Figo przyjacielem Barcelony
Każdy zgodzi się chyba ze stwierdzeniem, że kluczem do wczorajszego zwycięstwa było wyrzucenie z boiska Luisa Figo. Swoim niebezpiecznym wejściem nie tylko zagroził zdrowiu Puyola, ale poważnie osłabił swój zespół. Czytelnicy 'Sportu' pięknie mu za to dzisiaj dziękują.
Już w kilka minut po zakończeniu piłkarskiego spektaklu, odwiedzający stronę diariosport.com wyrazili swoje opinie na temat niedzielnego Gran Derby. Jednym z najczęściej poruszanych tematów rozmów była decyzja o wykluczeniu pomocnika "Królewskich", która wywołała szereg konsekwencji w postaci porażki czy wywołaniu satysfakcji kibiców Blaugrany.
"Dziękujemy Figo" - tak ironicznie swoją radość wyrażali odwiedzający "Sport". Nie zapomniano też o odrobince sarkazmu w stylu: "Figo! Buziaczki, jesteś najlepszy, pomogłeś nam zwyciężyć 2-1". W taki sposób afiszowano dzikie wejście Portuglaczyka w równie dziekiego i nieustępliwego Carlesa Puyola.
Byli też i tacy, którzy przyjmowali zakłady o myśl, że Figo nadal jest uczuciowo związany z kolorami azulgrana i jawnie mu za to dziękowano: "Dzięki Figo, nadal jestes cule, twoje posunięcie było decydujące, teraz jesteś Judaszem Madrytu". Inni tak tłumaczyli zachowanie ex zawodnika Barçy: "Dziękujemy Figo. Jeszcze wrócisz do Barcelony, kiedy przejdziesz na emeryturę".
Jedyne co nie śmieszy nas w tym wszystkim jest to, iż odbiorcą agresji niewyżytego Blancos był Puyol. Wściekli fani wytykali mu pisząc: "Figo, mamy nadzieję, że co niedzielę potraktują Cię takim 'normalnym wejściem', a w ten sposób średnią Twoich występów będzie jedno na miesiąc". Powoli do Madrilisty przylega opinia boiskowego "rzeźnika".
*trening czyni mistrza*