łelkom bek po majówkowej nieobecności ciężko było ogromnie z dietą i treningami - oczywiście nie udało się tak jak chciałam, ale nie zawaliłam zupełnie. Po kolei:
- treningi wklejam - wyszły 3 w tygodniu majowym - minusem był brak obciążeń - max 43 kg i słabe możliwości aerobowania (było qrew**o zimno ); plus - 38 kg w wiosłach i 28 (!) w wyciskaniu na skośnej (był Małż do asekuracji);
- dieta - tu gorzej - wpadło trochę śmiecia niechcianego przez ponad tydzień jestem zła na siebie, choć przy tylu pokusach... do rzeczy - śmieci, które zeżarłam/wypiłam, a których być nie powinno (bilans tygodnia ponad):
- ser żółty (+1 kromka chleba tostowego, pierwszego dnia, po spożyciu alkoholu w ilości nieprzyzwoitej),
- trochę paluszków słonych (junior, razowe, z sezamem),
- 5 kostek gorzkiej czekolady,
- sos zielony z jogurtu greckiego z koprem włoskim,
- kapka ketchupu,
- ok. 2 piw (max),
- wódki i wiśniówki trochę.
NIE pożarłam - czipsów, innych paluszków, tortów, chleba zwykłaego, twraogów, słodyczy, makaronów, zup, sosów i innego badziewia, w szczególności olbrzymiej ilości browarów (jak pozostałe towarzycho).
Pozostała micha:
- rybony - pstrągi, miętus, łosoś,
- orzechy - migdały nerkowce,
- jajca,
- pieczywo razowe chrupkie,
- owoce - jabłka, gruszki *2, kiwi *1,
- warzywa- brokuły, kapusta kiszona, ogórki, cukinia, czosnek, sałata,
- oliwa,
- płatki owsiane,
- białko,
- wino czerwone i białe wytrawne.
Nie mam rozpisek - nie mając internetu i kalulatora nie chciało mi się notować i przeliczać na piechotę żarło z tygodnia.
Nie wyszło najgorzej (moim zdaniem), ale i tak cisno mi w portkach (mało ruchu bo cały czas lało/mroziło - z wyjątkiem rozpisanych treningów i tańców). Czuję, że 7 tygodni poszło się walić na ryj.
W tygodniu wkleję filmiki MC i przysiad (technika).
Dodatkowo - usłyszałam, że "się zaokrągliłam" - najgorsza obelga, jaką mógł ktoś mi sprzedać. Redukuję się, obwody niby nie rosną, a tu takie słowa już sama nie wiem co robić.
Teraz czas na regenerację - tydzień - połażę na sztangi pewnie.
Proszę w międzyczasie o nowy trening i wskazówki co robić z michą dalej , żebym wreszcie zaczęła chudnąć plissss....
Zmieniony przez - pavilna w dniu 2011-05-08 13:38:56
Zmieniony przez - pavilna w dniu 2011-05-08 13:41:05
**********
jeśli któraś z Was czytałaby powyższe i coś byłoby nieczytelne (w tabelkach) mogę wkleić w częściach.
przemyśliwuję nad wprowadzeniem rotacji albo obniżeniem tłuszczy/węgli. może wtedy cośkolwiek ruszy??
Pomiary w sobotę (tradycyjnie) - na wyjazd zapomniałam centymetra. Sama jestem ciekawa ile przybyło. Czuję się w każdym razie fatalnie w swoim ciele qpa. miałam nadzieję, że po ośmiu tygodniach będzie choć minimalna zmiana - tym bardziej, że niektórym babeczkom tak pięknie leci...
*****
a co do tłustych rybonów (4nn) - w dużym sklepie, w którym najczęściej robię zakupy nie mają dorszowych wątróbek. co do śledzi - lubię bardzo, ale raz na ruski rok udaje mi się trafić na takie, po których nie mam zgagi - zwykle są z celulą/jakąś zalewą, która powoduje, że po zjedzeniu czuję śledzie 2 dni (podobny efekt wywołuje czosnek i papryka). niemniej jednak w miarę możliwości będę kupować tłuste ryby.
Zmieniony przez - pavilna w dniu 2011-05-09 10:12:02