SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Tibes So Fit Dad ! Bieganie, siłownia, triathlon

temat działu:

Po 35 roku życia

słowa kluczowe: , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 77156

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 137 Napisanych postów 3235 Wiek 36 lat Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 92723
ORLEN WARSAW MARATHON 2016

Nie wiem od czego zacząć, tyle jest do napisania. Postaram się w miarę krótko i zwięźle. Jak już pisałem startowałem z tatą. Początkowe plany były takie, że ja biegnę na 3h50min, a tata na 4h00min, ale w końcu padła decyzja, że razem lecimy na 3h50min (tempo 5”27”). Biegniemy w tempie 5’25”-5’30” ile damy rady, najwyżej ktoś odpadnie. Obawiałem się tego tempa, ale w najbardziej optymistycznej wersji wierzyłem, że uda się jeszcze przyspieszyć w końcówce i zrobić negative splita.

Pobudka 6 rano, śniadanie bułki z dżemem + banan i na drogę przygotowany izotnik, którego potem wypiłem ledwo co połowę. Plastry na suty naklejone, ubranie tylko wrzuciłem na siebie, wszystko przygotowałem dzień wcześniej.







Zamówiliśmy taxi i o 7.35 byliśmy na miejscu. Oj jak było zimno. Mieliśmy obawy czy biec na krótko, ja nie miałem już wyboru bo nic nie wziąłem więcej ze sobą, tata miał wiatrówkę, którą zdecydował się założyć. W przebieralni czekaliśmy jak najdłużej, żeby nie wymarznąć i 8.10 oddaliśmy rzeczy do depozytu. Potem jeszcze szybkie siku w krzakach, bo przy toi toiach kolejki gigantyczne. Metr ode mnie maratończyk ok. 60 lat po prostu zdjął gacie i zrobił „dwójkę”, a krzaki metr od ścieżki, gdzie tłumy chodziły 8.15 spotkaliśmy się z Adamem (Kalikstat) pod bramą do stref startowych. Chwilę pogadaliśmy i każdy udał się w swoja stronę. Kalik twardy gość, ja na sobie miałem jeszcze worek i folie, a Kalik na króciutko w tym mrozie. Do zobaczenia na następnym starcie  Potem jeszcze raz kibelek i udało się wymusić co trzeba. 8.40 już w naszej strefie 3.45-4.00 i znów mi się sikać zachciało, więc szybka akcja i udało się zdążyć „pod drzewko”.

8.45 i start!!! My przekroczyliśmy linie startu z jakimś 3 minutowym opóźnieniem. Było zimno, więc worka z siebie nawet nie zdjąłem, zostawiłem to na później. Pierwszy km tłumy, co chwile jakiś zator się robił. Pierwsze pół kilometra tempo powyżej 6’. Z czasem robiło się coraz rzadziej. Na 2 km tata skoczył w krzaki. Umowa była, że w przypadku takich sytuacji druga osoba dalej biegnie, a pierwsza potem goni, ale rozkłada to sobie na 2-3 km. Tata złapał mnie jednak już po 1 km. Czwarty kilometr i jedyny większy podbieg na całej trasie. Tata mnie tutaj zostawił w tyle ok. 60 m, ale spokojnie sobie to w 2-3 minuty nadrobiłem. 4-7 km to bieg przez Starówkę i Nowy świat. Tłumy kibiców a nas niesie, trzymamy się razem. Na 6tym km ściągam worek i wyrzucam do kosza. Jestem już wystarczająco rozgrzany. 8 km i pierwszy żel, bo na 8,5 była woda. I tak sobie lecimy, tata ma Garmina i idealnie trzyma tempo, ja się dostosowuje. Na punktach z zespołami muzycznymi przyspieszam pod wpływem emocji, ale na szczęście tata mnie hamuje. Na 12 km tata znów krzaki. Na 13 km drugi żel i tata łapie mnie na 14-15 km. Lecimy razem. Mamy idealne tempo. Na 16 km punkt odżywczy, tutaj gubię tate. Jak się potem okazało przeszedł do marszu, żeby spokojnie wypić izotonik i był jakieś 20 m za mną. No i długo wyczekiwany 17 km, bo tam mieli czekać na Nas kibice – moją Natalią z Zosiulką, mama i brat z żoną. I tu ogromne pozytywne zaskoczenie – wielkie napisy na prześcieradłach „Seba Ogień !!!” i „Krzysiek Ogień !!!” Niestety zdjęcia z trasy nie mam, ale zrobiłem potem w domu, żeby się pochwalić kibicami. Ale to dodaję energii, wielki uśmiech na twarzy i mogłem lecieć dalej. Umówiliśmy się, że potem widzimy się już na mecie.





Biegnę dalej i odwracam się do tyłu co chwilę, wypatruje tatę, ale niestety Go nie widzę. Cały czas liczę, ze zaraz mnie dogoni, ale niestety tak się nie stało. Do mety już samotny bieg. Kolejne żele na 18 i 23 kilometrze. Na 22 km bardzo stromy zbieg i tu zaczyna się najgorsza część trasy, aż do 28 km. Biegniemy już poza miastem, bardzo mało kibiców, brak zespołów a do tego wieje i to mocno. Nie przeszkadza to jakoś strasznie w trzymaniu tempa, ale momentami robi się zimno. Sprawdzam czas co każdy km i uzbierał mi się już zapas ok. 1 minuty. Mijam biegacza bez rąk, masakra, ale to dodaje motywacji, żeby nie odpuszczać. Jest już 27 km i robi się ciężko. Uda, tyłek, kark już mocną bolą. Potem zrównuje się z chłopakiem z 18-19 lat, którego dogania tata na rowerze. Widać, że pęka z dumy ze swojego syna. Zeskakuje ledwo z roweru, rower upada, a on stara się nadążyć za synem i robi mu zdjęcia, potem filmik. Po 200 m jest bardziej zmęczony niż jego syn po 27 km, ale nie daje za wygraną. Zaraz potem mijam Maćka Dowbora (w roli kibica), jak się potem okazało zrobił sobie przerwę w trakcie treningu – zakładka 3h rower + 1 h bieg Na 28 km 5ty już żel, od teraz zaczynam jeść żele z kofeiną. No wreszcie wbiegamy ponownie w miasto, znowu tłumy kibiców, zespoły muzyczne, okrzyki. Rewelacja! Chcę się biec, chociaż nogi mówią co innego. Jest chyba 32 km, biorę następny żel i widzę gościa z wielkim napisem „Sprawdziliśmy trasę. Nie ma żadnej ściany.”. No i prawda, ściany nie ma, jest tylko ogromy ból nóg i pośladków. Stopy też zaczynają już boleć. Odruchowo zmieniam chyba styl biegu, bardziej sunę niż biegnę, unoszę się nad ziemią najmniej jak się da. Tak mi się przynajmniej wydaję. Mamy 35 km i co? I stoją! Moi kibice! Mieli czekać na mecie, a tu taka niespodzianka. Transparenty w górze i się drą. To było piękne, staram się uśmiechać i macham im ręką. Chwilę potem płacze ze wzruszenia. To był pomysł mojej Natalii, dziękowałem jej już 20 razy i zrobie to jeszcze drugie tyle. Teraz już nie ma opcji, żebym odpuśił. Wyłączam się, pełne skupienie, jedna noga, druga noga i tak lecę. Nie mam siły nawet przybić piątek małym maluchom kibicom, co wcześniej robiłem prawie w kazdym wypadku. Ale to już końcówka, jestem chyba usprawiedliwiony. Wyprzedzam mnóstwo biegaczy, jestem w transie, aby nie zwolnić, a udaje się nawet lekko przyspieszyć. Spoglądam na zegarek, ciężko mi liczyć, nie wiem ile mam zapasu, więc liczę inaczej. Na 37 km liczę, że zostało mi 5,2 km a do 3h50min mam lekko ponad 30 min, liczę raz, liczę drugi, wychodzi mi, że wystarczy pobiec po 6’00”. Już wiem, że się uda. Ale zwolnić nie chcę. Kolejne żele to 36 i 39,5 km. Wbiegam już na most, aby przebiec na drugą stronę Wisly, jest 40 km, przyspieszam, ale nagle mam mroczki przed oczami. Obraz się rozmazuję, w głowie strach, co się dzieje. Zwalniam do wcześniejszego tempa. Jest już dobrze. Biegnę, w głowie już obrazuje sobie metę. Bólu już nie czuję, chyba się przyzwyczaiłem. Na 41 km wyciągam kamerkę sportową, aby nagrać finisz. Nic z tego, naciskam, nie nagrywa się, nie widzę co mi ekran pokazuję, nic nie mogę zrobić, chowam kamerkę. Trudno, zostaję mi co nagrałem wcześniej, pare sekund przed startem, na 13tym i 30tym kilometrze. Jest już ostatnia prosta, ostatnie 0,5 km, tłumy kibiców, kolejna próba przyspieszenia, nie mogę złapać oddechu, dosłownie. Duszę się. Muszę zwolnić – potem okazuje się, że ostatni kilometr i tak był w tempie 4’30”, więc w wyniku euforii musialem wcześniej przypieszyć do okolić 4’00”. Ok., lecę do mety. Rozkładam ręce, biegne zygzakiem, przybijam piątki, komu tylko się da. Ostatnie metry ręcę w górze i wbiegam na metę. Koniec! Spoglądam na zegarek – widzę 3:47 coś tam. Nie wierzę! Nie mogę uwierzyć! Mówię to na głos „nie wierzę!” chyba z 10 razy. Dostaję medal. Czuję się wspaniale! Nie chodzi o ukończenie, chodzi o to, że cała praca się opłaciła. Po prostu byłem z siebie dumny! Czekam na tatę, chcę cofnąć się do mety, ale obsługa mi nie pozwala, więc czekam dalej. Jest ! Widzę go, idzie już z medalem, macham ręką, przybijamy pione. Był tylko 4 minuty za mną, ma 53 lata, szacun! Jest to moje pierwsze zwycięstwo z tatą. Po chwili mówi „ale poleciałeś! Krew Ci z nosa leci! Usiądź, napij się!”. Ocieram ręką nos i faktycznie jest krew, nie czułem tego. Za chwilę podchodzi kamerzysta i zaczynamy wywiad. Nie wiem z jakiej stacji, czy portalu, ale szczerze mówiąć boję się tego szukać, bo strasznie dukaliśmy. Nawet nie pamiętam, co mówilismy, ale chyba w kółko to samo

Odbiór depozytów, przebieralnia, chwila odpoczynku, nogi kamień, ale czuję się dobrze. Tata też. Gdyby nie te sikanie, okazało się, że beze mnie miał jeszcze 2 postoje w krzakach (przesadził z nawadnianiem dzień przed startem) to pewnie byśmy trzymali się razem do mety, a jak nie, to chociaż złamał by te 3h50min. Odebraliśmy posiłek dla maratończyków – kasza z kurczakiem i warzywami. Dobre, ale nie miałem ochoty na jedzenie. Znaleźliśmy rodzinkę, wspólne foty, gratulację, dostalismy puchary.






Jeszcze chwile popatrzeliśmy na finiszujących maratończyków. Powrót do domu i świetowaliśmy dalej. Wspaniały dzień.





Na koniec cyferki moje i mojego taty. Wyszedł negative split jak chciałem – jestem mega zadowolony. Warto zapyerdalać!!!







I jeszcze podziękowania dla moich kibiców! Bez nich nie wiem czy bym dał radę! Fajnie jest biec, jak wiesz, że ktos na Ciebie czeka. Dziękuję wszystkim zaglądającym do dziennika za to, że jesteście, za każdy wpis. Dzięki temu mam motywacje, aby nie odpuszczać, aby nie dać plamy. Xzaar Tobie jeszcze raz dziękuję za rady odnośnie żeli. Uratowałeś mi dupę! Dzięki!

A teraz czas na odpoczynek i obranie nowych celi


Zmieniony przez - tibes w dniu 2016-04-25 21:53:41
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 550 Napisanych postów 7987 Wiek 47 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 99207
Zazdroszcze Ci Ojca i mozliwosci wspolnego przezywania zycia, szczegolnie pasji, pozdrow Tate serdecznie. Jako dziecko komuny moglem ze strony mojego liczyc jedynie na instruktaz jak do 10.00 zalatwic sie woda do nieprzytomnosci na panstwowej posadzie.. nevermind ;)

Wracam do Berlina. Jesli nie uda sie Wam zapisac, zapraszam do nas na 2 pazdziernika, bardzo fajny, duzy, szybki maraton: https://koeln-marathon.de Tym razem Chuda kibicuje a ja biegne, wiec z przyjemnoscia pobieglbym z Wami ;) Macie do nas swietne polaczenia lotnicze za pare zlotych. Do przemyslenia ;)

Aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/_DT_Xzaar._Triathlon,_cel_Double_IronMan_2017_-t1018057-s340.html

Cele 2016:

1. Sieraków Triathlon dystans 1/4 IM - http://triathlonsierakow.pl - 28.05.2016 - 02:34:12
2. Challenge Venice dystans IM - http://www.challenge-family.com/challenge-venice/ - 05.06.2016 11:47:48
3. Challenge Poznań ME dystans IM - http://challenge-poznan.pl - 24.07.2016 11:35:22
4. Ironman 70.3 Gdynia - http://ironmangdynia.pl/pl/ - 07.08.2016

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 195 Napisanych postów 9906 Wiek 32 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 174402
Świetna relacja! Kibiców Ci zazdroszczę, tych prześcierdeł Ci zazdrozsczę i tego 35-ego km też. Niesamowici jesteście z Tatą :)

Swoją drogą nie powiedziałbym, że twój Tata to... Tata ;) W pierwszej chwili myślałem, że to kilka lat starszy kumpel ;) Sport dobrze działa na ludzi :)
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 137 Napisanych postów 3235 Wiek 36 lat Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 92723
Xzaar - Dzięki, ojcu na pewno przekażę ;) Dzięki wielkie za propozycję! Temat do przemyślenia, bo nie jestem do końca przekonany, czy chcę jeszcze jeden maraton w tym roku. Muszę sobie w głowie ułożyć i będziemy mysleć ;)

Kalik - Tata faktycznie młodo wygląda, wielu to mówi. Co do sportu to w sumie cały czas coś było. W młodości piłka nożna, podobno nieźle szło, ale wojsko i potem już nie dało się wrócić. W międzyczasie jeszcze jakiś krótki epizod z łyżwiarstwem. Później wiele lat taksówka i piłkarska liga taksówkarzy. Oprócz tego w wolnym czasie rower, a od 3 lat bieganie.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 22680 Napisanych postów 11173 Wiek 47 lat Na forum 8 lat Przeczytanych tematów 356502
Świetna relacja.
I wielkie gratulacje. :)

Κατά τον δαίμονα εαυτού.
------
Mój dziennik: http://www.sfd.pl/DT__Ghorta_ghrrromi_fat-t1096396.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 452 Napisanych postów 5813 Wiek 45 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 438654
Świetnie napisane, czyta się z lekką łezką w oku - bombowa relacja z Tatą, trochę zazdroszczę :) Jeszcze raz gratulacje dla Was obu !

This is the best deal you can get.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 110 Napisanych postów 3897 Wiek 48 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 76176
Super relacja. Też zazdroszczę biegajacego taty. Zazdroszczę też formy sportowej...

Podsumowanie I fazy redukcji: http://www.sfd.pl/Redukcja_ze_105kg__podsumowanie_str._170-t966196-s170.html
Rekordy osobiste w Tri:
1/8 IM: 1h23’30’’: Pszczyna 2014 // 1/4 IM: 2h28’59’’: Radłów 17/07/2016 // 1/2 IM: 4h59'40'Lisbon 2018: IM Kopenhagen 2017: 11h48'
Dystans Olimpijski: 2h32'04’’: 5150 Warszawa 11/06/2017

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 555 Napisanych postów 6412 Wiek 45 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 57352
Tibes, odebrałeś co zainwestowałeś, gratulacje ale nie tylko biegu, przygotowań również, bo z tego co śledziłem to było "grubo". Praca, praca, praca - jesteś żywym dowodem na to, że działa ;) ojca to chyba każdy by takiego chciał. Trzymam kciuki za kolejne wyzwania.

PB:
IM 140.6 Poznań 25.06.2017, 12:48:33 / IM 70.3 Gdynia 07.08.2016, 5h:23min:57s / JBL Triathlon Sieraków 28.05.2016 1/4 IM, 2h:33min:54s / Otyliada 12/13.03.2016 15km, 6h:28min / III PKO Maraton Rzeszowski 04.10.2015, 03h:55min:51s / Półmaraton Rzeszowski 06.04.2014, 1h:53min:03s / Trening 08.06.2017, 10km 47min:43s / Łańcucka Piątka 5km 11.06.2016, 22min:45s

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 137 Napisanych postów 3235 Wiek 36 lat Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 92723
Ghorta - Dziękuję :)

Shadow - Również dziękuję. Nigdy z pisania opowiadań nie byłem dobry, ale jak widać emocje swoje zrobiły :)

Marcel - Dzięki :) Pół roku temu taką formę bym brał ciemno, teraz po ochłonięciu mało mi, chcę więcej!

Ronin - Dzięki, faktycznie praca, praca i jeszcze raz praca. Nigdy tak dużo i mądrze nie trenowałem i nigdy tak szybko nie zrobiłem postępów. Wniosek jest jeden. Założenie tutaj dziennika to był klucz do motywacji. Kiedyś jak trenowałem tylko siłowo to dopiero jak założyłem dziennik na sfd zacząłem robić porządne postępy. Co do "grubo" to myślę, że było optymalnie, wcale nie tak dużo. Ja tylko biegam, Wy jeszcze rower i pływanie, jakby policzyć łączna ilość godzin to i tak pewnie miałem mniej


________________________________________________________

Offtopując - jest akcja!!! Pierwszy raz coś wygrałem. Kilkanaście dni temu na facebooku odbywał się konkurs w typowaniu wyniku Maćka Dowbora w IM 70.3 TEXAS. Śledzę jego przygotowania, więc wiedziałem że jest w formie i postanowiłem wytypować - 4:28:44. Nasz jeden z najlepszych Agegrouperów poleciał 4:28:40. Pomyliłem się tylko o 4 sekundy i wygrałem okulary pływackie HUUB Aphotic Photochromatic !! nie znam się, ale podobno dobre. Teraz chyba wyboru nie mam... trzeba się wziąć za pływanie






Takie okularki: http://www.tripower.pl/huub-okularki-plywackie-aphotic-photochromatic-p-119.html


Zmieniony przez - tibes w dniu 2016-04-27 20:22:11
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 555 Napisanych postów 6412 Wiek 45 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 57352
Popatrz na Kalika, postępy w pływaniu po kilku basenach - wyjścia nie masz, a okularki pierwsza klasa :)

PB:
IM 140.6 Poznań 25.06.2017, 12:48:33 / IM 70.3 Gdynia 07.08.2016, 5h:23min:57s / JBL Triathlon Sieraków 28.05.2016 1/4 IM, 2h:33min:54s / Otyliada 12/13.03.2016 15km, 6h:28min / III PKO Maraton Rzeszowski 04.10.2015, 03h:55min:51s / Półmaraton Rzeszowski 06.04.2014, 1h:53min:03s / Trening 08.06.2017, 10km 47min:43s / Łańcucka Piątka 5km 11.06.2016, 22min:45s

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Kolejne Podejście : Ra_faa wyciska 150 kg w 3 miesiące

Następny temat

Konkurs ,Ten_Nowy :Prehistoria kulturystyki : kult siły i piękna w cywilizacjach

forma lato