zapaleń wątroby (B i C) są podstępne, wiele lat nie muszą dawać żadnych objawów. WZW typu C może przybierać postać choroby o wieloletnim, skąpoobjawowym przebiegu klinicznym, rozpoznawanej nierzadko przypadkowo lub dopiero na etapie późnych, zagrażających życiu powikłań.

Według danych naukowych 60-65% zakażonych WZW typu B ludzi nie zdaje sobie sprawy, że choruje, bo infekcja HBV przebiega u nich bezobjawowo! To nie znaczy, że nic im nie grozi! 1% z nich doznaje piorunującego zapalenia wątroby i umiera. 4% zakażonych HBV dostaje przewlekłego zapalenia wątroby (z tej grupy zdrowieje od 0,5 do 1% rocznie), 20-25% doznaje ostrego zapalenia wątroby. Wiele osób z ww. grup dostaje marskości wątroby, raka i wskutek tego umiera. To nie jedyny problem związany z kulturystyką.

Hobby czy niebezpieczne obsesja?

Często zdarza się, iż młodzi ludzie kierują się poradami przypadkowych osób, spotykanych na siłowni lub w Internecie. Pojawia się tu problem znacznego przedawkowywania leków, przekarmiania ustroju lub podejmowania różnych niebezpiecznych zachowań (skrajne odwadnianie, wyniszczające diety, głodówki, przedawkowywanie jodu, witamin itd.) To, co z wierzchu wygląda jak niegroźne hobby, dla części osób przeradza się w obsesję.

Często dążenie do jak największej masy za wszelką cenę powoduje przedwczesną śmierć, a i tak w mediach nagłaśniane są tylko najbardziej znane osoby, o ugruntowanej pozycji. O całej reszcie nigdy się nie dowiemy. U wielu kobiet obsesyjne odchudzanie doprowadza do skrajnego wyniszczenia ciała, a wiele środków farmakologicznych bezpośrednio potrafi zagrozić życiu (np. DNP, hormony tarczycy, beta-mimetyki).

Zaburzenia psychiczne

wściekły mężczyzna

Niektórzy użytkownicy SAA zgłaszają urojenia wielkości i niezwyciężoności, inni doświadczają depresji i różnych zaburzeń nastroju. Wraz ze wzrostem dawki użytkownicy SAA mogą stać się impulsywni, agresywni, a nawet brutalni. Ostatnie badania neurobiologiczne skupiały się na wpływie SAA na funkcje ośrodkowego układu nerwowego, takie jak funkcje poznawcze, lęk, depresja i agresja.

Wpływ na mózg

Wykazano, że stosowanie SAA wiąże się ze zmniejszeniem grubości kory, zmniejszeniem istoty szarej i zwiększeniem objętości prawego ciała migdałowatego. Wydaje się, że stosowanie SAA przyspiesza starzenie się mózgu poprzez stres oksydacyjny i apoptozę (programowalną śmierć komórek) wiąże się z gorszymi funkcjami poznawczymi i może zakłócać normalne funkcjonowanie neuronów w przodomózgowiu, co może zwiększać niepokój i agresywność oraz zmniejszać kontrolę hamowania. Podczas odstawiania SAA często obserwowano nasilenie depresji.

Polecamy również: Forma życia: czy można zbudować super sylwetkę bez dopingu?

Psychopatia

Jednym z obszarów, który pozostaje niedostatecznie zbadany wśród osób używających SAA, jest psychopatia – zaburzenie osobowości charakteryzujące się płytkością zachowań (zaburzona ekspresja emocji), impulsywnością, potrzebą stymulacji, nieodpowiedzialnością, brakiem empatii i zachowaniami aspołecznymi. Badania nad psychopatią często wiążą psychopatię z przemocą, wielokrotnymi pozbawieniami wolności, brakiem szacunku dla władzy i nadużywaniem substancji np. narkotycznych. Istnieje coraz więcej dowodów na to, że używanie SAA może być powiązane z psychopatią.

Polecamy również: Testosteron - hormon zdrady i niewierności?

Wcześniejsze badania oceniające używanie SAA oraz elementy cech osobowości „Mrocznej Triady” i „Wielkiej Piątki” sugerują, że związek między używaniem SAA a przemocą i zachowaniami ryzykownymi może wynikać z deficytów samoregulacji i niskiej sumienności. Da się prognozować używanie SAA, oceniając cechy takie jak: narcyzm, niska ugodowość, neurotyzm, impulsywność i nieumiejętność opóźniania gratyfikacji.

Wpływ na emocje

Hauger i wsp. niedawno zidentyfikowali znacznie słabsze rozpoznawanie emocji u osób podnoszących ciężary, uzależnionych od SAA, w porównaniu do grupy kontrolnej. Naukowcy sugerują, że to słabsze rozpoznawanie emocji może przyczyniać się do częstszego występowania cech aspołecznych, które zgłaszali wcześniej użytkownicy SAA. Jako mechanizm leżący u podstaw związku między używaniem SAA a agresją sugeruje się antyspołeczne zaburzenie osobowości, które charakteryzuje się lekceważeniem praw i norm, drażliwością oraz brakiem szacunku dla bezpieczeństwa własnego i innych. Pod względem koncepcyjnym antyspołeczne zaburzenie osobowości i psychopatia mogą się pokrywać.

Polecamy również: Walka z genetyką. Czy każdy może wyglądać jak kulturysta?

Wg naukowców na podstawie ankiety przeprowadzonej wśród dorosłych kulturystów płci męskiej, używanie SAA wiąże się z większym prawdopodobieństwem występowania cech psychopatycznych. Na dodatek stosowanie wielu różnych leków (co jest typowe w kulturystyce) wiązało się z jeszcze wyższym ryzykiem wystąpienia cech psychopatycznych. Nie jest pewne, czy sterydy anaboliczno-androgenne przyciągają osoby o cechach psychopatycznych, czy może długotrwałe nadużywanie SAA powoduje wystąpienie patologicznych zmian w funkcjonowaniu mózgu sportowca.

Ryzykowne zachowania

Naukowcy dostrzegli, że osoby, które nie brały jeszcze sterydów anaboliczno-androgennych, ale to rozważały, dwukrotnie częściej wykazywały pewne cechy ze spektrum psychopatii.  Należy wziąć pod uwagę, że używanie SAA samo w sobie jest zachowaniem ryzykownym i może być sklasyfikowane jako nadużywanie substancji może nie psychoaktywnej, ale jednak farmakologicznej. Zatem przyszli użytkownicy SAA mogli angażować się w wiele innych ryzykownych zachowań, jeszcze zanim sięgnęli po SAA. Naukowcy ustalili, że osoby, które nie brały jeszcze sterydów anaboliczno-androgennych, ale to rozważały, w przeszłości trzykrotnie częściej podejmowały ryzykowne zachowania seksualne (np. przygodny seks bez zabezpieczenia) w porównaniu z osobami nieużywającymi SAA.

Na zakończenie

Kulturystyka dla tysięcy ludzi stała się ciekawym hobby, dla innych może być pułapką bez wyjścia. Jak w każdym przypadku, najbezpieczniej byłoby znaleźć złoty środek i nie poświęcać życia oraz zdrowia w pogoni za nieosiągalnymi celami.

Referencje:

Nelson, B.S., Hildebrandt, T. & Wallisch, P. Anabolic–androgenic steroid use is associated with psychopathy, risk-taking, anger, and physical problems. Sci Rep 12, 9133 (2022). https://doi.org/10.1038/s41598-022-13048-w

Oancea CN, Butaru AE, Streba CT, Pirici D, Rogoveanu I, Diculescu MM, Gheonea DI. Global hepatitis C elimination: history, evolution, revolutionary changes and barriers to overcome. Rom J Morphol Embryol. 2020 Jul-Sep;61(3):643-653. doi: 10.47162/RJME.61.3.02. PMID: 33817705; PMCID: PMC8112794.

Kumar, Abbas, Aster ; Robbins. PATOLOGIA II wydanie

Beata Lorenc, Katarzyna Sikorska i in.  Nowe możliwości leczenia wirusowego zapalenia wątroby typu C

Aitken, Campbell, Cheryl Delalande, and Kay Stanton. Pumping iron, risking infection? Exposure to hepatitis C, hepatitis B and HIV among anabolic–androgenic steroid injectors in Victoria, Australia. Drug and alcohol dependence 65.3 (2002): 303-308.

 

 

Zawarte treści mają charakter wyłącznie edukacyjny i informacyjny. Starannie dbamy o ich merytoryczną poprawność. Niemniej jednak, nie mają one na celu zastępować indywidualnej porady u specjalisty, dostosowanej do konkretnej sytuacji czytelnika.
Komentarze (11)
M-ka

Czyli psychopata, tzn.ktoś, kto przedmiotowo traktuje innych ludzi, tak samo przedmiotowo może traktować własne ciało, stąd korzystanie z ryzykownych dla niego samego, środków.
Z tego wynika, że jeśli widzisz kogoś niszczącego własne zdrowie np.poprzez farmakologię, to może to być człowiek o skłonnościach psychopatycznych i należy zachować ostrożność w kontaktach z taką osobą.

0
M-ka

W sumie, to artykuł potwierdza intuicję kobiet, co do mężczyzn, którzy nadmiernie dbają o wygląd - że coś z nimi może być 'nie tak'... Albo kompleksy albo narcystyczna osobowość albo utajnione skłonności homo...
Dla kobiety szukającej czegoś więcej od przelotnej relacji, na pewno wygląd kulturysty na sterydach jest potencjalną czerwoną flagą.

0
_Knife_

M-ka a co my mamy powiedzieć o kobietach, które kpią w żywe oczy i robią wszystko, by nas oszukać? Push-upy, makijaż, operacje plastyczne, stroje
"zrobione" policzki, wargi, piersi, pośladki i co tam jeszcze by się dało. Wielka akcja maskująca i dywersyjna, mówiąc po wojskowemu specjalna akcja, maskirowka.

7
M-ka

No tak. A to dopiero początek pułapek, bo prawdziwe zaczynają się w sferze psychicznej i finansowej (jeśli ktoś ma jakieś 'zasoby' warte podboju).
Bardzo dobre porównanie; to wszystko w ogóle przypomina stosunki dyplomatyczne między dwoma krajami, gdzie od początku musi być jakiś zdrowy układ i równowaga sił i trzeba mimo pokoju cały czas pilnować własnych granic, żeby z biegiem czasu nie zostać podbitym przez dotychczasowego sojusznika.

0
lordknaga

M-ka - sam cwicze juz ponad 15 lat i siegam dalej niz po suple i to sie zaczelo od kompleksow, ktore mam dalej i bede miec zawsze :-) naryzem to nie ja i to samo moge chyba o sobie powiedziec, ze nie jestem homo, poprostu jak wielu, ktorzy siegaja po sok, mam swoj rozum i raczej dbam przez to o swoje zdrowie, duzo bardziej niz przecietny kowalski i tez nie wygadam jak takowy %-)

i jak piszesz, malemu % kobiet, podobaja sie napakowanie goscie, nie mowie tutaj o muskulach jak te chlopaki w rurkach z meskiej, to jest takie kilku sekundowe wow i tyle i czemu tu sie dziwic? raczej zadna normalna kobieta, nie chciala by sie zwiazac z kims takim hehe a jak Knife napisal, plec przeciwna robi to samo i dla nich to jest duzo latwiejsze i nie potrzebujesz kilku lat i przelewania potu, zeby isc pod skalpel albo nalozyc tapete i namalowac brwi :D

0
M-ka

Nie jestem pewna, @lordknaga, czy dobrze zrozumiałam wydźwięk Twojej wypowiedzi...
Piszesz, że pomimo kompleksów i sposobu, w jaki próbujesz sobie poprawić samopoczucie (siłownia itd.), w sumie czujesz że wyglądasz dzięki temu lepiej i jesteś zdrowszy, niż wielu przeciętnych mężczyzn, którzy co prawda nie mają kompleksów na tle wyglądu, ale też i nie mają motywacji, żeby zadbać o dietę, wygląd, sprawność...
Czyli w sumie DZIĘKI tym kompleksom zaszedłeś dalej, niż wielu innych ludzi.
Z tym się jak najbardziej zgadzam, że kompleksy mogą stanowić motywację do zmian i dzięki nim odkrywamy jakiś swój wewnętrzny potencjał czy działania, które sprawiają nam przyjemność i dają satysfakcję, niwelując dyskomfort związany z rzeczami, które nam się w sobie nie podobają, a są trudne bądź niemożliwe do zmiany.
I nawet niezależnie od tego czy ludziom z zewnątrz podoba się Twój "siłowniany" wygląd czy też nie, jeżeli ty sam jesteś z niego zadowolony, to przyczynia się to do większej samoakceptacji i lepszego samopoczucia we własnym ciele. Tak?...

Jeśli więc fakt posiadania jakichś (twoim zdaniem) niedoskonałości wyglądu czy charakteru i ich wpływ na twoje samopoczucie, jest w jakiś sposób niwelowany przez to, co robisz ze swoim ciałem, to najprawdopodobniej odbije się to także w pozytywny sposób na twojej relacji/relacjach z kobietami, bo jakby przekuwasz negatywną energię swoich kompleksów na paliwo do wyjścia poza nie i czegoś dla ciebie pozytywnego.
I pokazujesz w ten sposób, że kompleksy nie muszą być czymś negatywnym.
Tak, to jest przykład pokazujący, że kompleksy same w sobie jeszcze nic nie znaczą, a raczej to , co z nimi w życiu ROBIMY.

Pisząc o kompleksach jako "czerwonej fladze", miałam na myśli sytuację, kiedy ktoś posiada te kompleksy, ale nie potrafi się z nimi uporać i wywierają one negatywne skutki na jego funkcjonowaniu w relacjach (to dotyczy różnego typu relacji z ludźmi, ale szczególnie niszczące bywa w bliskich relacjach, damsko-męskich).
Takie osoby (co wiem z doświadczenia), często latami żyją w toksycznych emocjach, wiecznie porównują się z innymi, są zazdrosne itp.
I teraz kobieta, która szuka trwałej relacji, a widzi mężczyznę bardzo skoncentrowanego na swoim wyglądzie (siłownia itd.) w swoim własnym interesie powinna sprawdzić, z czego to wynika, bo jeśli on to robi z powodu kompleksów, nad którymi nie panuje, to grozi jej, że ten fajnie nawet wyglądający człowiek , okaże się bardzo trudnym partnerem w relacji.
Będzie np. chorobliwie zazdrosny i kontrolujący (bo ma niskie poczucie własnej wartości i cały czas czuje zagrożenie ze strony innych mężczyzn) albo będzie bardzo krytyczny i mało tolerancyjny wobec niej samej (bo ktoś, kto nie akceptuje sam siebie i swoich słabości, nie potrafi wybaczać ich także innym ludziom)...
W razie zerwania tacy faceci bywają wręcz niebezpieczni, bo zachowanie kobiety postrzegają przez pryzmat swojego urażonego, nadwrażliwego ego i np. próbują się zemścić...
Nie jest to w każdym razie mój prywatny wymysł, tylko psychologowie wymieniają cały szereg możliwych negatywnych skutków ubocznych dla związku, jeśli osoba, z którą się zwiążemy, ma "niezaleczone" kompleksy.
Wystarczy wygooglać "niskie poczucie własnej wartości a związek".

Co do tematu zwiększania własnej atrakcyjności fizycznej dla potrzeb podobania się płci przeciwnej, to nie uważam, aby kobiety były na jakiejś dużo łatwiejszej pozycji, bo używają takich narzędzi jak makijaż...
Tu by panowie musieli przeżyć chwilę w ciele średnio atrakcyjnej kobiety i poczuć to, co ona czuje, kiedy jest notorycznie niedostrzegana/odrzucana przez przedstawicieli męskiej płci, ze względu na gorszy wygląd od innych kobiet, gdzie nawet nikt nie daje jej szansy wykazać się pod innymi względami, bo mężczyźni są wzrokowcami i jeśli ktoś im się wizualnie nie podoba, to na tym etapie się po prostu kończy...
Makijaż nie jest aż tak skuteczny, aby z mało atrakcyjnej kobiety zrobić gwiazdę, a operacje plastyczne są drogie i
tak naprawdę tylko margines kobiet z nich korzysta.
Dużo kobiet też zwyczajnie nie lubi tej całej maskarady, malowania się, wysokich obcasów, spódniczek itp. i wcale nie powiedziane, że jest to dla nich "łatwe" czy "miłe" (wolałby np. poćwiczyć na siłowni), ale odrzucając to, z automatu zmniejszają swoje szanse i wchodzą do strefy "przezroczystości" wobec mężczyzn, bo to oni tak naprawdę mają bardzo wysokie standardy wizualne (!)... One tylko starają się im sprostać.

Z drugiej strony, kobiety są dużo bardziej tolerancyjne wobec wyglądu mężczyzn i w sumie mężczyźni wcale nie muszą przelewać litrów potu na siłowni, aby się podobać... Wystarczy dużo mniej, niż wygląd kulturysty na sterydach...
Robią to więc chyba bardziej sami dla siebie?...

1
lordknaga

M-ka - bys musiala przyjsc do mnie na silownie i zobaczyc, jak te srednio-atrakcyjne dziewczyny cwicza dzisiaj, nie daleko im ubiora do strip-klubu a zeby przyjsc na silownie, cwiczyc w miare ciezko i sie wypocic - noszac do tego pelny makijaz do doklejanymi brwiami?? :-D i to nie sa pojedyncze przypadki, pojedyncze to te dziewczyny, ktore so ubrane luzno , zeby pocwiczyc w komforcie...

ja pisalem o sobie w moim poprzednim poscie. napewno rowno w 100% pod sufitem nie mam, kompleksy mam i bede miec zawsze, jak pisalem, a cwiczenie poprostu pomaga mi sie z nimi troche uporac i zamaskowac je? tak samo jak moj wyglad, ze zwyklego wysokiego patyczaka skinny-fat, chodze czesto po ulicy i ludzie mnie paluchami wytykaja albo komentuja za plecami, jeszcze kiedys to bylo fajne ale z czasem stalo sie to zenujace... moj wyglad(mowie juz jak jestem duzy) pomogl mi w zyciu i to bardzo duzo, ludzie ktorzy chca mnie poznac, inaczej ze mna rozmawiaja, w pracy czy w niektorych miejscach publicznych, dostaje duzo komplementow i jest to fajne ale jw. napisalem, sa dobre i zle strony... ja nigdy nie robilem tego, zeby podobac sie plci przeciwnej, ja zaczalem cwiczyc, zeby akceptowac samego siebie. cialo da sie rozbudowac i dla niektorych napewno bedzie ono bardziej atrakcjyjne, tylko o to trzeba dbac nonstop, ale mojej mordy nie zmieni zadna silownia i zawsze bede miec japone jak szrek :-D

1
M-ka

Hmm... Co do kobiet w dzisiejszych czasach, to faktycznie chyba narasta u nich jakaś desperacja i zmienia się ich zachowanie, kiedy chcą znaleźć kogoś do związku i z bardziej pasywnego przyciągania uwagi robią się wręcz agresywne i nachalne w tym epatowaniu wyglądem i ciałem... Szczerze, to sama nie bardzo ogarniam te dzisiejsze zjawiska. Wygląda, jakby świat był trochę przesycony wszechobecnymi podtekstami i jawnymi aluzjami i to coraz mniej działa, a one paradoksalnie zamiast porzucić mało skuteczne metody, to brną coraz bardziej...
Może to jest też efekt towarzyszący spadkowi zainteresowania mężczyzn, ich wycofaniu z takich tematów jak rodzina i stałe związki lub wzrostowi liczby dziewczynek wychowywanych bez ojców, co w dorosłym życiu może przynosić taką właśnie desperację w poszukiwaniu męskiej uwagi...
Czasami córka opowiada mi, co odstawiają jej koleżanki 14-15 lat wobec rówieśników i zastanawiam się czy to ja jestem już taka stara czy faktycznie świat i ludzie zachowują się teraz inaczej.

Odnośnie wyglądu, jesteś tu chyba przykładem osoby, która używa kulturystyki bardzo świadomie i zarazem maksymalizuje korzyści i stara się nie windować zbytnio ryzyka. Niestety mamy czasy, kiedy wizerunek jest bardzo ważny dla sposobu, w jaki odbierają nas inni ludzie i rozumiem doskonale, że w naszej "obrazkowej" epoce możesz mieć z tego bardzo wymierne korzyści.
Twarzą się nie przejmuj; ciesz się tym co się da, na pewno znajdzie się coś ładnego i jeśli dodasz do tego szczery uśmiech, to takiego człowieka zawsze odbiera się pozytywnie, przez pryzmat ogólnego wrażenia, a nie jakichś detali wyglądu...
Same rysy mogą zrobić wrażenie tylko przez krótką chwilę, a później liczy się i tak czy twój charakter kogoś przyciąga czy odpycha.

Z własnego doświadczenia - przekonałam się, że nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej i dziś dałabym wiele, żeby móc znów wyglądać, jak kilka lat wcześniej, kiedy oczywiście uważałam swój wygląd za zły...
Skup się więc na pozytywach i ciesz się nimi, a resztę po prostu zignoruj; szkoda na to energii psychicznej.

1
FighterX

Problem z kulturystyką sensu stricte jest jej subiektywność. Większość kulturystów dąży do nieosiągalnych celów, których nie umie zdefiniować. Jak zdefiniujesz "poprawę" klatki piersiowej czy nóg? Mają być większe? lepiej docięte, lepsza separacja? A jeżeli lepsza, to jak ocenisz "lepszość" wyglądu?
Cel musi być mierzalny. Musi być określony w czasie, musi być realistyczny i WAŻNY oraz PRECYZYJNY.

1
M-ka

Wygląd natomiast to jest coś trudnego do zamknięcia w prostych regułach i wymogach, jest to rodzaj sztuki - liczą się proporcje, detale, kompozycja całości...
I tak samo jak w malarstwie, lepsze jest często wrogiem dobrego i coś, co za bardzo zbliża się do ideału, często traci też swój indywidualny charakter i zaczyna być nudne, "przedobrzone"...
Człowiek w ogóle jest tak skonstruowany psychicznie, że perfekcję odbiera jako mniej atrakcyjną, niż drobne 'niedoskonałości', ale świadczące o indywidualizmie.
Malarze operują farbą i pędzlem, co jest jeszcze względnie łatwe i mogą wyrzucić nieudaną pracę do kosza, a kulturyści mają do czynienia z własnym żywym organizmem i psychiką i ogromnie skomplikowaną ludzką fizjologią...
I tak naprawdę im bardziej ktoś się wgłębia w zawiłości kulturystyki, tym bliżej w stronę filozofii...
Trzeba sobie odpowiadać na wiele złożonych pytań: co jest ładne (a co już nie), co jest zdrowe (a co już się nie opłaca), co jest życiowo korzystne (a co zbyt kosztowne), co poprawia atrakcyjność (a co już zaczyna ją podważać).
Co jest tylko przejawem pewnego perfekcjonizmu, a co już narcyzmu czy zachowań psychopatycznych. Co to jest równowaga??
Co jest rozwojem, a co obsesją...
Bardzo możliwe, że (mała) część ludzi bardziej poszukuje w życiu odpowiedzi na takie pytania, niż potrzebuje kulturystyki jako takiej, która tylko ich konfrontuje z głębią zagadnień fizjologiczno-filozoficznych , podobnie jak robi to sztuka :).

Zauważyłam ostatnio ciekawą rzecz, osoby amatorsko zajmujące się kulturystyką, wydają się być bardziej zrównoważone, niż przeciętni ludzie, którzy nie uprawiają żadnego sportu (oczywiście o ile nie nadużywają farmakologii).
Czyli na swój sposób poszukiwanie równowagi i rozwoju w sporcie, przenosi się także na inne aspekty życia.
Konfrontujemy się ze swoimi ograniczeniami i wadami fizycznymi i uczymy się je akceptować i nad nimi pracować, niwelować ich znaczenie w naszym życiu i rozwijać pomimo ich posiadania.
Jeśli mniej lub bardziej świadomie zaczniemy tak samo pracować nad własną psychiką, to także nasze "psychiczne ciało" może ogromnie skorzystać.
No i do tego im bardziej tolerancyjni stajemy się wobec własnego ciała i jego ograniczeń, tym bardziej tolerancyjni możemy być wobec innych osób i wspierać je w ich własnym rozwoju, tzn. także nasze relacje z bliskimi czy dziećmi mogą wejść na o wiele wyższy poziom.
I teraz wszystko zależy od naszego podejścia - albo ta kulturystyka jest bardzo rozwijającym narzędziem albo też bardzo ryzykownym i niszczącym.

0
M-ka

Dzięki próbom zrozumienia, na czym polega rozwój muskulatury, zrozumiałam, że można prawie dokładnie tę samą wiedzę wykorzystać do rozwijania zdolności psychicznych (emocjonalnych czy intelektualnych).
Mięśnie i nerwy są bowiem "przedłużeniem" mózgu, a nie na odwrót.
Potrzebny jest więc wysiłek przypominający trening siłowy, na miarę naszych możliwości, ale powodujący zmobilizowanie rezerw i dający impuls do adaptacji (nie długie, nudne aero); potrzebna jest regeneracja (przerwa od wysiłku umysłowego, sen) - wtedy właśnie mózg buduje nowe połączenia nerwowe na bazie dostarczonego mu wcześniej impulsu; potrzebna jest mu także zdrowa dieta, żeby miał z czego je budować.
Czasem potrzebne są zmiany i urozmaicanie zadań, aby mózg nie popadał w 'rutynę'.
Czasami nasze silniejsze partie psychiki/pamięci/umysłu przeszkadzają nam w rozwinięciu tych słabszych (analogicznie jak z mięśniami) i dobrze je czasowo 'wyciszać", unieruchamiać, aby dać szansę tym słabszym, aby podjęły pracę i rozwój.
Czasami mamy złe nawyki np.emocjonalne czy myślowe i to blokuje nasz rozwój (tak samo jak złe wzorce ruchu podczas ćwiczeń nie pozwalają na wykorzystanie całego naszego potencjału układu ruchu) i musimy popracować nad mózgiem, aby nauczyć go prawidłowych wzorców, głównie poprzez cierpliwą naukę prawidłowego wykonania, powtarzanie, zapamiętywanie odczuć jakie temu towarzyszą... Poprzez wzmacnianie nowych, prawidłowych ścieżek zachowania i połączeń nerwowych, jakie są budowane w mózgu na tej podstawie, stopniowo wyrugowujemy stare, szkodliwe wzorce... Mózg najpierw zapomina, a później fizycznie likwiduje niepotrzebne już ścieżki.

I tak naprawdę próba rozwoju ciała fizycznego, cały czas jest też pracą nad mózgiem i aby rozwinąć ciało fizyczne, trzeba poznać, zrozumieć i zastosować wszystkie reguły ROZWOJU MÓZGU.

To wszystko działa holograficznie, czyli jeśli już raz uda nam się coś zbudować - mamy podwaliny do zastosowania tego, czego się nauczyliśmy i w innych dziedzinach życia, np. emocjonalnego.
Słuchałam ostatnio jednego coacha od związków i stwierdziłam, że zasady, które on przedstawia, są niemal lustrzanym odbiciem zasad kulturystyki!
Do zbudowania dobrego związku potrzebny jest i wysiłek, powtarzanie pewnych rzeczy regularnie (jak treningów) i regeneracja (czas wolny, hobby, strefa własnego rozwoju) i dobra 'dieta', tzn. musimy "karmić" ten związek zdrowymi zachowaniami i sytuacjami, bo zarówno 'głodzenie', jak i przekarmianie, albo karmienie niskim jakościowo pokarmem - prędzej czy później odbiją się na jakości związku, tak samo jak jedzenie złej żywności odbije się prędzej czy później na zdrowiu, wizualnych efektach i naszej satysfakcji.
Tak samo podejmowanie się 'dźwigania' zbyt dużych ciężarów życiowych/emocjonalnych w związku, bardziej zaszkodzi trwałości i rozwojowi związku, niż pomoże (analogicznie do dźwigania zbyt dużych ciężarów na siłowni i braku efektów przyrostu mięśni). Grozi to wręcz 'kontuzją', kalectwem i trwałymi konsekwencjami...

Jeśli więc rozumiemy reguły kulturystyki i sposób, w jaki nasz mózg rozwija dzięki temu ciało (i sam siebie), to możemy w podobny sposób stosować podstawowe zasady kulturystyki do rozwijania się w praktycznie każdej dziedzinie życia.
Budowanie ciała czy budowanie związku, czy budowanie silniejszej psychiki, czy pamięci - wszędzie potrzebujemy podobnych zasad i narzędzi.

Sorry, jeśli dla kogoś jest to oczywiste i przynudzam.
Mnie zafascynowało, że na bazie rozwoju zewnętrznego, można się nauczyć wiele o rozwoju wewnętrznym, bo używamy de facto tego samego narzędzia, czyli mózgu, do obu tych rzeczy.

1