Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Kebula_w_remoncie_part_2-t1142515.html
Zawsze rzucaj siebie na głęboką wodę - tam dalej jest do dna...
https://www.sfd.pl/[BLOG]_zdrowo_i_sportowo__Nene87-t1159713-s420.html
kebulaNo i jak to dzielisz? Liczysz kazdemu osobno makro czy odpuszczasz i liczysz na oko?
Bardzo dokładnie, ważę co do grama
Jeśli chodzi o kasze, ryże, makarony to gotuję wielkorotności 70g (porcja w sam raz dla mnie i małża), zwykle razy 6, (czasem 4 jak na ostatni posiłek ma wpadać planowo np chleb razowy) żeby było na po 3 posiłki dla każdego.
Tzn gotuję np 420g kaszy bulgur i rozdzielam na 6 do pudełek oraz np 420g basmati i również rozdzielam na 6 do pudełek.
Małemu gotuję kaszę i ryże na świeżo, ale to trwa chwilunię
Podstawą są pudełka identycznej wagi
Mięso i ryby jak pisałam wcześniej robię w porcjach po 120g, dla mnie i dziecka optymalnie 120g na posiłek, dla męża x2 czyli 240g
Wiadomo tłuszcze, oleje, oliwki, avokado plus warzywa dokłada się wedle potrzeb
Śniadanie i potreningowy każdy w swoim zakresie, a małżon dodatkowo ma jeszcze dużego szejka, bo łatwo wchodzi dodatkowa porcja białka, owoców i avokado podbijając przy tym kalorie
xxx
Nene87Julietta Ty pracujesz?
Tak, na cały etat, kończę o 17 i cisnę ok 20/25min autostradą do domu
Dodatkowo mały Trenuje 4razy w tygodniu i w sobotę chodzi do polskiej szkoły, co pochłania mi mnóstwo czasu popołudniami/ wieczorami i pół soboty
Jak bym nie gotowała w taki sposób to byśmy skończyli na żarciu syfów...
Mój mąż robi wszystko w domu, co trzeba, tylko, ze bardzo często albo dojeżdza bardzo daleko do pracy i spędza w aucie dodoatkowo 3h, albo robi nadgodziny, albo się doucza, także nie jest w stanie pomóc... Ale jak pracuje na miejscu, to przejumuje grubą część obowiązków łącznie z gotowaniem
Teraz may lockdown, to siedzę z dzieckiem w domu, bo firma zamknięta, ale coś czuję, że od następnego miesiąca się skończy eldorado
Zmieniony przez - Julietta w dniu 5/29/2020 2:18:35 PM
xxx
Ja lubię pogotować, ale jak już za dużo to mi chęci odchodzą i nie mogę patrzeć na kuchnię
Zawsze rzucaj siebie na głęboką wodę - tam dalej jest do dna...
https://www.sfd.pl/[BLOG]_zdrowo_i_sportowo__Nene87-t1159713-s420.html
W pociagu czyms sie zajme przez the 45 minut (z reguly serialem, ale ogladam po wlosku, wiec sobie wmawiam, ze sie ucze), a te pozostale 15 minut to spacer, ktory I tak musialabym odklepac zeby nabic kroki.
Julietta, a wazysz ryz/kasze przed czy po?
A jak przygotowujesz cos bardziej skomplikowanego? No. Leczo warzywne czy zapiekanke?
Mnie ta matma lekko przerasta. Poza tym zniecheca mnie podejscie Marca, ktory podkresla, ze takie wazenie nie jest normalne.
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Kebula_w_remoncie_part_2-t1142515.html
JuliettaNene87Julietta Ty pracujesz?
Tak, na cały etat, kończę o 17 i cisnę ok 20/25min autostradą do domu
Dodatkowo mały Trenuje 4razy w tygodniu i w sobotę chodzi do polskiej szkoły, co pochłania mi mnóstwo czasu popołudniami/ wieczorami i pół soboty
Jak bym nie gotowała w taki sposób to byśmy skończyli na żarciu syfów...
Mój mąż robi wszystko w domu, co trzeba, tylko, ze bardzo często albo dojeżdza bardzo daleko do pracy i spędza w aucie dodoatkowo 3h, albo robi nadgodziny, albo się doucza, także nie jest w stanie pomóc... Ale jak pracuje na miejscu, to przejumuje grubą część obowiązków łącznie z gotowaniem
Teraz may lockdown, to siedzę z dzieckiem w domu, bo firma zamknięta, ale coś czuję, że od następnego miesiąca się skończy eldorado
Zmieniony przez - Julietta w dniu 5/29/2020 2:18:35 PM
Po powrocie to jest Armageddon. Ja do tej pory sie probuje odnalezc pomiedzy kopiami a oryginalami, podpisami tradycyjnymi a tymi elektronicznymi itp....w dodatku jakies nowe rzeczy wpadaja
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Kebula_w_remoncie_part_2-t1142515.html
Ja gotuje dla dzieci i dla męża. Piotrek ma zazwyczaj też białka na obiad dwa razy tyle co ja a dzieci tyle co ja na ich dwóch. Więc rozdzielam po równo ale na oko. Często ta porcje dla siebie zważona dokładnie kroje jakoś inaczej żeby łatwo odróżnić. Ale generalnie wychodzę z założenia że raz zjem 10 gr więcej a raz 10 mniej. I gotuje na dwa dni. Czasem kasze czy makarony na cały tydzień roboczy.
Mój blog o treningu i diecie: http://silawilczegoapetytu.pl/
Aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Paula_pociążowa_redukcja-t1159434.html
Dziennik konkursowy: http://www.sfd.pl/Paula_NOWE_CIAŁO_W_BUDOWIE-t1103547.html
kebulaJa mam praktycznie godzine w jedna strone, ale potrafie ja wykorzystac.
W pociagu czyms sie zajme przez the 45 minut (z reguly serialem, ale ogladam po wlosku, wiec sobie wmawiam, ze sie ucze), a te pozostale 15 minut to spacer, ktory I tak musialabym odklepac zeby nabic kroki.
Julietta, a wazysz ryz/kasze przed czy po?
A jak przygotowujesz cos bardziej skomplikowanego? No. Leczo warzywne czy zapiekanke?
Mnie ta matma lekko przerasta. Poza tym zniecheca mnie podejscie Marca, ktory podkresla, ze takie wazenie nie jest normalne.
ja nie Julietta, ale odpowiem za siebie
mało kiedy robie skomplikowane dania, trudne do policzenia i podzielenia na procje
Nene87Jak pracujesz Na cały etat to też masz czas i chęci tak gotowac? Bo to chyba trzeba bardzo lubić
Ja lubię pogotować, ale jak już za dużo to mi chęci odchodzą i nie mogę patrzeć na kuchnię
Nene ja NIE ZNOSZĘ GOTOWANIA
Ale lubię dobrze zjeść i niestety nie mam wyjścia
Na szczęście mąż jak ma czas to gotuje, i pakuje posiłki w pudełka
Jak wracam do pracy to jem tak samo, tylko, że z pudełek
I bardziej monotonnie wychodzi, bo jednak łatwiej mi zrobić 6takich samych dań (w sensie ta sama kasza i rodzaj mięsa czy ryby) niż 2/3 różne. Wtedy tylko na bieżąco robię różne warzywa i dobieram różne źródła dobrych tłuszczów, no i oczywiście dokładam owoce Często wychodzi tak, że jem w biegu np w samochodzie jak wieziemy syna na trening. Jest ciężko, ale można ogarnąć
Stoje w kuchni max 3h w niedzielę i max 3h w środę wieczorem -dzięki temu fajnie, zdrowo jemy cały tydzień.
Kluczem jest odpowiednie zaplanowanie, mobilizacja i posiadanie dodatkowych sprzętów typu pressure cook mocno ułatwiających życie.
xxx
Dalej masa? :)
- 1
- 2
- ...
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- 46
- 47
- 48
- ...
- 49