PS. Cziki, to zdjecie to je każdej niedzieli spędzonej w dom
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Kebula_w_remoncie_part_2-t1142515.html
Zmieniony przez - alhambra1970 w dniu 2014-09-21 12:03:16
"Niektórzy widzą rzeczy takimi, jakimi są, i pytają : dlaczego ? Ja śnię rzeczy, które nigdy nie istniały , i powiadam : czemu nie ? "
G.B. Shaw
http://www.sfd.pl/Alhambra_nowe_wyzwania-t1037040.html
Zoria_Polunocznajaalhambra1970
A teraz idę biegac ....
Cześć!
moje dzieci wstały o 6, jak zwykle w weekend (w tygodniu nie można ich dobudzić i po 7), więc też myślałam o bieganiu.
Niestety, na dworze leje jak z cebra.
Zrobiłam więc sobie kawę i wzięłam się za zaległą robotę z tygodnia, przy okazji wchodząc na forum.
Garfieldka pięknie zamordowała stary spam
Ja biegałam kilka razy w deszczu. Pamiętam jak wybrałam się na bieganie pod wieczór w pochmurna niedzielę. Deszcz zaczął padac zanim zaliczyłam połowę trasy i zawrotkę. Tuż przed miejscem, w którym robię w tył zwrot i biegnę do domu, stał na poboczu samochód i dwóch chłopaków. Jak wracałam wystartowali do przodu i mineliśmy się. Musieli jednak zaraz zawrócic, bo usłyszałam samochód za plecami i za chwilę mnie wyprzedzili. Podjechali jakieś 100-150 m i ... stanęli. Dobiegłam do tego miejsca, a kiedy ich wyprzedziłam, oni znowu ruszyli , ale na kolejne 100-150 m. W tym momencie spanikowałam i zadzwoniłam do faceta, aby przybywał z odsieczą. Teren odludny, deszcz padał i robił się półmrok.Jak tylko goście zobaczyli,że gdzieś telefonuje, zniknęli. Może to niefortunny zbieg okoliczności, ale miałam niezłego pietra. Liczyłam jednak i na to,że mój facet zgarnie mnie z trasy do samochodu, bo padało już ostro,było zimno, a do domu pozostawało jeszcze około 5 km biegu. A ten owszem przyjechał otworzył szybę w aucie i krzyknął- Biegnij, biegnij ... , będę cie asekurował Cóż ..., on także kiedyś regularnie biegał, wiec dla niego jest jasne,że trening rzecz święta ...
"Niektórzy widzą rzeczy takimi, jakimi są, i pytają : dlaczego ? Ja śnię rzeczy, które nigdy nie istniały , i powiadam : czemu nie ? "
G.B. Shaw
http://www.sfd.pl/Alhambra_nowe_wyzwania-t1037040.html
teijaTo pierwsze ładnie wygląda. Co to ?
Jaja, pomidory, pomidory suszone, feta zapieczone w piekarniku. Przyprawione ziołami, szczególnie polecam bazylię, jak na fotce.
"Niektórzy widzą rzeczy takimi, jakimi są, i pytają : dlaczego ? Ja śnię rzeczy, które nigdy nie istniały , i powiadam : czemu nie ? "
G.B. Shaw
http://www.sfd.pl/Alhambra_nowe_wyzwania-t1037040.html
alhambra1970
Ja biegałam kilka razy w deszczu. Pamiętam jak wybrałam się na bieganie pod wieczór w pochmurna niedzielę. Deszcz zaczął padac zanim zaliczyłam połowę trasy i zawrotkę. Tuż przed miejscem, w którym robię w tył zwrot i biegnę do domu, stał na poboczu samochód i dwóch chłopaków. Jak wracałam wystartowali do przodu i mineliśmy się. Musieli jednak zaraz zawrócic, bo usłyszałam samochód za plecami i za chwilę mnie wyprzedzili. Podjechali jakieś 100-150 m i ... stanęli. Dobiegłam do tego miejsca, a kiedy ich wyprzedziłam, oni znowu ruszyli , ale na kolejne 100-150 m. W tym momencie spanikowałam i zadzwoniłam do faceta, aby przybywał z odsieczą. Teren odludny, deszcz padał i robił się półmrok.Jak tylko goście zobaczyli,że gdzieś telefonuje, zniknęli. Może to niefortunny zbieg okoliczności, ale miałam niezłego pietra. Liczyłam jednak i na to,że mój facet zgarnie mnie z trasy do samochodu, bo padało już ostro,było zimno, a do domu pozostawało jeszcze około 5 km biegu. A ten owszem przyjechał otworzył szybę w aucie i krzyknął- Biegnij, biegnij ... , będę cie asekurował Cóż ..., on także kiedyś regularnie biegał, wiec dla niego jest jasne,że trening rzecz święta ...
Kurczę, ja bym spanikowała na pewno!
Przypomniało mi się, jak kiedyś z moją przyjaciółką jechałyśmy do małej nadmorskiej miejscowości. Dojechałyśmy pociągiem gdzie się dało, a potem miały być busy. Niestety, ostatni bus już odjechał i miałyśmy wybór: spędzić całą noc w klubach z plecakami, iść pieszo ~15km po ciemku (z namiotem i wszelkim wyposażeniem, raczej nie do pieszej wędrówki...) lub zabrać się stopem.
Postanowiłyśmy iść. Po ok. 5km byłyśmy już tak wykończone że rozważałyśmy nocowanie w rowie nic nie jeździło tą trasą.
I nagle - jedzie auto! Machamy. Zatrzymało się. W środku 2 panów, jadą tam gdzie my potrzebujemy się dostać, chętnie nas zabiorą. My trochę wystraszone, ale perspektywy miałyśmy słabe na dotarcie innym sposobem na miejsce. No to się ładujemy. Pan sprawnie od nas zabrał bagaże i wrzucił do bagażnika, po czym zauważyłyśmy, że auto jest 3-drzwiowe...
Jak wsiadłyśmy do środka i zostałyśmy "zamknięte" na tylnym siedzeniu, to już od samego początku zaczęłam się modlić żebyśmy dotarły całe na miejsce. Miałam pietra jak nigdy!
Na szczęście!!! Panowie zawieźli nas pod samo pole namiotowe, zanieśli nam bagaże na miejsce i poświecili reflektorami żebyśmy się nie zgubiły w drodze. Jedyna krzywda jaka się nam stała, to dla uszu, bo takiej muzy jaką puszczali, to żadna z nas raczej nie preferuje
Niemniej jednak, do tej pory myślę, jak wiele miałyśmy szczęścia. I że mimo że sytuacja zrobiłaby się głupia, trzeba było jednak podziękować za podwózkę.
Mens sana in corpore sano:
http://www.sfd.pl/Zoria_Połunocznaja,_Dziennik_treningowy-t1001383.html
Garfi, ale Ci się udało
Mam nadzieję, że ten spam będzie pozytywny i szybki
Zmieniony przez - delfinka w dniu 2014-09-21 15:06:13
Pokorny trening.
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- 46
- 47
- 48
- 49
- 50
- 51
- 52
- 53
- 54
- 55
- 56
- 57
- 58
- 59
- 60
- 61
- 62
- 63
- 64
- 65
- 66
- 67
- 68
- 69
- 70
- 71
- 72
- 73
- 74
- 75
- 76
- 77
- 78
- 79
- 80
- 81
- 82
- 83
- 84
- 85
- 86
- 87
- 88
- 89
- 90
- 91
- 92
- 93
- 94
- 95
- 96
- 97
- 98
- 99
- 100
- 101
- 102
- 103
- 104
- 105
- 106
- 107
- 108
- 109
- 110
- 111
- 112
- 113
- 114
- 115
- 116
- 117
- 118
- 119
- 120
- 121
- 122
- 123
- 124
- 125
- 126
- 127
- 128
- 129
- 130
- 131
- 132
- 133
- 134
- 135
- 136
- 137
- 138
- 139
- 140
- 141
- 142
- 143
- 144
- 145
- 146
- 147
- 148
- 149
- 150
- 151
- 152
- 153
- 154
- 155
- 156
- 157
- 158
- 159
- 160
- 161
- 162
- 163
- 164
- 165
- 166
- 167
- 168
- 169
- 170
- 171
- 172
- 173
- 174
- 175
- 176
- 177
- 178
- 179
- 180
- 181
- 182
- 183
- 184
- 185
- 186
- 187
- 188
- 189
- 190
- 191
- 192
- 193
- 194
- 195
- 196
- 197
- 198
- 199
- 200
- 201
- 202
- 203
- 204
- 205
- 206
- 207
- 208
- 209
- 210
- 211
- 212
- 213
- 214
- 215
- 216
- 217
- 218
- 219
- 220
- 221
- 222
- 223
- 224
- 225
- 226
- 227
- 228
- 229
- 230
- 231
- 232
- 233
- 234
- 235
- 236
- 237
- 238
- 239
- 240
- 241
- 242
- 243
- 244
- 245
- 246
- 247
- 248
- 249
- 250
- 251
- 252
- 253
- 254
- 255
- 256
- 257
- 258
- 259
- 260
- 261
- 262
- 263
- 264
- 265
- 266
- 267
- 268
- 269
- 270
- 271
- 272
- 273
- 274
- 275
- 276
- 277
- 278
- 279
- 280
- 281
- 282
- 283
- 284
- 285
- 286
- 287
- 288
- 289
- 290
- 291
- 292
- 293
- 294
- 295
- 296
- 297
- 298
- 299
- ...
- 300