Ha! No to ruszyl nasz wspolny dziennik
Camel dzieki za powiadomke
Tak wiec ja napisze cos o sobie w stylu podobnym jak Camel, zeby mozna bylo porownac
Mam 28 lat, 11 miesiecy i 1 dzien temu przyszedl na swiat przez cc moj synek. Na co dzien param sie uprawianiem nauki
W sumie zawsze bylam aktywna fizycznie (jazda konna), a wieku 16 lat zaczelam aerobikowac i stepowac. Nastepnie zaczelam cwiczyc silowo, plany ulozone przez "trenerow" z silowni, niesmiertelne 3-4 serie po 12 powtorzen na maszynach, czyli bez ladu i skladu. Patrzac na siebie z perspektywy czasu bylam raczej szczupla dziewczyna, ale... zawsze duzo jadlam. Czasem bylo mi glupio, bo wychodzac gdzies ze znajomymi wyraznie odstawalam od reszty dziewczyn, w sensie: one caly wieczor dziobaly salatke, a ja do tej salatki wielkiego steka
Na studiach zamieszkalam w akademiku, najpierw na AWF-ie z 2 lekkoatletkami (napatrzylam sie wtedy na piekne ciala), pozniej juz w akademiku uniwersyteckim z wiecznie odchudzajaca sie dziewczyna. No i udzielilo mi sie- zaczelam ograniczac sobie jedzenie (np. sniadanie w formie malego jogurtu z ziarnami zboz i lyzka otrab), rzecz jasna niezle zjechalam z waga.
W styczniu 2003 wyjechalam do DK, niby na pol roku, zostalam do dzis. Z aktywnosci fizycznej byla silownia 2x w tygodniu (12 powtorzen w 3 seriach na maszynach, wlaczajac w to rozstawiacz nog
) i steper. Pozniej zaczelo robic sie niemilo (facet, a jakze!), straszny stres, ubzduralam sobie, ze jestem gruba i to jest zrodlem moich problemow, zaczely sie problemy z emocjonalnym obzeraniem sie,
poczatki bulimii, nastepnie subkliniczna nadczynnosc tarczycy, sklonnosci depresyjne i psychotropy (prozac). Efektem byl oczywiscie wyglad anorektycznki i problemy ze zdrowiem (patrz: zdjecie)
Jakos tak w 2006 r. dostalam ostrego kopa w zadek od mojego nieocenionego przyjaciela i wzielam sie za aktywnosc fizyczna. Najpierw jazda rowerem do pracy i z powrotem, potem A6W
, bieganie i silownia. Dosc szybko doszlam do siebie, nabralam troche miesni i wygladalam calkiem normalnie.
Nastepnie trafilam na sfd, zaczelam czytac o treningu silowym i przestawilam sie na wolne ciezary (MC, przysiad, wyciskanie na klatke). W miedzy czasie zaczelam tanczyc balet nowoczesny. Oczywiscie zamarzyla mi sie piekna sylwetka fitness, wiec zaczelam myslec o dobrej diecie. Modem w fitnessie byl wtedy jeszcze Tyka, a jakoze bylam wowczas przewrazliwiona na punkcie swojej sylwetki i bralam sobie do serca wypowiedzi "doswiadczonych", wiec jego aroganckie odpowiedzi na posty uzytkownikow (zwlaszcza tych nowych) i podejscie do diety
(weglowodany to zlo, jesli nie cwiczysz silowo, to ich jedynym zrodlem maja byc warzywa itd.) znalazly odzwierciedlenie w mojej diecie. Dieta (raczej glodowka) wyliczona byla w "Dzeinniku posilkow": 2g B, 1g T, 1.5g W. Oczywiscie wliczone bylo wszystko: wegle z warzyw, tluszcz z kurzych cyckow itd. Wszystko odwazone z dokladnoscia co do 1g... Wychodzilo tego cos ok. 1400-1500kcal, co przy mojej owczesnej aktywnosci fizycznej (silownia i 30min rowerka zaraz po 3x/tydz., bieganie 3x/tydz. po 1h, taniec 2x/tydzien po 1.5h) bylo po prostu smieszne. Chudlam szybko, czemu towarzyszyly bole glowy, po kilku tygodniach doszly krwotoki z nosa i zaslabniecia. Fakt faktem widac bylo 6-pack na brzuchu, ale calosc wygladala po prostu szkiletorowato (48kg; patrz zdjecie). Wtedy poznalam meza (N.B. na silowni
), ktory wszystko to wybil mi z glowy, kontrolowal moje jedzenie i treningi. Waga podniosla sie do 52kg, wygadalo to calkiem ok i tak juz sie utrzymywala.
We wrzesniu/pazdzierniku, w czasie przysiadu na suwnicy dostalam niebezpiecznego dla zycia ataku padaczki,; w grudniu byl kilkugodzinny stan padaczkowy i diagnoza- nowotwor mozgu, konieczna operacja. Nastepnie dobor odpowiedniach lekow AED; chodzilam jak kopnieta albo tak nabuzowana, ze strach bylo do mnie podejsc
. Maz cierpliwie wyciagal mnie na silownie i kazal machac ciezarami, co bardzo pomagalo. Pozniej zaczely sie masakryczne bole glowy i znow- zmeczenie po wysilku fizycznym pomagalo, bo odwracalo uwage i pozwalalo dobrze spac. 30 kwietnia 2007r. o godz. 14 obudzialam sie jeszcza na sali operacyjnej, kilka minut po zalozeniu ostatniego szwa i wyjechalam stamtad z bananem na twarzy i mocnym postanowieniem, ze od tej chwili nie bede juz bawic sie swoim zdrowiem
We wrzesniu zaszlam w ciaze. Na samym poczatku dopadly mnie ohydne mdlosci i zmecznie- nic mi sie nie chcialo, a jedyne co przechodzilo mi przez gardlo to... herbatniki
W drugim trymestrze tryskalam energia, zacelam znow biegac (do 6 miesiaca), cwiczyc silowo (do 7 mies.), tanczyc (do 9 mies.), caly czas jezdzilam do pracy na rowerze, pracowac przestalam tydzien przed terminem. Czulam sie swietnie, tylko ze- jak juz pisalam- zawsze duzo jadlam i tak tez bylo i w drugim trymestrze (w 3. wiadomo juz nie- za malo miejsca w zoladku). No wiec jadlam sobie bez ograniczen. Cos mi w srodku mowilo, ze nie powinnam tyle jesc, skoro sie ruszam o wiele mniej niz przed ciaza, no ale... powiedzialam sobie, ze bedzie ok
W efekcie w ostatnim dniu ciazy wazylam 79kg!!!
Moze foto odda ogrom mojego cielska
Po porodzie od razu zeszlo mi 10kg, nastepne 8kg wycyckal ze mnie synek (wspomagany treningiem ulozonym przez obli). Spadek wagi zatrzymal sie w momencie, kiedy zaczelam mlodemu rozszerzac diete (wiadomo- mniej energii zauzywalam na produkcje mleka). Pozniej wpadlam w mega zastoj- zadnej zmiany przez 4 miesiace.
Niecale 8 tygodni temu oddalam sie w rece BL (dieta), a niecale 4 tygodnie temu doszedl do tego trening obli. Chyba nie musze pisac, ze efekty pojawily sie natychmiast?
Wymiary podam w poniedzialek (wtedy bedzie to pelne 8 tygodni diety i 4 tygodnie treningu)
Beda podobne do wymiarow Camel, z tym ze ja jestem o 14cm nizsza
Co do fot, to beda, ale robione komorka, bo moj osobisty fotograf (maz) wyjechal, a ja przed znajomymi w kapielowkach paradowac nie bede
Moim celem jest osiagniecie ladnej fit-sylwetki
Na poczatek chcialabym wrocic do sylwetki sprzed ciazy, a pozniej (daleka perspektywa) wkroczyc w 30 rok zycia z odsadlonymi udami (moja najwieksza bolaczka)
Na koniec podam jeszcze moje maxy:
MC: 72.5kg
Przysiad: 50kg
Wyciskanie na barki: 23kg
Wyciskanie na plaskiej: 32.5kg
Podciaganie: brak
No i dzielnie pracuje nad HIIT-em. Udaje mi sie osiagnac ponad 90% HRmax w kilku interwalach. Takze progers jest
Licze na wasza pomoc wsparcie i ostrego kopa w zadek- kiedy tylko bedzie to konieczne
Zmieniony przez - Martucca w dniu 2009-05-15 12:11:29