Z dietą jest i będzie problem.
Wstaję po 6, dzieciaki do szkoły,potem praca... wracam około 18.
W tym czasie na żadne gotowanie na parze nie ma szans, z resztą sorki ale nie wiem czy bym przełknął coś takiego a nie mam aż takiego ciśnienia żeby się zmuszać.
Rano nigdy nic nie jadłem, mam tak od małego... teraz na siłę (płynną konsystencję jeszcze jakoś przełknę) po przebudzeniu robię sobie miksa mleko + płatki owsiane + gainer (kupiłem to i zjem)
Jogurtów kolorowych nie jem, te moje musli ma akurat chyba dobry skład, bez żadnych eksperymentów tylko płatki przeniczne, owsiane i trochę orzechów i rodzynek.
Na przekąskę jakis serek no i jakieś kanapeczki (zazwyczaj ser zółty, jakaś wędlina i chleb razowy lub coś w tym stylu).
Coś od rana do tej 18 muszę jeść.
Jak wracam to wciągam obiad i kolacji na tygodniu już nie jadam bo koło 20-21 zaczynam ćwiczyć a nie chcę "puścić pawia".
Dlatego trochę jakiegoś białka czy gainera w tym czasie dorzucam bo zawsze to coś płynnego i zawsze się zmieści.
Piersi z kurczaka jem sporo, jajek też, z warzywami gorzej tu muszę trochę pocisnąć i dopisywać ich do DT bo często tego nie robię.
I tak to wygląda. Z cukrem zjechałem z 1,5 łyżeczki do 0,5 i mi wystarczy. A te 2 łyżeczki dżemu czy banan to faktycznie taki problem?
Sorki ale nie mam kasy żeby codziennie jadać rostbefa wołowego czy łososia, taka brutalna prawda.
Co do skoliozy to wiem że jest i to chyba spora i tyle. Przestałem sie tym przejmować w technikum.
A co do biegania to chętnie bym pobiegał, kiedyś dawno temu trochę biegałem i teraz nie miał bym problemu przebiegnąć nawet kilka km niestety mam jakiegoś odciska/modzela czy inne badziewie od spodu stopy i prze taką "pierdołę" nie ma szans pobiegać.
Jeszcze raz dzięki za rady.
Pozdrawiam