DZIEŃ 17 (07.05.2012)
I – 2jajka, maca, cynamon, imbir, włoskie, brazylijskie, migdały, gruszka
II – wołowina, razowiec, jajko, pestki dyni, konopia, kokos
III – zupka chińska, brazylijskie
Trening
IIIa – whey, daktyl, ananas, olej kokosowy
IV – serca wieprzowe, sezam, kasza gryczana, pomarańcza, olej kokosowy
V – awokado, wołowina
warzywa: kapusta biała, ogórek zielony, pomidor, marchewka, pieczarki, rzodkiewka, por, brokuł, kiełki bambusa i fasoli mung cebula, papryka zielona i czerwona, wakame, shitake.
napoje: woda 3l, czerwona herbata, mięta, mieszanka na dobre trawienie (anyż, koper włoski, kminek, kwiat rumianku, kwiatki mięty pieprzowej, korzeń waleriany, kwiatki prawoślazu lekarskiego, kwiaty nagietka)
suple: omega3, greens, ZMA, tran
DT
A. Była moc. A po ostatnim powtórzeniu nogi mi dygotały. Strasznie się cieszę z tych 57kg
B1. Tutaj brak progresu ale na zeszłym treningu okazało się, ze technika poszła w las to zeszłam z obciążeniem i pilnowałam techniki. I tak teraz ciężko ruszać mi ruszać łapami.
B2. 1.5 wynika z tego, że drugie podciągnięcie poszło do wysokości oczu i żeby dociągnąć pomogłam sobie krzesłem (połówka w drugiej serii to też podciągnięcie na poziom oczu i pomoc krzesłem). W drugiej serii przy dziesiątym powtórzeniu paliło tak, że chciałam na tym skończyć
ale telepało mi się we łbie „trening ma być wyzwaniem, progres z serii na serie i z treningu na trening” i dociągnęłam a raczej doopuściłam do dwunastki.
C1. Paliło ale był mały zapas. W drugiej serii po 5wypadzie prawej nogi do przodu zaczęło mnie coś w kolanie kłuć – w jednym momencie kłucie przez dosłownie sekundę.
C2. Tym razem bardziej paliły łydki niż uda i pośladki – chyba zmniejszę obciążenie bo we wcześniejszym treningu bardziej czułam uda i pośladki
D.
Jest progres. Było by 18 ale przy podnoszeniu się stałam z dobre 4-5 sekund próbując wyprostować ręce po czym padłam na twarz
Tabatowe interwały
a ponoć nie kopie się leżącego
__________________________________________________________________
Co do diety to postanowiłam dodać chleb żytni na zakwasie. Jak już piekę dla małża to sama z tego skorzystam. Zobaczymy co z tego będzie.
Dodaje zdjęcia dzisiejszego obiadku serca wieprzowe z papryką i pomidorami (IV) i przekąski mojego małża (hamburger wołowy w żytniej bułeczce)
Zmieniony przez - Arphiel w dniu 2012-05-07 19:47:09