Sobotni trening barków, jako uwieńczenie całego tygodnia. Niestety na 5 treningu w tygodniu już moc nie jest taka sama. Dzień przerwy idealnie pozwala mi się zregenerować.
W weekend same pokusy żywieniowe, w piątek impreza firmowa, wszyscy jedli same smakołyki, a ja zamówiłem grillowaną pierś z ryżem jaśminowym i 2 razy tatar. W sobotę rano ognisko i pieczenie kiełbasy, świeże bułeczki, musztarda i keczupik... Niestety ja tylko oblizałem się i obszedłem smakiem... W niedzielę, żonie po zakupach zachciało się zjeść KFC - i tutaj był największy problem
W decathlonie kupiłem sobie legginsy do ćwiczeń nóg. Ziomek śmiga w takich i mówił, że zaj**iście robi się giry w tych termoaktywnych. Trochę pedalsko, ale za to nogi wyglądają na ostro dotyrane
BARKI:
- wyciskanie z przodu na smithcie - 60/80/80/80 - 12-15 ruchów
- unoszenie hantli na boki, każda ręka osobno - 4 serie 14kg - 12 ruchów
- wyciąganie linki z tyłu na bramie - mały ciężar 4 serie po 12 ruchów
- unoszenie hantli jednorącz na tył barków - 16/20/26kg - 12 ruchów
- wyciąganie linek na kinessis - 3 serie po 12 ruchów
Kaptury na sztandze, szrugsy z przodu 3 serie i z tyłu 3 serie, max 60kg full ruchów.
Brzuch - allahy całym stosem 5 serii + maszynka 2 serie całym stosem.
Wczoraj cardio wieczorkiem poleciało, nie miałem weny na piłowanie rowerka z samego rana.
PS: Muszę oddać rower stacjonarny bo miałem pożyczony, może ktoś podpowie czy kupić do chaty na poranne cardio rowerek czy orbitrek może? Co lepsze i w co celować? Do 1000zł da radę wyrwać jakoś ciekawy sprzęt? Znalazłem coś takiego...
http://allegro.pl/orbitrek-hornet-koweline-kolo-12kg-do-135kg-i2984303831.html