Nie ma co czekać :)
Przywitałam się, co wyczytałam - trawię. Wiem, że dobre nawyki wymagają czasu, oswojenie się z wiedzą i własnymi błędami też :)
Zaczynam :)
Wiek : 35 lat
Waga : 52,8 (po 5 dniach kontrolowania proporcji w posiłkach i unikania węgli prostych, 0,5 kg mniej - dziennie zjadam 2000-2200 kcal)
Wzrost : 160
Obwód w biuście(1) : 89
Obwód pod biustem : 71
Obwód talii w najwęższym miejscu (2): 65
Obwód na wysokości pępka : 68
Obwód bioder (3): 88,5
Obwód uda w najszerszym miejscu: 52,5
Obwód łydki : 34
W którym miejscu najszybciej tyjesz : tyję dość równomiernie, ale najbardziej odczuwam nadwyżki jak przeciskam spodnie przez uda
W którym miejscu najszybciej chudniesz : ramiona
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: (jak często) przez ostatnie pół roku ćwiczyłam codziennie po godzinie, lub jeśli był wypad w góry lub jazda na rowerze w terenie, albo jakikolwiek cięższy wysiłek to następnego dnia robiłam odpoczynek. Zróżnicowane formy ruchu: NW, jazda na rowerze (off road), bieganie, aerobic, cardio, pilates, joga(rekreacyjnie i w ramach stretchingu) - najczęściej korzystam z treningów Jilian Michaels, ubiegłe lata siłownia - 3 razy w tygodniu i NW , czasem ćwiczenia w domu z płytą. No i trudno nie wspomnieć o górskich wędrówkach - 25 do 30 km dziennie w Tatrach to jest aktywność, którą trudno zignorować :)
Co lubisz jeść na śniadanie: jogurt z musli
Co lubisz jeść na obiad : makarony, kluchy, warzywa pod każdą postacią i zupy
Co jako przekąskę : orzechy, nasiona, owoce
Co jako deser : słodycze w każdej ilości, ciężko mi się z nimi rozstawać - lody i czekolada największe słabości
Ograniczenia żywieniowe : nie jem mięsa ani ryb ( mam trochę zapasów ryb z czasów mięsożernych, mogę je na razie wykorzystać, ale jak się skończą - nie będzie zakupu kolejnych porcji)
Stan zdrowia: bardzo dobry
czy regularnie miesiączkujesz: tak
czy bierzesz tabletki hormonalne: tak
czy przyjmujesz leki z przepisu lekarza: j.w.
czy rodziłaś: nie
Preferowane formy aktywności fizycznej: bieganie , cardio i aeroby, ale lubię też ćwiczenia siłowe (lubię, gdy mogę się ścigać sama ze sobą, gdy jest progres, a ja mogę go odnotować i przesunąć granicę o kolejny krok)
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : w czasach "siłownianych" tylko białko ostrowia
Stosowane wcześniej diety : między 20, a 30 rokiem życie - prawie każda słynna, ostatnia to była proteinowa, ze strasznym skutkiem (rozwalony metabolizm i cellulit jak stąd na Księżyc) od 3 lat - nie stosuję żadnej, ale gdy zaczynam przybierać, zaciskam pasa i ograniczam słodycze i pieczywo. Z jedzeniem muszę się pilnować, bo przeszłość zostawiła ślad po sobie.
Cel: poprawić kondycję, wysmuklić sylwetkę - pozbyć się tego tłuszczyku, który jest niepotrzebny, najlepiej bez zmiany wagi, lub z niewielką (nie chciałabym ważyć mniej niż 51 kg), no i rozprawić się z cellulitem - to nie będzie na pierwszym miejscu, bo kwestie estetyczne są dla mnie dodatkiem do przyjemności jaką czerpię z ruchu. Najważniejsze to uczynić ruch nieodłącznym elementem życia, a żeby tak się stało trzeba to zrobić z głową, bo łatwo się zniechęcić, albo co gorsza - popsuć coś. No i nie chcę rezygnować z tego co lubię - jazdy na rowerze i biegania, co do treningów cardio i aerobów - zdam się na mądrzejszych od siebie.
Ze wzorów, które są na forum wyliczyłam sobie całkowite dzienne zapotrzebowanie kaloryczne na 2300 kcal. Wydaje mi się, że układ B/W/T - 30/40/30 jest idealny, ale przyznaję, nie łatwo ułożyć taką dietę. Zajrzałam do forumowej wege (przestudiuję dokładnie, dotąd po prostu chłonęłam wiedzę z innych tematów i nadal mam wrażenie jakbym nic nie wiedziała) i postaram się zgapić nieco - dużo jaj jest w diecie, ale ok. Jeść trzeba. Nie boję się tłuszczy, te które są w mojej diecie raczej nie powinny mi zaszkodzić, bo to głównie oliwa, olej lniany, strączkowe, nasiona, pestki i orzechy.
Mam tylko wątpliwości co do produktów, które lubię , a wiem, że ladies nie pochwalą ich w diecie.
1. Mleko do kawy, wyczytałam, że mogę zastąpić kokosowym, a kozim? Nie pijam mleka, nie lubię jego smaku, ale kawy czarnej nie wypiję za skarby świata - muszę mieć coś białego w środku. Wstaję o 5.15 codziennie i kawa to moja ranna świętość.
2. Jogurt - tak wiem, jest przetworzony, niemal wszystkie nasze naturalne mają dodatki, wkładki bliżej nieokreślone, ale jakbym sobie sama robiła jogurty ? Uwielbiam ten smak, uwielbiam i bardzo bym tęskniła. Poza tym jem pierwszy posiłek koło 6 rano, bywa, że wcześniej, jogurt naturalny wchodził o tej porze idealnie. Czy domowy jogurt, własnej produkcji można dopuścić do diety?
3. Soja - szukałam informacji, bo kontrowersji sporo. Ogranicza mnie wciąż język, bo choć angielskim jakoś władam to nie na tyle, że czytać naukowe publikacje. Z polskich znalazłam trochę i wiem jakie ryzyko niesie jedzenie soi. Mam uważać ze względu na to, że blokuje wchłanianie mikroelementów (ale z tego co doczytałam, tę właściwość mają wszystkie strączkowe). Znalazłam badania, które potwierdzają jej zbawienne działanie na organizm - szczególnie kobiet, ale i takie, które zaprzeczają tym pierwszym (wykazując zagrożenia rakiem trzustki, wątroby, zaburzeniami pracy mózgu, pamięci, i większe ryzyko zapadalności na Alzheimera). Jedne zaprzeczają drugim. Tu na forum również w przeczytanych informacjach i komentarzach do nich można się pogubić. Wygląda na to, że brakuje uporządkowanej wiedzy, bo na każdy argument jest kontra odpowiedź. Oczywiście najwięcej gromów leci pod adresem soi GMO. A co ja od tej soi chcę ? - Chcę jeść. Nie dużo, ale chcę. Miałam guza w piersi, który był usuwany operacyjnie. 2 lata temu pojawiły się znowu jakieś cysty i torbiele. Utrzymywały się do czasu, gdy przeszłam na wegetarianizm, gdzie początkowo niczemu nie świadoma jadłam soi sporo. Teraz w sierpniu badania kontrolne wykazały, że wszystko się wchłonęło. Nie mam dowodów na to, że akurat soja wpłynęła, może całokształt diety, a może był to przypadek, ale w chwili obecnej jestem zupełnie zdrowa. Żadnych zmian patologicznych.
Oczywiście nie zaczęłam się bezmyślnie zapychać soją, w końcu nie po to poszukuję wiedzy, żeby z niej nie korzystać. Teraz porcja soi pojawiała się w moim domu raz w tygodniu - nie częściej. Poczytałam, że trzeba długo moczyć i długo gotować i tak robię. Nie kupuję przetworzonych produktów sojowych (Te sfermentowane np. tofu ponoć są mniej szkodliwe, ale z tych powszechnie dostępnych - pewnie GMO. Znalazłam badania o charakterze epidemiologicznym, które prowadzono na grupie ludzi jedzących tofu i z tych badań wynikało, że sprawność umysłu z wiekiem była niższa niż w grupie, która tofu nie jadła. Wyniki te podważono, ponieważ badania epidemiologiczne nie uwzględniają wszystkich czynników i trudno ustalić przyczyny określonych zmian, więc wnioskowanie na ich podstawie jest ryzykowne. No i tak to właśnie jest - jedne informacje przeczą drugim).Zamawiam soję certyfikowaną, podobnie jak większość produktów, które obecnie królują w mojej kuchni. Sama ją przyrządzam i podaję raz na jakiś czas - bo takie zalecenia znalazłam w trakcie moich poszukiwań na temat odżywiania wegetarian. Tu na forum też są wegetarianie, którzy z umiarem, ale stosują produkty sojowe. Jeśli czegoś nie doczytałam - bo jestem świeżo upieczoną wege - to proszę mnie wyedukować. Uważam, że moje kotlety sojowe są sto razy lepsze niż większość produktów w sklepie nafaszerowanych chemią (w tym również z dodatkiem lecytyny sojowej), nie wspomnę o tym czym się karmi świnki, krowy i inne stworzenia (śruta sojowa), które potem zjadają osoby nie stroniące od mięsa. Ale tak jak mówiłam, jestem świeżynka i pewnie wciąż za mało wiem, dlatego proszę o pomoc w edukacji.
Treningi - zacznę od tego dla początkujących. Najpierw w domu, potem w siłowni. Mój były trener już pyta czy wrócę do niego na treningi (otwiera w moim mieście centrum fitness w najbliższym czasie), więc mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży. Z czasem wolnym może być krucho. Długo pracuję i mam na zmiany, 3 razy w tygodniu pracuję od rana, 2 razy popołudniami, co zaburza czas na regenerację po treningach... do tego szkoła językowa - wieczorowo. Poradzimy. Dla chcącego nic trudnego. Dobra organizacja czasu i można wiele zdziałać :)
Przywitałam się, co wyczytałam - trawię. Wiem, że dobre nawyki wymagają czasu, oswojenie się z wiedzą i własnymi błędami też :)
Zaczynam :)
Wiek : 35 lat
Waga : 52,8 (po 5 dniach kontrolowania proporcji w posiłkach i unikania węgli prostych, 0,5 kg mniej - dziennie zjadam 2000-2200 kcal)
Wzrost : 160
Obwód w biuście(1) : 89
Obwód pod biustem : 71
Obwód talii w najwęższym miejscu (2): 65
Obwód na wysokości pępka : 68
Obwód bioder (3): 88,5
Obwód uda w najszerszym miejscu: 52,5
Obwód łydki : 34
W którym miejscu najszybciej tyjesz : tyję dość równomiernie, ale najbardziej odczuwam nadwyżki jak przeciskam spodnie przez uda
W którym miejscu najszybciej chudniesz : ramiona
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: (jak często) przez ostatnie pół roku ćwiczyłam codziennie po godzinie, lub jeśli był wypad w góry lub jazda na rowerze w terenie, albo jakikolwiek cięższy wysiłek to następnego dnia robiłam odpoczynek. Zróżnicowane formy ruchu: NW, jazda na rowerze (off road), bieganie, aerobic, cardio, pilates, joga(rekreacyjnie i w ramach stretchingu) - najczęściej korzystam z treningów Jilian Michaels, ubiegłe lata siłownia - 3 razy w tygodniu i NW , czasem ćwiczenia w domu z płytą. No i trudno nie wspomnieć o górskich wędrówkach - 25 do 30 km dziennie w Tatrach to jest aktywność, którą trudno zignorować :)
Co lubisz jeść na śniadanie: jogurt z musli
Co lubisz jeść na obiad : makarony, kluchy, warzywa pod każdą postacią i zupy
Co jako przekąskę : orzechy, nasiona, owoce
Co jako deser : słodycze w każdej ilości, ciężko mi się z nimi rozstawać - lody i czekolada największe słabości
Ograniczenia żywieniowe : nie jem mięsa ani ryb ( mam trochę zapasów ryb z czasów mięsożernych, mogę je na razie wykorzystać, ale jak się skończą - nie będzie zakupu kolejnych porcji)
Stan zdrowia: bardzo dobry
czy regularnie miesiączkujesz: tak
czy bierzesz tabletki hormonalne: tak
czy przyjmujesz leki z przepisu lekarza: j.w.
czy rodziłaś: nie
Preferowane formy aktywności fizycznej: bieganie , cardio i aeroby, ale lubię też ćwiczenia siłowe (lubię, gdy mogę się ścigać sama ze sobą, gdy jest progres, a ja mogę go odnotować i przesunąć granicę o kolejny krok)
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : w czasach "siłownianych" tylko białko ostrowia
Stosowane wcześniej diety : między 20, a 30 rokiem życie - prawie każda słynna, ostatnia to była proteinowa, ze strasznym skutkiem (rozwalony metabolizm i cellulit jak stąd na Księżyc) od 3 lat - nie stosuję żadnej, ale gdy zaczynam przybierać, zaciskam pasa i ograniczam słodycze i pieczywo. Z jedzeniem muszę się pilnować, bo przeszłość zostawiła ślad po sobie.
Cel: poprawić kondycję, wysmuklić sylwetkę - pozbyć się tego tłuszczyku, który jest niepotrzebny, najlepiej bez zmiany wagi, lub z niewielką (nie chciałabym ważyć mniej niż 51 kg), no i rozprawić się z cellulitem - to nie będzie na pierwszym miejscu, bo kwestie estetyczne są dla mnie dodatkiem do przyjemności jaką czerpię z ruchu. Najważniejsze to uczynić ruch nieodłącznym elementem życia, a żeby tak się stało trzeba to zrobić z głową, bo łatwo się zniechęcić, albo co gorsza - popsuć coś. No i nie chcę rezygnować z tego co lubię - jazdy na rowerze i biegania, co do treningów cardio i aerobów - zdam się na mądrzejszych od siebie.
Ze wzorów, które są na forum wyliczyłam sobie całkowite dzienne zapotrzebowanie kaloryczne na 2300 kcal. Wydaje mi się, że układ B/W/T - 30/40/30 jest idealny, ale przyznaję, nie łatwo ułożyć taką dietę. Zajrzałam do forumowej wege (przestudiuję dokładnie, dotąd po prostu chłonęłam wiedzę z innych tematów i nadal mam wrażenie jakbym nic nie wiedziała) i postaram się zgapić nieco - dużo jaj jest w diecie, ale ok. Jeść trzeba. Nie boję się tłuszczy, te które są w mojej diecie raczej nie powinny mi zaszkodzić, bo to głównie oliwa, olej lniany, strączkowe, nasiona, pestki i orzechy.
Mam tylko wątpliwości co do produktów, które lubię , a wiem, że ladies nie pochwalą ich w diecie.
1. Mleko do kawy, wyczytałam, że mogę zastąpić kokosowym, a kozim? Nie pijam mleka, nie lubię jego smaku, ale kawy czarnej nie wypiję za skarby świata - muszę mieć coś białego w środku. Wstaję o 5.15 codziennie i kawa to moja ranna świętość.
2. Jogurt - tak wiem, jest przetworzony, niemal wszystkie nasze naturalne mają dodatki, wkładki bliżej nieokreślone, ale jakbym sobie sama robiła jogurty ? Uwielbiam ten smak, uwielbiam i bardzo bym tęskniła. Poza tym jem pierwszy posiłek koło 6 rano, bywa, że wcześniej, jogurt naturalny wchodził o tej porze idealnie. Czy domowy jogurt, własnej produkcji można dopuścić do diety?
3. Soja - szukałam informacji, bo kontrowersji sporo. Ogranicza mnie wciąż język, bo choć angielskim jakoś władam to nie na tyle, że czytać naukowe publikacje. Z polskich znalazłam trochę i wiem jakie ryzyko niesie jedzenie soi. Mam uważać ze względu na to, że blokuje wchłanianie mikroelementów (ale z tego co doczytałam, tę właściwość mają wszystkie strączkowe). Znalazłam badania, które potwierdzają jej zbawienne działanie na organizm - szczególnie kobiet, ale i takie, które zaprzeczają tym pierwszym (wykazując zagrożenia rakiem trzustki, wątroby, zaburzeniami pracy mózgu, pamięci, i większe ryzyko zapadalności na Alzheimera). Jedne zaprzeczają drugim. Tu na forum również w przeczytanych informacjach i komentarzach do nich można się pogubić. Wygląda na to, że brakuje uporządkowanej wiedzy, bo na każdy argument jest kontra odpowiedź. Oczywiście najwięcej gromów leci pod adresem soi GMO. A co ja od tej soi chcę ? - Chcę jeść. Nie dużo, ale chcę. Miałam guza w piersi, który był usuwany operacyjnie. 2 lata temu pojawiły się znowu jakieś cysty i torbiele. Utrzymywały się do czasu, gdy przeszłam na wegetarianizm, gdzie początkowo niczemu nie świadoma jadłam soi sporo. Teraz w sierpniu badania kontrolne wykazały, że wszystko się wchłonęło. Nie mam dowodów na to, że akurat soja wpłynęła, może całokształt diety, a może był to przypadek, ale w chwili obecnej jestem zupełnie zdrowa. Żadnych zmian patologicznych.
Oczywiście nie zaczęłam się bezmyślnie zapychać soją, w końcu nie po to poszukuję wiedzy, żeby z niej nie korzystać. Teraz porcja soi pojawiała się w moim domu raz w tygodniu - nie częściej. Poczytałam, że trzeba długo moczyć i długo gotować i tak robię. Nie kupuję przetworzonych produktów sojowych (Te sfermentowane np. tofu ponoć są mniej szkodliwe, ale z tych powszechnie dostępnych - pewnie GMO. Znalazłam badania o charakterze epidemiologicznym, które prowadzono na grupie ludzi jedzących tofu i z tych badań wynikało, że sprawność umysłu z wiekiem była niższa niż w grupie, która tofu nie jadła. Wyniki te podważono, ponieważ badania epidemiologiczne nie uwzględniają wszystkich czynników i trudno ustalić przyczyny określonych zmian, więc wnioskowanie na ich podstawie jest ryzykowne. No i tak to właśnie jest - jedne informacje przeczą drugim).Zamawiam soję certyfikowaną, podobnie jak większość produktów, które obecnie królują w mojej kuchni. Sama ją przyrządzam i podaję raz na jakiś czas - bo takie zalecenia znalazłam w trakcie moich poszukiwań na temat odżywiania wegetarian. Tu na forum też są wegetarianie, którzy z umiarem, ale stosują produkty sojowe. Jeśli czegoś nie doczytałam - bo jestem świeżo upieczoną wege - to proszę mnie wyedukować. Uważam, że moje kotlety sojowe są sto razy lepsze niż większość produktów w sklepie nafaszerowanych chemią (w tym również z dodatkiem lecytyny sojowej), nie wspomnę o tym czym się karmi świnki, krowy i inne stworzenia (śruta sojowa), które potem zjadają osoby nie stroniące od mięsa. Ale tak jak mówiłam, jestem świeżynka i pewnie wciąż za mało wiem, dlatego proszę o pomoc w edukacji.
Treningi - zacznę od tego dla początkujących. Najpierw w domu, potem w siłowni. Mój były trener już pyta czy wrócę do niego na treningi (otwiera w moim mieście centrum fitness w najbliższym czasie), więc mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży. Z czasem wolnym może być krucho. Długo pracuję i mam na zmiany, 3 razy w tygodniu pracuję od rana, 2 razy popołudniami, co zaburza czas na regenerację po treningach... do tego szkoła językowa - wieczorowo. Poradzimy. Dla chcącego nic trudnego. Dobra organizacja czasu i można wiele zdziałać :)