wczoraj szybko mnie wywialo z domq bo po 18 pojechalam do przyjaciolki na winko i pogaduchy a potem imprezka <tuptup> wlasciwie bawic zaczelam sie dopiero o 2.45 bo wczesniej troche za mocne breakbeaty i inne takie lecialy :/ w miedzyczasie bol brzucha i takie tam. no i moja dobra kumpela ktora przyjechala na swieta do torunia zaszczycila swoja obecnoscia imprezke. i co?? podbijala do *mojego* biednego artura. no i nic to ze ona ma mezczyzne od 4 lat... :/ szkoda gadac/pisac.
mimo wszystko pobawilam sie calkiem calkiem
ale malo snu dzis bylo, potem mega szybko na kory i w koncu do domq cosik przekasic
sheep is sheep.