Mały raport ;)
U mnie mówiąc delikatnie dvpa... O ile nefrologicznie jest (mam nadzieję i odpukać) ok, to złapała mnie wirusówka. Niby zwykłe przeziębienie, a już trzyma 1,5 tygodnia i zapalenie zatok - pierwszy raz coś mi takiego się przytrafiło (jest poprawa, ale nie jest jeszcze całkiem ok). Do tego jedno z powikłań zatok i kataru - zatkane ucho - już od ponad tygodnia. A jak stwierdziła pani laryngolog może potrzymać jeszcze nawet 2 tygodnie... Dla mnie dramat. O moczeniu ucha nie ma mowy. Chodzę w domu w czapce, co by je wygrzać... ;)
A po co to piszę?
Raz, że chyba muszę się komuś wyżalić
A dwa, że moje plany triathlonowe chyba poszły w pi*zdu. Mówiąc delikatnie. Kondycja obecnie zerowa. I ewentualnie jeżeli bym się za coś wziął to od marca...
Od jutra ruszą zapisy na WTC Warsaw. Nie powiem chciałem wystartować, ale w obecnej sytuacji nie wiem, czy jest sens. Niby od marca od zawodów jeszcze ok. 100 dni (>3 miesiące). Tlenowo jako jako tako mógłbym się przygotować, ale na żaden wynik liczyć nie mogę. Do tego druga sprawa: pływanie. Na początku roku zakładałem, że w lutym i marcu (zwłaszcza w lutym) będę miał czas, więc podszlifuje się w tej kwestii. A ja zamiast w wodzie, grzeję się w łóżku... Także 1500 m w tej chwili brzmi abstrakcyjnie.
Także prawdę mówiąc mam dylemat, bo chciałem wystartować, ale wyszło jak wyszło...
Tak się śmiesznie składa, że w ten sam weekend, stosunkowo niedaleko, bo w Płocku rozgrywany jest triathlon na dystansie sprinterskim i supersprinterskim ("dla amatorów"). Całość w konwencji MTB. Także inaczej niż zwykle ;) I to dla mnie jest alternatywa na ten czerwcowy weekend ;)
Nie ukrywam, w tej chwili dla mnie priorytetem jest wyleczenie się i "naprawienie" ucha ;)
Swoją drogą, jak myślicie, jeżeli zapisy na WTC zaczynają się jutro to we wtorek już nie będzie czego szukać?