Nie wiem czemu nie wysłała się wczoraj cała wiadomość, opisywałam też trening.
Wczoraj byłam w pracy 10 h, więc padałam na twarz po powrocie do domu, ale stwierdziłam, że nie mogę odpuścić, choć nie jestem jakaś mega zadowolona z treningu:
Tydzień 2 wg, treningu Eveline:
1. Rdl z hantlami 3x 12-15, tempo 3010 - mam problem żeby nie czuć lędźwi - 2 x 7,5 kg - pierwsza serio ok i czułam pośladki, w drugiej i trzeciej bolały lędźwie, więc musiałam robić coś źle
2. Wiosło hantlem 3x 10-12, tempo 3010 - 7,5 kg - czasem dalej ciągnę ramionami
3.
Przysiad wykroczny (split squat), 3x 10-12, tempo 3010 - 2x 5 kg - idzie lepiej niż na poczatku, ale ja najmocniej czuję w tym ćwiczeniu uda, a nie pośladki
4. Unoszenie ramion do boku, 3x 12-15, tempo 3010 - 2 x 2,5 kg - 2 i 3 seria były podzielone na pół - na początku każdej serii myślałam, że będzie luzik, a pod koniec bolało bardzo - chyba za bardzo się spinam bo czuję kapturki
5. Unoszenie miednicy w leżeniu na plecach - stabilizacja (glute bridge) 8x 30s - tak bardzo chciałam czuć pośladki, że podnosiłam pupę wyżej i wtedy bolały lędźwie - nie w każdej serii czułam, że dobrze napinam pośladki, starałam się, ale jak robię sam most bez wznosów to jakoś trudniej mi czuć pośladki - w jakichś ćwiczeniach na yt jak najpierw robiłam wznosy, a potem zatrzymanie, zwykle czułam bardziej
6. Naprzemienne unoszenie ręki i nogi w klęku podpartym - stabilizacja (bird dog) 4x 30s - dużo lepiej niż za pierwszym razem - miss równowagi jeszcze nie zostanę, ale jest ok - chwilami bolą mnie plecy w dziwnych miejscach np. nad lewą łopatką.
Dieta - postaram się zmienić proporcje. Muszę opracować plan gotowania posiłków na cały tydzień bo z dnia na dzień mam mega problem. Dziś dzień bez treningu - wiem już, że będę poza domem od 8 do 22, więc mam nadzieję jakoś ogarnąć dietę.
Co do owsianki z Wheyem - spróbowałam raz i się poddaję. Prędzej zjem z samą wodą do tego jajko. Owsianka z odżywką (waniliową) była najgorszą jaką jadłam w życiu - lepsze były nawet te w dzieciństwie bez owoców