Wczoraj piłka, dziś off. Przygotowałem wstępny plan pod siłę wg Wendlera.
Będę ćwiczył jak mi czas pozwoli, ale planowo będzie to Poniedziałek, Środa i Sobota. Wtorek lub Czwartek piłka.
1 dzień - klatka piersiowa:
wyciskanie leżąc + wyciskanie hantli na skosie dodatnim, wyciskanie wąskie, rozpiętki + przenoszenie w super serii, dipy i podciąganie nóg w zwisie na brzuch.
2 dzień - plecy:
martwy ciąg + drążek, podciąganie wąsko na plecy,
podciąganie na biceps i uginanie ramiom ze sztangą łamaną.
3 dzień - barki:
rozgrzewka rotatorów, żołnierz stojąc + wyciskanie hantli, wznosy, brzuch na drabinkach, allahy i może plank.
4 dzień - nogi:
fronty + wykroki, czwórki z dwójkami w super serii, krótka 15 minutowa bieżnia i rolowanie.
Tak sobie to podzieliłem, ale znając życie potoczy się z leksza inaczej. Zastanawiam się tylko, czy nie lepiej byłoby się skupić na podstawowym ćwiczeniu, a pomocnicze mieszać za każdym razem? Brzmi to bardziej sensownie. Z drugiej strony wiem, że jak nie założę sobie, że mam robić wykroki, to będę ich unikał jak ognia..
Obawiam się, że czasem jak nastanie 3 kolejny trening danej partii, to da mi tak popalić, że za dwa-trzy dni jak pójdę na kolejny trening to skutki poprzedniego skutecznie mnie ograniczą w ostatniej serii wykonywanej na maxa w ilości powtórzeń. Może tak to po prostu ma wyglądać? Czas pokaże. Póki co sprawdziłem się w żołnierzu - 60 kg - i frontach - 100 kg. Z tego 90 % już wyliczone. Klatę oceniam na 110 kg, a martwy ciąg na 125 kg, ale to sprawdzimy niebawem.
Jeśli wytrzymam z tym planem do końca wakacji, to może jeszcze polecę wrzesień, zrobię lekkie roztrenowanie i pod koniec roku wrócę do tego co właśnie skończyłem. Choć pod koniec roku moja sytuacja życiowa mam nadzieję, że się pozmienia i wtedy też siłownia może przez jakiś czas stać pod znakiem zapytania :) big up!