Szacuny
11149
Napisanych postów
51567
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Ehehe, trudno się było takiego komentarza nie spodziewać. W tym wiośle będę sobie delikatnie dozował kolejne dawki - niestety hantle kończą mi się na 50 kg. Dwa przystanki na 35 i 40 i jestem w domu. Potem się coś wymyśli, może progres na liczbę powtórzeń (tak mi chodzi po głowie 40x50 - 2 tony na łapę w serii, ale to chyba materiał na kolejną masę^^), może wiosło półsztangą jednorącz...
25.04.2013 - DNT
Wolne. Czuję, że znalazłem dobrą piosenkę na mocnego kopa przed następnym treningiem nóg:
Szacuny
21
Napisanych postów
2789
Wiek
11 lat
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
42013
Propsy za utwór. Można się dobrze nakręcić. Co do wiosłowania jednorącz, mówisz że hantle ci się kończą na 50kg. To co Ci szkodzi ćwiczyć tak jak mówisz - wiosłowanie sztangą jednorącz.
Szacuny
11149
Napisanych postów
51567
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Dylemat między dużymi klamotami, mniejsżą liczbą powtórzeń i mniejszą wygodą, a mniejszymi ciężarami, większą liczbą powtórzeń i wygodą. Tak czy inaczej, daję sobie te 2-3 tygodnie na rozważenie problemu () i możliwie jak największą poprawę czucia mięśniowego w obecnym wariancie.
Byłem z tego bardzo zadowolony aż do obejrzenia filmików. Czucie dobre, klatka cierpiała, ale znowu nie upilnowałem nadgarstków. Poza tym seria z 27 kg wydaje mi się nieco za płytka.
(seria ostatnia)
(regres drugi)
2. Gilotyna na ławce płaskiej 4x15 15x30/15x30/15x30/15x30
Jako że jestem super-słabiakiem, 30 kg wystarczyło do bolesnego zapłonu podobojczykowych rejonów klatki. Starałem się oczywiście maksymalnie wydłużać negatywa
Butterfly super, w przenoszeniu bardziej ugiąłem te ramiona (choć ciężko było utrzymać stały kąt – palenie klatki co i rusz zmuszało mnie do przezwyciężenia impulsu do odgięcia ramion) i trochę poprawiłem to dopięcie klatką.
Trochę się zawiodłem, bo tydzień temu rozdziewiczyłem 20 kg na 5 ruchów (w tym 1 w pełnym ROM, żeby nie było). Czuciowo ok. – regres okazał się niszczący.
5. Uginania ze sztangielkami siedząc na ławce skośnej 4x10 10x4/10x6/10x8/5x10+5x8
To mi się podobało – wystarczyło kilka serii, aby bicepsy napuchły do granic możliwości i zrobiły się twarde jak skała. Zdziwiłem się mocno, gdy przez to ograniczył mi się zakres ruchu.
Na tym etapie śmieszne ciężary wystarczały w zupełności.
7. Uginanie ze sztangą nachwytem rampa 8 regres 16,20 8x8/8x10,5/8x13/8x15,5/8x18/16x13/20x8
Dobrze obliczyłem udział przedramion w treningu bicepsów i wystarczyło im tylko kilka serii osobnego ćwiczenia. Poznęcałem się trochę nad nimi powolnymi ruchami zarówno w pozytywie, jak i negatywie. Wyszło to bardzo ciekawie.
Trening przeszedł moje oczekiwania, bo właściwie nie muszę w nim nic zmieniać poza poprawą techniki. Potreningowo nabiło mnie na tyle fajnie, że w pozie ‘klatka bokiem’ wyglądam dużo lepiej niż faktycznie wyglądam – nie ma to jak moc iluzji. Mocne DOMS na klacie i lżejsze na bicepsach towarzyszą mi już od przebudzenia. Zaraz zjem przedtreningowy, znajdę jakieś spodenki, które mi się nie rozerwą/nie ograniczą ruchu przy przysiadach (będzie ciężko, ale liczę na łut szczęścia bądź użyczenie mi spodenek przez brata) i po odczekaniu ruszam w bój.
Szacuny
11149
Napisanych postów
51567
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Najśmieszniejsze jest to, że po tych różowych sztangielkach mam takie DOMS na klacie, żejapierdziu. Bice też słusznie.
A Ty się Antek nie śmiej, bo jak za kilka miesięcy wrócę na masę, to przyjadę do Wro Ci wp******ić na treningu.
27.04.2013 – Nogi+brzuch
1. Przysiady techniką Toma Platza – rampa 5 z top setem na 20 powt.+regres na ~30 powt. 30x20/15x40/5x55/5x75/5x95/5x115+12x105/30x80
Musiałem zejść z ciężaru podczas serii topowej, bo dopiero wtedy zorientowałem się, że wziąłem kijowy twardy gryf, który utrudnia eksplozywne wstawanie. Poza tym wszystko poszło wedle kultywowanej latami tradycji siadania – wszędzie wokół mnie była śmierć i było zniszczenie. Po regresie zacząłem się poważnie zastanawiać nad wizytą u psychiatry.
(top set)
(regres)
2. Wykroki chodzone z podwójnym dnem rampa 12 12x6/12x8/12x11/9x13+6xcc
Podwójne dno+12 powtórzeń na nogę=masakra. Po siadach byłem tak kondycyjnie zdewastowany, a czworogłowe tak czułe, że myślałem, że nie ukończę serii z 6 kg. Wziąłem się jednak w garść i dobiłem do wielkiego w tym ćwiczeniu ciężaru w postaci 13 kg sztangielek, a następnie dopieściłem się już bez żadnego ciężaru. Do omdlenia nóg to wystarczyło.
Sissy nie byłem już w stanie wykonać poprawnie technicznie, a i tak paliło jak sam sk***ysyn, wyprostów się po tym już odechciewało. Pod koniec musiałem już przejść do syzyfków, bo te moje pseudo sissies mnie zmiażdżyły.
Wydłużone negatywy na dużych ciężarach sprawdziły się masakrycznie. Podobny zabieg zastosowałem w regresach – czucie było absolutne, dzięki czemu skutecznie niszczyłem dwugłowe.
Nie miałem już na to ochoty, ale sprzedałem sobie tym ćwiczeniem dosłownego kopa w tyłek.
6. Łydki
Wspięcia siedząc – 5 serii progresji od 70 do 100 kg, potem powrót w trzech seriach do 70 kg – paliło aż miło, a na dodatek nie musiałem wypluwać przy tym płuc.
7. Przyciąganie kolan do klatki na maszynie 4x15 15x20/15x30/15x40/15x40
Piękna sprawa – brzuch jest ciepły do teraz głównie dzięki temu ćwiczeniu.
8. Allahy 5x15 max x10/max x15/max x20/max x15/max x10
Wyciągi były zajęte, więc zastąpiłem allahy spięciami z talerzem za głową, co jako substytut się sprawdziło.
Całość zajęła mi ogrom czasu, bo godzinę i 40 minut, ale po przysiadach czułem się tak pozbawiony tlenu, że musiałem nieco wydłużyć przerwy. Na dodatek odruchy wymiotne pojawiły się już w trakcie serii siadów, a zwykle dają o sobie znać w okolicy uginań.
Zrzut:
Zmieniony przez - december w dniu 2013-04-27 16:19:28