A więc zacznijmy relacje z mojego wyjazdu na 4 dni na wieś
DZIEŃ 1 01.11.2007
Jak każdy odwiedzałem w tym dniu groby i byłem na mszy św.
Cały dzień był luz tylko gadanie, chodzenie i jedzenie.
DZIEŃ 2 02.11.2007
Dzień już nie był taki łaskawy jak wczorajszy. Oczywiście śniadanko z rodziną, a potem wujek zaciągnął mnie do roboty
Najpierw pojechaliśmy zwozić siano z łąki dla krów, a były tego 2 duże pola. Trzeba się było śpieszyć bo miał padać deszcz i siano by zamokło, a później nie było by już pogody na wysuszenie.
Później musieliśby zebrać wszystkie głazy z ziemi na wóz.
Następnie musieliśmy dokończyć wyrywanie korzenia drzewa. Był to ogromny korzeń głęboko w ziemi, który pękł przy wyciąganiu drzewa. Kilka godzin się z nim meczyliśmy i w tym czasie wypiłem to jedno piwko
Wieczorem pojechałem już na swoją działke, gdzie jest jak w średniowieczu :-/ Woda ze studni nie nadaje się do picia, nie ma krany, ogrzewania - jedynie piec i grzenik wzieliśmy co nic nie dawał.
DZIEŃ 3 03.11.2007
Ten dzień też był pracowity ale jednak mniej niż poprzedni. Wywoziłem obornik, rąbałem drzewo oraz przywoziłem na podwórko drzewo z lasu bo by nam nikt nie podpieprzył
Mamy 2 fajne pieski co niedawno się urodziły ale cholerka zapomniałem zrobić zdjęć, a są cudowne.
DZIEŃ 4 04.11.2007
W tym dniu tak jak w poprzednim głównie rąbałem drzewo oraz pomagałem w codziennych obowiązkach na wsi.
W tym dniu również myślałem co by wam pokazać no i wymyśliłem TRENING FARMERA. Ameryki nie odkryłem ale teraz ktoś może wkońcu zauważyć, jak ludzią na wsi jest ciężko ćwiczysz, a pewnie nie jeden chłopak chciałby mieć w okolicy siłownie. Pomimo, że nie mają sprżeta są naprawde silni przez właśnie taki "trening farmera" i inne zajęcia, jak żniwa itp.

DZIEŃ 1 01.11.2007
Jak każdy odwiedzałem w tym dniu groby i byłem na mszy św.
Cały dzień był luz tylko gadanie, chodzenie i jedzenie.

DZIEŃ 2 02.11.2007
Dzień już nie był taki łaskawy jak wczorajszy. Oczywiście śniadanko z rodziną, a potem wujek zaciągnął mnie do roboty

Najpierw pojechaliśmy zwozić siano z łąki dla krów, a były tego 2 duże pola. Trzeba się było śpieszyć bo miał padać deszcz i siano by zamokło, a później nie było by już pogody na wysuszenie.
Później musieliśby zebrać wszystkie głazy z ziemi na wóz.

Następnie musieliśmy dokończyć wyrywanie korzenia drzewa. Był to ogromny korzeń głęboko w ziemi, który pękł przy wyciąganiu drzewa. Kilka godzin się z nim meczyliśmy i w tym czasie wypiłem to jedno piwko


Wieczorem pojechałem już na swoją działke, gdzie jest jak w średniowieczu :-/ Woda ze studni nie nadaje się do picia, nie ma krany, ogrzewania - jedynie piec i grzenik wzieliśmy co nic nie dawał.
DZIEŃ 3 03.11.2007
Ten dzień też był pracowity ale jednak mniej niż poprzedni. Wywoziłem obornik, rąbałem drzewo oraz przywoziłem na podwórko drzewo z lasu bo by nam nikt nie podpieprzył

DZIEŃ 4 04.11.2007
W tym dniu tak jak w poprzednim głównie rąbałem drzewo oraz pomagałem w codziennych obowiązkach na wsi.
W tym dniu również myślałem co by wam pokazać no i wymyśliłem TRENING FARMERA. Ameryki nie odkryłem ale teraz ktoś może wkońcu zauważyć, jak ludzią na wsi jest ciężko ćwiczysz, a pewnie nie jeden chłopak chciałby mieć w okolicy siłownie. Pomimo, że nie mają sprżeta są naprawde silni przez właśnie taki "trening farmera" i inne zajęcia, jak żniwa itp.