W MMA spam legendarny, każdy zimny i surowy jak klimat polarny

no i właśnie to robie - normalnie żyje, uważam idee reinkarnacji za prawdopodobną, ale osobiście w nic nie wierzę po prostu sobie żyję i też mam swoje zdanie na temat tego czego ludzie wierzą w sumie uważam - im mocniej ktoś wierzy tym bardziej boi się o własną dupę - bo dlaczego ludzie często nawracają się gdy przeżyją katastrofę czy są chorzy na raka!? Bo nagle poczuli miłość do Boga czy się boją o własną dupę czy się zesrali, że przeżyli i ze strachu i ludzkich przekonań to była "pomocna ręka Boga" i zap*****la do kościółka i spowiedzi ze strachu

to żeby nie pojsc do piekla po smierc,i to konkwistadorzy straszyli indian w 16 w. , ludzie sa coraz inteligentniejsi, potrafia patrzec szerzej na pewne sprawy. Ktos o dojżałej osobowosci nie patrzy jednowymiarowo na cos w co wierzy.Ty nie wierzysz w nic, dlatego tak łatwo wchodzisz w sumienia ludzkie.

To ja mam tu problem, bo nie znam innego "ja" niż to, o którym mówisz, że jest fałszywym ego. "ja" to właśnie te wszystkie zmienne składowe, które są dynamicznym procesem i uczestniczą w dynamicznych procesach - moje lubienia i nielubienia to "ja" właśnie. Czy takie "ja" podlega cyklowi, kręci się na kole samsary, o ile dobrze nazywam? Powinno, bo skoro uwarunkowania karmiczne pojawiają się z uwagi na to, że pragnę i czynię jako ego fałszywe, by zadość swym pragnieniom uczynić, to niby dlaczego nie na mnie a na jakieś nieznane mi bliżej coś ( a nie wiem zresztą czego pragnie moje prawdziwe ego, ani czy jest w ogóle nawet... ) na czym ja, czyli ego fałszywe, niby pasożyt tkwię, spaść mają skutki moich poczynań? A przecież to właśnie, co pisze teraz, ma zniknąć być może bezpowrotnie, a wciela się to śpiące niby coś, w dodatku w rozrachunku za czyny znikającego... No i nie wiem :)

po pierwsze pisze się dojrzałej a po drugie ludzie nadal są w dupie jeśli chodzi o wiarę i zawsze imo będą, bo nigdy nie odkryją tego Boga właściwego. Co z tego, że ludzie są teraz mądrzejsi, bardziej wykształceni - nie wynaleziono jeszcze mikstury nieśmiertelności czy coś takiego i każdy umrze a tam już nie ma komputerów i technologii - tylko co jest!? no właśnie to jest pytanie.. dlatego wierzą w cos.

Wierzących trudniej złamać

sa odporniejsi na stresy

Steven0

no i właśnie to robie - normalnie żyje, uważam idee reinkarnacji za prawdopodobną, ale osobiście w nic nie wierzę po prostu sobie żyję i też mam swoje zdanie na temat tego czego ludzie wierzą w sumie uważam - im mocniej ktoś wierzy tym bardziej boi się o własną dupę - bo dlaczego ludzie często nawracają się gdy przeżyją katastrofę czy są chorzy na raka!? Bo nagle poczuli miłość do Boga czy się boją o własną dupę czy się zesrali, że przeżyli i ze strachu i ludzkich przekonań to była "pomocna ręka Boga" i zap*****la do kościółka i spowiedzi ze strachu

A może podczas katastrof mieli doświadczenie podobne do tych ze śmierci klinicznej? Swoją drogą w buddyzmie czy hinduizmie też jest stan bardo, ducha, którym się jest zaraz po śmierci więc śmierć kliniczna dobrze się ma do tych wierzeń

No a skoro niełamliwość jest wyróżnikiem, za prawdę powiadam ci ( a więc kłamię coś w miejscu prawdy powiadając :) ), że czarny wierzący łatwiej będzie złamany niż biały wierzący...

ja tam jestem strasznie odporny na stres - mój ojciec jest generalnie wierzący, ale te przykazania np nie jedzenia mięsa w piątki ma w dupie i wiele innych czy lubi sobie nie pójść do kościoła a ciągle zestresowany chodzi a ja ani trochę.. więc to na pewno żadna zasada nie jest. Co do wierzących, że jest niby trudniej złamać - pod jakim względem masz na myśli!? - daj mi jakiś przykład

zaraz napisze o Endriju Boboli i jego torturze