Dobra, nadejszła wiekopomna chwiła...
ZMIANA TRENINGU I DIETY
Żarcie
Doszedłem do wniosku, że po pół roku permanentnej redukcji na low carb i teraz na zbilansowanej, ale mając o połowę zaniżone spożycie węgli, organizm zaczął się buntować. Oznacza to, że muszę mu dać po prostu żryć!
Postanowiłem więc przeliczyć jeszcze raz wszystko i pojechać naprawdę z grubej rury z węglami (z grubej jak dla mnie, bo tyle to ja daaawno nie jadłem). I w ten sposób rozkład będzie się przedstawiał tak, że węgle na pierwsze 3 posiłki (śniadanie, przed i po treningu), czyli tak jak było. Ale zmienia się ilość.
I tak śniadanie to 80g płatków i 5 całych jaj.
Kolejne dwa posiłki to po 200g mięsa i 100g ryżu (makaronu itp.) plus ok. 30g zdrowych tłuszczy i dużo warzyw w posiłku numer II, po treningu bez tłuszczu i warzyw.
Przedostatni posiłek to samo co II, tylko
bez węgli.
Na koniec dnia podejrzewam, że będę tak napchany, że już nic nie zmieszczę, dlatego zakupię łatwiejszą do wciągnięcia kazeinę
(polećcie, jaką?). No chyba, że tasiemiec się odezwie, to twaróg z jogurtem naturalnym lub śmietaną.
Kcal 2700, białko 220g, tłuszcze 110-130 (jak mi się lujnie
), węglowodany 200g. W dni treningowe dochodzi 50g Vitargo i 30g białka po treningu.
Katowanie się
Ćwiczenia pozostają te same, zmienia się tygodniowy rozkład. W poniedziałek klata i bic jak było.
Wtorek nogi na śmiesznych ciężarach i najlepiej po 30 powtórzeń. Powolutku wracam... Środa wolne. Czwartek plecy i tric. Piątek wolne. Sobota bary i przedramię. Niedziela wolne.
Pytanie, czy może tak być?
Nie będzie żadnego zafajdanego afterburningu. Po raz kolejny przekonuję się, że to nie działa na mnie, szkoda czasu, wysiłku, okna anabolicznego itd. Zamiast tego codziennie, oprócz niedzieli, rano na czczo aeroby od 45 do 60 min. Tętno będzie zależało od siły, ochoty, formy, bólu nogi w danym dniu. Może być avg HR 125, a może być i 160.
W środę i niedzielę jakiś relaksujący basen. Myślę nad HIIT wieczorami w te dni, ale to się jeszcze zastanowię.
To wszystko z racji tego, że widzę, że organizm jest wykończony półroczną redukcją i na ograniczanie podaży kalorii przy bardzo dużym wysiłku nie reaguje już prawidłowo.
Pora więc spróbować czegoś innego. Nie mam bardzo dużego poziomu bf, więc liczę się z tym, że przegram rywalizację z tymi, którzy tak jak ja jeszcze 4 miesiące temu, tracą po kilogramie na tydzień. Ale mam nadzieję, że do końca testu zgubię ze dwa kilogramy samego tłuszczu i to też zostanie docenione.
I jak to znajdujecie?
Zmieniony przez - jakub.ch w dniu 2010-01-31 21:56:16
Zmieniony przez - jakub.ch w dniu 2010-01-31 21:59:11