Nadszedł czas na krótkie podsumowanie pierwszego etapu, jaki sobie założyłem, a więc adaptacji do diety PALEO.
Jego celem było zapoznanie się z dietą, zmiana nawyków żywieniowych, nabranie wprawy w komponowaniu posiłków i w ogóle mentalne przerzucenie się na inny styl żywienia.
Najtrudniej było wyeliminować nabiał z diety. Do tej pory ciągnie mnie do żółtego sera albo mozzarelli Do tego pierwszego z łakomstwa, do tego drugiego ze względu na łatwość przygotowania - pomidor + mozzarella + oliwa i mamy gotowy posiłek LC. W przypadku PALEO już tak łatwo nie jest..
Większych problemów za to nie miałem z wyeliminowaniem zbóż - chlebek, makarony, ryże, kasze - nie mam w ogóle ciągu do tego.
Kolejna rzecz, którą wyeliminowałem, to żarcie w prochu, czyli białka/gainery. Nie potrzebuje ich zupełnie. Jedynie suple typu BCAA i glutamina oraz witaminy i minerały, co może trochę gryzie się z ideą PALEO, ale jest to jedyna rzecz, więc myślę, że śmiało moge powiedzieć, że jestem PALEO
Kolejnym problemem i zarazem wyzwaniem, jesli chodzi o adaptację do diety, jak wspomniałem był dobór produktów i komponowanie posiłków..
Problem można podzielić na dwa obszary:
- wydatki
- czas przygotowywania posiłków
Wydatki - pewnie nikogo nie zaskoczę, pisząc, iz dieta PALEO wychodzi zdecydowanie drożej od standardowej, zbilanmsowanej diety..
Gro wydatków, to oczywiście dobrej jakości mięso i ryby/owoce morza, które do najtańszych nie należą. Z kolei produkty, które wyeliminowałem są tanie jak barszcz.. Dokonałem jednak paru "odkryć", jak serca drobiowe, dzięki którym na pewno uda mi się obniżyć koszty tej diety, bez uszczerbku na jakości i w ogóle jej założeniach.
Czas przygotowania posiłków - niestety przygotowywanie posiłków zajmuje zdecydowanie więcej czasu. Głównie ze względu na fakt, iż białko mogę dostarczać jedynie z produktów takich jak mięso, ryby, owoce morza, jaja. A to wszystko trzeba gotować lub piec. Jest tego też zdecydowanie więcej niż w standardowej diecie, gdzie część z dziennej puli białka można było dostarczać z nabiału chociażby.
W każdym bądź razie udało mi się to wszystko jakoś pogodzić i dostosować do codziennego harmonogramu. Udało mi sie też dojść intuicyjnie do mojego dziennego zapotrzebowania, które wacha się tak w granicach 2800kcal. Od kilku tyg oscyluję w granicach 3000kcal, co pozwoli mi płynnie przejść do etapu drugiego, czyli masy na PALEO, ale o tym za chwilę.
Kolejna rzecz, do której musiałem się zaadoptować, to trening 2 razy dziennie. Szczerze mówiąc, to jeszcze w pełni sie do tego nie przyzwyczaiłem, jest ciężko, ale przynajmnie udało mi się to usestymatyzować i pogodzić z dietą i codziennymi obowiązkami.
Wagi i wymiarów nie podaję, bo wydaje mi się, że za wiele sie w tym aspekcie nie zmieniło. Może trochę mniej otłuszczony jestem, ale nie wiele.
Reasumując, ETAP ADAPTACJI mam za sobą, czas przejść więc do kolejnego etapu - BUDOWANIA MASY NA PALEO, z którą startuję w połowie września.
Etam zamierzam zakończyć w 04-2013 i przejść do ETAPU 3, czyli redukcji, a w zasadzie recompu.
Krótko jeszcze na temat etapu, który zaraz zaczynam:
Główne założenia, to białko w granicach 2,8g - 3g/kg, nie więcej, węgle w granicach 100g dziennie, reszta to FAT. Kalorie ~3200, będę stopniowo zwiększał, jeśli zauważę, że zachodzi taka potrzeba.
Narazie to chyba tyle, w razie pytań walcie śmiało.
PALEO !!! SIŁA !!!
https://www.sfd.pl/pitbull61__DT__droga_do_startu_w_MPJiW_2020_start_masy,_str_15-t1172367-s61.html#post-19106389
Aby zwyciężać, trzeba być i lwem i lisem...