Hej hej :) przepraszam za dosyć długą nieobecność.
Zaległe dni:
Ćwiczenia: sobota, niedziela, poniedziałek- NIC. aż się czułam spuchnięta od nieruszania się. Dzisiaj aqua aerobik.
Dieta; Weekend - tzn. śniadanie to co zwykle (płatki, mleko) , drugie śniadanie jakieś dwa owoce ( o 11), obiad w pracy (robię w catheringu :P)- filet z kurczaka, ziemniaki i jakieś 2 rodzaje surówek (rozsądna porcja ziemniaków
), podwieczorek 2 jajka na twardo + papryka; kolacja
serek wiejski
wczoraj: śniadanie -,,-
drugie sniadanie- orzechy laskowe- 150 g
obiad - dwie pyzy + dużo sałatki z pomidorow ( nieprzemyślany totalnie
)
podwieczorek serek wiejski
kolacja serek wiejski (cóż za różnorodność... :P)
Dzisiaj:
rano musli
później brzoskwinia i gruszka
obiad: zupa kalafiorowa z kawałkami kurczaka (tak się zastanawiam czy kurczaka w zupie można uznać za źródło białka w posiłku? ale w sumie- czemu nie?)
podiweczorek- migdały- 2 garście
kolacja: serek wiejski z rzodkiewkami i pomidorem.
Ej, trzeba mi dać kopa w tyłek, opada mój entuzjazm do diety. I to takeigo porządnego.
W przyszłym tygodniu chyba pojadę na warsztaty z zespołem, nie wiem jak będzie z relacjami. najwyżej będę notować w notesiku i jak wrócę to przepiszę
Zozolowa- ja też się boję co to będzie jak się zacznie szkola...