Szacuny
7
Napisanych postów
922
Wiek
29 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
14235
nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że takie posty piszą ludzie, którzy trenują może nawet nie pół roku i mają ciągłą faze na ćwiczenie. Przez pierwszy rok zapyerdalania etz byłem z siebie dumny tym bardziej, ze wiedziałem, że juniorzy są słabi. W młodzieżowcach nieco bardziej trzeba sie postarać.
Do tego ta yebana matura.. Wczoraj zamast na trening uczyłem się od 16 do 19 i też jestem z siebie zadowolony.
chwila w której chce się odpocząć od treningu, jest po prostu chwilą w której trzeba to zrobić. Jeżeli dalej będę robił coś wbrew sobie to przestanę to robić.
Tym bardziej, że ta chwila następuje rzadko, gdy się dany sport kocha - a ja go kocham. Mogę się założyć, że 80% z was znudziłoby się już treowanie w moim klubie (schemat pon, pt sala, gdzie nic innego niż technika, tarczowanie i worki, środa, gdzie tylko sparingi) Tą monotonią ludzie rzygają po maks pół roku. Ja jednak mam serce do tego, a przede wszysdtkim zaj**istych trenerów, których szanuje jak własnych rodziców, a ten klub i ludzie są dla mnie jak druga rodzina.
Aha i to nie jest zwykła niechęć, spowodowana lenistwem, tylko niechęć z powodu braku siły i energii.
Zmieniony przez - Tomuh w dniu 2013-04-20 14:19:54
Szacuny
6
Napisanych postów
485
Wiek
32 lat
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
26792
Jezeli Tomuh nie zauwazyles to w tym dziale najwiecej sie wypowiadaja osoby ze stazem treningowym krotszym/rownym rok, robiac z siebie alfe i omege w dziedzinie dietetyki i metodyki treningowej w wieku 16-18 lat :)
Jezeli czujesz niechec do treningow - odpusc sobie, nie ma co na sile sie zmuszac bo tylko bardziej Ci ten sport obrzydnie, co nie znaczy ze masz wgl nie trenowac. Nie masz ochoty boksowac, lub glod boksu spada - zastap treningi na sekcji treningami stacyjnymi/crossfitem/kompleksami sztangowymi/interwalami, ew zostaw sobie jeden dzien techniki/sparingow w tygodniu. Trzeba caly czas zmieniac metodyke treningowa bo inaczej w wieku 22-23 lat bedziesz rzygal tym sportem i nawet jego ogladanie nie bedzie przyjemne, uwierz :)
Szacuny
11
Napisanych postów
1359
Wiek
27 lat
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
21882
Człowieku ktoś kto pisze,że kocha ten sport i nagle po roku treningów mu się nie chce trenować to znaczy co? On sobie wmówił, że kocha ten sport! To jest paranoja. Jak można coś kochać i mieć do tego niechęć. Albo to kochasz i zostanie to z tobą na zawsze albo sobie coś wmawiasz. Zastanów się co się przyczyniło do tego, że zacząłeś trenować. może coś się zmieniło i nagle motywacja spadła.bili cię, nie zwracali na ciebie uwagi nie wiem a teraz nagle się to zmieniło. Motywacja jest różna. Musisz porządnie się zastanowić co chcesz osiągnąć, jak. Swoje gadanie wsadź sobie w 4 litery. Trenowałbym jeśli byłbym mistrzem. jakby każdy to wiedział to każdy by trenował dana dyscyplinę i co by wtedy z tego było? Fabryka ! Zero emocji. Coś jak skręcanie długopisów bo każdy by wiedział, że w tym danym momencie będzie mistrzem. Zastanów się co ty mówisz. Wiele rzeczy wygląda inaczej niż nam się wydaje. Dla mnie to ty lubisz ten sport ale go nie kochasz.. z miłością jest tak samo wiele ludzi myśli, ze jest zakochanych i w ogóle a tak naprawdę 1% to prawdziwa miłość. Dla mnie to masz dylemat. Muszę ćwiczyć bo ale mi się nie chce. Zdecyduj się na coś i to rób. Regeneracja zawsze się przyda ale z głową. Możesz zrobić sobie przerwę. Zacznij planować sobie dzień i stosuj się do tego planu. Rozpisz sobie poniedziałek: 1h ucze się wieczorem trening itd itd. I to wszystko robisz. A np w piątek; impreza tyle pije i o tej wracam i się do tego stosujesz. To jest trudne ale na pewno bardzo pomocne. Możesz nawet zrezygnować z tego całkowicie twój wybór. Aktualnie ze swoim podejściem możesz zostać żulem świata. Jak czytam posty typu "wszystko jest w twojej głowie. pomyśl a będziesz mistrzem" to mi się srać i rzygać chce. To co jest w głowie a to co robimy to dwie odmienne rzeczy. łatwo jest prawić życiowe cytaty i dawać rady itd a ciężko jest to już wprowadzać w życie. Te wszystkie maksymy które słyszę od różnych ludzi to są wielkie brednie. Są rzeczy które nie są nic warte ale warto je robić bo dają nam szczęście np. kupno jakieś tam rzeczy. Kupujemy sobie domek gdzieś a w ciągu roku możemy tam pojechać praktycznie tylko na tydzień. Kosztuje on ponad 100tyś zł. Wszystkie nasze oszczędnośći. Dla ludzi niezamożnych to są ich wszystkie pieniądze, w życiu juz takich nie beda mieli. Przy kupnie mają strach. Zastanawiac sie beda po co im dom skoro beda tam tylko przez tydzien a reszte czasu bedzie sie on tak jakby psul ale to bylo ich marzeniem i najpiekniejsze w tym bedzie to, ze spelni sie ich to marzenie i beda przez chwile szczesliwi chociaz ten dom tak naprawde nie jest wart tego wszystkiego.
Szacuny
7
Napisanych postów
922
Wiek
29 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
14235
MrNowy a gdzie ja napisałem, ze nie chce mi sie trenowac? Przeczytaj ostatnie zdanie "Aha i to nie jest zwykła niechęć, spowodowana lenistwem, tylko niechęć z powodu braku siły i energii. " jeżeli słabo sie czuję i nie mam siły to po cholerę mam iśc na trening? opierdzielać się? Teraz odpuszcze, za to na następnym przycisnę i tyle..
A co do picia, to wk***ia mnie już to gadanie. Jakbym był jakimś alkoholikiem. A to akurat ma najmniejszy wpływ na moją kondycję. Nie pije codziennie, nie pije tak, zeby się zachlać, zarzygać i iść do domu. Wypije sobie piwo czy dwa, jakiegoś drinka, czuje się bardziej wyluzowany i nie sądzę, że ma to jakiś wpływ na kondycję, bez przesady. Czasem zdarza sie więcej, ale to naprawdę rzadkość. Albo jedno, albo drugie.