1) Podrzut olimpijski (clean&jerk) 3x45kg 3x50kg 3x55kg 3x60 kg - obciążenia to 70%, 80%, 90%, 100% thrustersów
ZALICZONE
2) Podrzut siłowy (power clean&jerk) 3x60kg 3x65kg 3x70kg - obciążenia to 100 %, 110%, 120% thrustersów
ZALICZONE, choć lightowo nie było .
3) Wyciskanie sztangielek na skośnej ławce w chwycie neutralnym 5x21kg 5x23kg 5x27kg 5x29kg 5x29kg - obciążenia to 70%, 80%, 90%, 100%, 100% thrustersów
ZALICZONE
4) Wiosłowanie oburącz 5x50kg 5x60kg 5x70kg 5x75kg
ZALICZONE
5) Przysiad ze sztangą z tyłu 8x60kg 8x65kg 8x70kg - obciążenia to ok. 100%, 110% 120% thrustersów
ZALICZONE
6) Modlitewnik 5x25kg 5x30kg 5x35kg - obciążenia to 40%, 50%, 60% thrustersów
ZALICZONE (megaluz)
7) Tricepsy na linkach 3x8x7szt.
ZALICZONE
8) Trzymanie stojąc hantli na czas (siła chwytu) - 1 seria, maksymalny czas x hantle 33kg w obu dłoniach
UTRZYMANE PRZEZ 95 sekund.
Komentarze:
Trening przesadnie ligtowy nie był, głównie za sprawą podrzutu siłowego. Wiem, że strongmani windują w górę tą metodą po 160kg, a IboK ostatnio machnął 6x111kg (jeśli się nie mylę), ale nigdy wcześniej tego nie robiłem, więc ostatnia seria 3x70kg była odczuwalna. Nożyce próbowałem wykonać tylko raz, ale miałem problem ze stabilnością i bólem w pachwinie (zaraz o tym więcej), więc skupiłem się na prostszym wybijaniu ciężaru z nóg bez nożyc. Do poprawienia w technice jest jeszcze wchodzenie pod sztangę przy pierwszej fazie zarzutu na barki, ale jestem tego świadomy i to skoryguję.
Przy wiosłowaniu wziąłem w ostatniej serii 75kg, bo przecież trening miał być lekki i w sumie salę treningową opuściłem w bardzo dobrej kondycji. Cieszy mnie, iż przy żadnych ćwiczeniach nie używam już pasa jako asekuracji i jedyne co nieco martwi, to ból w lewej pachwinie. Dokuczał już przed przerwą regeneracyjną oraz w ubiegłym tygodniu przy zarzutach ze sztangielkami, ale lekceważyłem to. On natomiast jakoś nie chce zniknąć. Hmm... Bark czułem, ale obeszło się bez bólu i był to kolejny pozytyw. Dodam, iż było tłoczno i chyba cudem udało mi się wszystkie ćwiczenia zrobić zgodnie z rozpiską i na planowanych ciężarach. Ogólnie trening na plus, a ja myślę sobie, że fajnie byłoby zarzucać siłowo stówkę. Może kiedyś...
Jeszcze przed wejściem na siłownię przydarzyła się zabawna sytuacja, bo jeden gość w szatni pozował przy lustrze i odwrócił się do mnie i kumpla, prężąc dumnie klatę z pytaniem: I co, dobrze jest?
Zbudowany był nieźle, ale pytanie było nieco lamerskie, więc podrapałem się tylko po głowie i odrzekłem z zatroskaniem: Cienko. Jakiegoś mielonego powinieneś walnąć...
A mój kumpel to podłapał i potwierdził...
Gość miał nietęgą minę .
MÓJ DZIENNIK TRENINGOWY -> http://www.body-factory.pl/showthread.php?t=97