Pytanie o trening...
a raczej prośbę o pomoc co do rozkładu treningów.
Moja wcześniejsze rozpiska treningów była ułożona pod kątem tego kiedy mam czas a nie jakie mam zajęcia tego dnia.
Prowadzę dużo zajęć ze sztangami 3-4x w tygodniu. Tam się pracuje z małym obciążeniem typu 10kg na przysiad/wypady/
martwy ciąg i wiosła, 5kg na klatkę/biceps itp. Z tym że serie trwają od 3 do 6 minut.
Treningi umiejscowiłam w dni kiedy mam więcej luzu a zarazem sztangi w grafiku i choć pierwsze było w porządku, ale były tzw. adaptacyjne czyli ogarnianie co i jak w treningu. W sb natomiast chciałam zrobić już porządnie a wyszła beznadzieja, bo nie miałam siły.
Sztangi mam 3 dni pod rząd - robić jak do tej pory? Treningi co drugi/trzeci dzień w dni takie jak czasowo pasuje nie zważając na to jakie mam fitnessy tego dnia? Czy może pokombinować jakoś inaczej? Będzie kłopot z czasem, ale może warto się nagiąć dla lepszych efektów? Co o tym myślicie? Chciałabym te treningi robić porządnie, przyłożyć się do nich, wziąć sensowne obciążenie, pracować progresywnie...
Serie niedokończone, technika leżała, po prostu mięśnie odmawiały posłuszeństwa - zwłaszcza nogi. Tak wyglądał wczorajszy trening...
To co poniżej... przecież to śmiech na sali... Wczoraj miałam DNT i rozpierała mnie energia, ale po prostu czasu nie miałam żeby pójść na siłkę a dzisiaj zadowolona poszłam do klubu i już na zajęciach ledwo co dawałam radę.
A w ogóle.. wiem wiem ważymy przed obróbką wszelką pokarmy, do tej pory ważyłam ugotowaną kaszę i ryż a dzisiaj już mądrzejsza ugotowałam sobie dwie porcje kaszy po 60g....
zdębiałam... podzieliłam na więcej porcji ;) szok
EDIT pomiskowy:
Niestety nie udało mi się utrzymać czystej miski. Nie dałam rady wcisnąć w siebie drugiej porcji kaszy. Chyba złą kaszę wybrałam, nie miałam innej w domu, ale teraz wiem, że choćby się waliło paliło pęczaka jeść nie będę (tylko dziś - niedziela), bo nie chcę wyrzucać. Na obiad zamiast 60g kaszy zjadłam połowę - do tej pory czuję się obżarta a już rano.
Drugą połowę dojadłam w 4tym posiłku i nie z tuńczykiem a z kawałkiem schabu, bo był bliżej a ja z moim pełnym brzuchem nie miałam siły szukać tuńczyka :P
Piątego posiłku nie dałam rady.. poszłam spać...
Miseczka na jutro, edit po raz trzeci
Zmieniony przez - eveline w dniu 2012-11-25 08:54:58