A ja myślę, że nie bez powodu programy siłowe mają 5 powtórzeń
Split może cofnąć. Zamiast odpoczynku mięśnie dostaną pracę izolowaną. Albo zostaw żelazo na tydzień - 10 dni, całkiem. I potem sobie wystartuj od 50-70% 1RM. I możesz sobie zrobić swój ulubiony trening ale w układzie:
Pn - Lekko
Wt - Średnio
Śr - Średnio
Cz - Wolne
Pt - Ciężko (i niech to będzie ciężko)
So - Wolne
ND - Wolne aktywne (długi spacer, rower - nawet 4 - 6h)
Lekko, średnio, ciężko też bywa mylące.
Masz do dyspozycji podstawowe parametry:
Napięcie (ciężar) Dużo i bardzo dużo na sztandze - mało serii - mało powtórzeń - długie przerwy pomiędzy ćwiczeniami, seriami i powtórzeniami
Objętość (dużo przerzuconego ciężaru) - Sporo na sztandze - dużo serii - mało powtórzeń - długie przerwy pomiędzy ćwiczeniami, seriami i powtórzeniami
Gęstość (dużo przerzuconego ciężaru w jak najkrótszym czasie) Niewiele na sztandze - dużo serii - dużo powtórzeń - krótkie przerwy
Każdy trening będzie inaczej działał na mięśnie i układ nerwowy. I dlatego można to sobie zróżnicować. Robisz blok "Napięcie", czyli przez tydzień, dwa robisz na stosunkowo dużych ciężarach.
Po dwóch tygodniach przeskakujesz na objętość, czyli odejmujesz ciężaru, ale zwiększasz ilość serii i powtórzeń.
Po dwóch tygodniach odejmujesz ciężaru i starasz się przerzucić tyle i tyle ton w tyle i tyle minut (np. 15 ton w 50 minut, co daje 300 kg na minutę treningu). I tak z tydzień. A potem wracasz do Ciężaru i sprawdzasz czy poszło do przodu w maksach.
Zresztą... Ja nie jestem trenerem i twierdzę, że najdalej zajdziesz po śladach, tych którzy już wiedzą i poświadczają życiem swoją drogę.
Sheiko, Tsatsouline (Siła dla ludu, 3-5), Wodyn, 5 x 5 itp. I pójdziesz gdzie chcesz
Tylko brać i czytać.
Moim zdaniem - jak zależy Ci na sile - to jedź coś z niską ilością powtórzeń i faluj obciążeniem (dzień lekki - umiarkowany - ciężki), bo to działa.
Ja już nie mogę się doczekać następnego szczebla zmagań z gryfem (ten tydzień odważniki, czyli FBW). I wiem, że siedzi we mnie tyle mocy, że aż się jej boję
A w niedzielę skończyłem szczeble ze sztangą 100 kg (+2,5 żeby niedowagę gryfu zrównoważyć) i powinienem dopiero odzyskiwać władzę w rękach, bo wlazło 7,5 tony z jednego ćwiczenia
I dlatego też nie podoba mi się pomysł z opadającą liczbą powtórzeń. Moim zdaniem to nie zadziała i za tydzień napiszesz z żalem w głosie, ze regres się utrzymuje. Niestety. Będziesz coraz bardziej zmęczony, sztanga coraz cięższa, a w podświadomości będzie sygnał: w następnej serii będzie mniej powtórzeń. I chyba doprowadzi to do osłabienia woli i przedwczesnego załamania. Ja wolę ciężar constans, ale powtórzenia rosną i potem opadają. Spróbuj kiedyś: 1-2-3-1-2-3-1-2-3. Zdziwisz się jak szybko zrobisz tonaż.

Split może cofnąć. Zamiast odpoczynku mięśnie dostaną pracę izolowaną. Albo zostaw żelazo na tydzień - 10 dni, całkiem. I potem sobie wystartuj od 50-70% 1RM. I możesz sobie zrobić swój ulubiony trening ale w układzie:
Pn - Lekko
Wt - Średnio
Śr - Średnio
Cz - Wolne
Pt - Ciężko (i niech to będzie ciężko)
So - Wolne
ND - Wolne aktywne (długi spacer, rower - nawet 4 - 6h)
Lekko, średnio, ciężko też bywa mylące.
Masz do dyspozycji podstawowe parametry:
Napięcie (ciężar) Dużo i bardzo dużo na sztandze - mało serii - mało powtórzeń - długie przerwy pomiędzy ćwiczeniami, seriami i powtórzeniami
Objętość (dużo przerzuconego ciężaru) - Sporo na sztandze - dużo serii - mało powtórzeń - długie przerwy pomiędzy ćwiczeniami, seriami i powtórzeniami
Gęstość (dużo przerzuconego ciężaru w jak najkrótszym czasie) Niewiele na sztandze - dużo serii - dużo powtórzeń - krótkie przerwy
Każdy trening będzie inaczej działał na mięśnie i układ nerwowy. I dlatego można to sobie zróżnicować. Robisz blok "Napięcie", czyli przez tydzień, dwa robisz na stosunkowo dużych ciężarach.
Po dwóch tygodniach przeskakujesz na objętość, czyli odejmujesz ciężaru, ale zwiększasz ilość serii i powtórzeń.
Po dwóch tygodniach odejmujesz ciężaru i starasz się przerzucić tyle i tyle ton w tyle i tyle minut (np. 15 ton w 50 minut, co daje 300 kg na minutę treningu). I tak z tydzień. A potem wracasz do Ciężaru i sprawdzasz czy poszło do przodu w maksach.
Zresztą... Ja nie jestem trenerem i twierdzę, że najdalej zajdziesz po śladach, tych którzy już wiedzą i poświadczają życiem swoją drogę.
Sheiko, Tsatsouline (Siła dla ludu, 3-5), Wodyn, 5 x 5 itp. I pójdziesz gdzie chcesz


Moim zdaniem - jak zależy Ci na sile - to jedź coś z niską ilością powtórzeń i faluj obciążeniem (dzień lekki - umiarkowany - ciężki), bo to działa.

Ja już nie mogę się doczekać następnego szczebla zmagań z gryfem (ten tydzień odważniki, czyli FBW). I wiem, że siedzi we mnie tyle mocy, że aż się jej boję


I dlatego też nie podoba mi się pomysł z opadającą liczbą powtórzeń. Moim zdaniem to nie zadziała i za tydzień napiszesz z żalem w głosie, ze regres się utrzymuje. Niestety. Będziesz coraz bardziej zmęczony, sztanga coraz cięższa, a w podświadomości będzie sygnał: w następnej serii będzie mniej powtórzeń. I chyba doprowadzi to do osłabienia woli i przedwczesnego załamania. Ja wolę ciężar constans, ale powtórzenia rosną i potem opadają. Spróbuj kiedyś: 1-2-3-1-2-3-1-2-3. Zdziwisz się jak szybko zrobisz tonaż.

------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html