Co prawda byłem grubo ubrany, bo zimno, a waga na dworze, do tego ważyłem się po południu, czyli miałem już posiłek zaliczony. W NatureHouse byłem rozpłaszczony i bez butów, z pustym żołądkiem, więc na chama to kilo, czy dwa by było spadku, ale to i tak niewiele. Błędem musiały być te wpadki. Zła miska i brak treningu przez okres jelitówki, w międzyczasie jeszcze jakieś potknięcie było chyba i na koniec ta akcja z tym alkoholem i czekoladą, co spie.rzyłem na maxa. No i święta też nieregularna miska, bo jadłem świąteczne potrawy. Brak mi słów...
Nie mam też 100% pewności do tej wagi, bo nie raz Wam wspominałem, że mnie dziwnie waży, często zawyżała, dlatego próbowałem kilka razy. Żałuje, że nie sprawdziłem po ostatnim ważeniu zależności między tą z NatureHouse, a tą starą przemysłową. Na centymetrze pomiary ciała są ok, ubrania luźniejsze, brzuch mniejszy, a waga ta sama. Czułem się tak pewnie, że nawet od rana jadłem przed ważeniem, żeby nie zepsuć dnia. A tu kicha.
Koniu mówił, żebym zważył się za 2 tygodnie, wtedy zrobimy porównanie. Dlatego teraz muszę przycisnąć 100% prawidłowo i będziemy mieć rzetelne info. Mam głupie wrażenie, że im więcej z siebie chcę dać, tym gorzej. Niby wiele wyrzeczeń było, ale tych wpadek też sporo, dlatego nie wiem jak to odbierać... Psia mać.
Moje vlogi na Youtube - https://www.youtube.com/user/buhaj91/videos