Wpis 31.10
Czyli dzień treningowy. Godzinka więcej snu przysłużyła się lepszemu wypoczynkowi i lepszemu samopoczuciu. Sam fakt wstawiania, jak za oknem jest już jasno a nie szaro i wstrętnie daje dobrego, pozytywnego kopa
Po pierwszych 3 posiłkach zapakowałem się w swojego mobila i ruszyłem na trening. Dzisiaj atakowałem barki, tricepsy, przedramiona.
Po rozgrzewce (10minut bieżni, porządne rozgrzanie rotatorów, łokci i nadgarstków) przystąpiłem do walki. I tak oto się prezentował dzisiejszy trening:
1. arnoldki siedząc
rozgrzewka 12/10 ciężar z zapasem 2-3 powt.
serie właściwe 8/8 ciężar 25kg/30kg
2. wznosy bokiem na wyciągu jednorącz
rozgrzewka 12/10 ciężar z zapasem 2-3 powt.
serie właściwe 8/8 ciężar nieznany
3. wznosy hantli przodem stojąc
rozgrzewka 12/10 ciężar z zapasem 2-3 powt.
serie właściwe 8/8 ciężar 17kg/20kg
4. wznosy hantli bokiem stojąc (ruch zaczynam z biodra)
rozgrzewka 12/10 ciężar z zapasem 2-3 powt.
serie właściwe 10/8 ciężar 15kg/17kg
Tricepsy
1. prostowanie na wyciągu (uchwyt lina)
rozgrzewka 16/12/10 ciężar z zapasem 2-3 powt.
serie właściwe 10/8 ciężar 67kg/78kg
2.
wyciskanie francuskie sztangi leżąc
rozgrzewka 12/10 ciężar z zapasem 2-3 powt.
serie właściwe 8 ciężar 40kg (powt. bardzo wolne)
3. pompki na poreczach
serie właściwe 3x12 ciężar własnego ciała powtórzenia negatywne
Przedramiona
1. sztanga podchwytem siedząc w oparciu o nogi 4x 12
ciężar 40kg
2. sztanga nachwytem siedząc w oparciu o nogi 4x 25
ciężar 20kg
Trening w zasadzie taki jak każdy inny z moim udziałem. To znaczy, że było intensywnie i ciężko. Starałem się na maksa skupić na pracy mięśni i wczuć się wręcz w ruch. Zaowocowało to niecodziennym paleniem mięśni pod koniec każdej właściwej serii i maksymalną pompą. Zaraz po treningu wypiłem 70g Carbonox'a Olimpowskiego, porcję CytoCell, 10g BCAA, 15g Amino. Wskoczyłem na 5minut do sauny, a zaraz po tym pod zimny prysznic. Zanim wyszedłem z szatni minęło 30minut i przyszedł czas na posiłek po treningowy (100g ryżu, 180g kurczaka, warzywa). Jedząc kątem oka zerkałem na Bartosza Gurana, który ku mojemu zdziwieniu pojawił się na siłowni gdzie ćwiczę. Powiem szczerze, że widziałem go pierwszy raz na żywo i zrobił na mnie wrażenie swoimi kopytami niemałymi. Chciałem zagadać, ale już rozpoczął trening i stwierdziłem, że nie będę przeszkadzać.
To by było na tyle z dzisiejszego treningu. Jutro przymusowo dzień nietreningowy z powodu święta i trening nóg zrobię dopiero we wtorek.
Życzę wszystkim spokojnych powrotów jutro do domu z cmentarzy i rodzinnych stron, oraz chwil zadumy i wspominania pozytywnych chwil z udziałem naszych kochanych, których nie ma już wśród nas.
Pozdrawiam!