DT Tomuh "Cele, nie marzenia" - boks

Ja ćwiczyłem w święta xd

Też ćwiczyłem i bardzo dobrze dalej idzie ;) Tomuh nie martw się sam ostatnio mam bardzo dziwne myśli ;) to chyba taki okres zimowy gdzie wszystko wszystkich dołuje ale jest trening i przechodzi na jakiś czas.. czasami w nocy wróci to wszystko ale to dopiero początek wszystkiego więc nie ma co się dołować.. całe życie przed nami.

^ no właśnie trenujmy i skopmy komuś dupe na mistrzostwach europy czy cos :D

souljah, masz racje, nie chce mi się tych notatek robić. przynajmniej nie teraz kiedy mam brak siły i motywacji na cokolwiek..

Dzisiaj sparingi, zobaczymy jak to będzie. Dalej zmulony dzień.

Ja mam w piątek ale troszke kiszka bo mam 16 lat i musze sie z cięższymi i starszymi gościami lać bo nikt w moim wieku nie chodzi ;d

To się ciesz, z takimi się najwięcej nauczysz :)

23.01.2013 r.

Trening:

Dzisiejszy trening warto wspomnieć. Jak mówiłem, dzisiaj były sparingi, na początku z 15 minut rozgrzewki, potem w oczekiwaniu na swój sparing lekka walka z cieniem i inne ćwiczenia.

Sparowaliśmy bez kasków, mój bardzo dobry kolega sparował i został niestety znokautowany (jak mówiłem, jeden z moich najlepszych kolegów, no i jeden z najlepszych na sekcji), aż sam poczułem ten cios na sobie... dziwne uczucie jak tak się na to patrzy, poleciał potem ledwo wstał i poleciał na liny... dziwne.

No ale nie o tym. Sparowałem najpierw z koleżką 2 lata młodszym, według mnie utalentowanym, podobny styl walki do mojego, mistrz dolnego śląska, ogólnie bardzo dobry zawodnik z naszej sekcji. Ma świetną tehcnikę, bardzo dobry jest według mnie. Sparowałem z nim jedną rundę, bo miał siłę jeszcze no a ja przed swoim sparingiem dopiero wszedłem, no i tak walczyliśmy, wchodziło mi w niego kilka lewych, prawych, on mnie raczej nie trafił, może raz mnie otarł. Ja go oczywiście na serio nie biłem, bo jakbym poleciał mogłoby mu albo też mi się coś stać.

Po tej rundzie walczyłęm z koleżką, z którym zazwyczaj walcze na sparingach, 10 kg cięższy, gruby nie jest, chude ręce, silny i szybki. Tak się składa, że czasem on ze mną wygrywa ale częściej ja z nim.

No i sparowaliśmy 4 rundy po 3 minuty(jestem zayebiście zadowolony, że tyle wytrzymałem, więc 3x2 min na pełnym gazie bym dał radę) i sparing ogólnie był dla mnie. Jemu mało co wchodziło, dużo blokowałem, jeszcze więcej odskakiwałem, no i moją zaletą są dobre kontry, więc zamiast stać przy linach i się bronić to schodziłem do klinczu i go biłem po brzuchu i potem serie na twarz, no albo po prostu przy linach go kontrowałem bezpośrednim prawym prostym/sierpem.

Krew mu zaczęła pryskać z nosa, pytałem go czy nie chce się wytrzeć, no ale nie chciał i dalej walczyliśmy. Poczułem tylko jeden jego cios, wszedł lewy na lewy ja jego mocno trafiłem i on mnie, ale to akurat w ogóle nie szkodliwe było.

Wchodziły mi różne kombinacje, dużo wchodziło na brzuch, prawy hak i lewy sierp na twarz, albo lewy prawy na dół, ogólnie takie kombinacje. Lewy na dół i prawy sierp na górę. Szybki bezpośredni prosty potem lewy na dół albo na górę, to mi często wchodzi.

Markowałem też jego ciosy i wyprowadzałem swój, zaczepiałem lewym sierpem, żeby odchylił lekko rękę no i wtedy szybki prawy wchodził, cały we krwi byłem, ma słaby nos, jakieś tam chyba problemy ma...

Moim problemem było to, że wybiłem palca, którego już kiedyś miałem wybitego (gościowi sierpem(kciukiem) w żebra wleciałem) no i do tej pory mnie boli, jak piszę nawet na klawiaturze. Ale da się żyć. Tylko jednak się rpzestawił i sie trochę krzywo zrósł, bo jest taka gula dosyć duża(teraz też, ale chodzi mi, że ogólnie tak po 1 wybiciu było, że się przestawił). Dodatkowo miałem słabą coś lewa rękę, ciężka i zmęczona mi się wydawała, ciosy były nieco wolniejsze przez to(ale i tak często lewy wchodził), no i też opuszczałem ją czasem, przez co jakiś lekki lewy we mnie wszedł.

Potem 3x3min worki, 2 rundy skakanki i z 5 - 10 minut brzuch.

Dieta:

W szkole jakieś gówienka, żeby żołądek miał co trawić.

przed treningiem coś nowego - filety z kurczaka z ryżem i ogórkami,

po treningu o dziwo też to samo

No i przed snem może coś wejdzie jeszcze.

Podsumowując, trening bardzo udany, wraca mi powoli przez to humor. Jak mówię gośc nie jest aż takim świeżakiem, trenuje pół roku dłużej niż ja (ja półtora, on dwa lata) więc mogę być z siebie dumny.

pozdro!

Tomuh ale ja waże 67kg przy wzroście 182+ a bije się z 10-15kg cięższymi i nie jest fajnie bo dostałem kiedyś w nos krew leciała a trener sie nie zainteresował z boksu i wyszło na to że mam krzywą przegrode a wystarczyło nastawić w ciągu 24h.....

ja tez z 10 kg ciezszym, albo 10 kg lżejszym, czuć wyraźnie tę różnicę :) nos akurat juz mam na tyle rozbity, ze mysle, ze nic mi nie bedzie:)

W dodatku ja nie ćwicze w klubie bo nawet nie ma podziału na zaawansowanie niby są średnio zaawansowani i poczatkujący ale kazdy sobie przychodzi jak chce i nasza salka to hangar a w zimie jest cholernie zimno ostatnio mówiłem trenerowi że całe płuca mnie bolą i co ? g****

To bierz bluzę. Nie wiem, u nas trener dba o siebie i o nas, sali też nie mamy najlepszej, czasem zimno jest to w bluzie ćwiczę..