Dobrze wyszłam, bo okazało się, że karnety staniały - cebulka we mnie się cieszy!
Kochany pamiętniczku, w tym tygodniu byłam na siłowni razy 4 (a pewnie będę i jutro).
Pierwszy w tym tygodniu trening zakończył się raptownie. W stanie medytacji robiłam przysiady z workiem gdy z nienacka poczułam łapy na lędźwiach i huknęło na mnie "pilnuj lordozy" . Buc koziołek!! Temperatura mi skoczyła, gdyby nie to, że miałam ręce zajęte w pysk bym strzeliła odruchowo. Mnie się nie dotyka! I przede wszystkim nie znienacka! :[ Worek rzuciłam, odwróciłam się na pięcie i wyszłam. Zła.
Trening drugi i trzeci było to sam rowerek, różne opory 1 h 10 min - traktuję to jako płukanie żylaków .Buc koziołek krążył na orbicie, ale w kardio mi się nie wtrąca. Nie lubię kardio. Polubię przez kozła.
Dzisiaj <3 Kozła nie było, zrobiłam trening siłowy 2,5 h. Dużo ćwiczeń z hantlami i sztangą 15 kg( w tym przysiady bez napadania mnie) i hip thrust z 25 kg. Wzięłam prysznic, siedzę w mięciutkich dresach i czuję się rozkosznie spełniona i zmęczona. Jutro rano pójdę też - czas na odnóża.
Co do trenera koziołka - fajno, że chce mi technike poprawić, bo jest żadna. Ale nie tak!
Zmieniony przez - fattyciak w dniu 2018-10-20 16:04:23
Plusz w gibkie ciałko na lato -> https://www.sfd.pl/Wakacje_2021_Fattyciak__under_construction-t1211600-s3.html