xtras2001I jeszcze pare slow o diecie.
Od samego poczatku spodobalo mi sie to co Antos pisal w swoim dzienniku. Nie do konca co prawda, ale pewne podpunkty, ze tak to nazwe.
Wplyw jedzenia na swoje samopoczucie zauwazylem po tym, jak z normalnej diety - zre wszystko jak leci, przestawilem sie na low carb.
I co sie okazalo? Nie bylem pelny, nie bylem ospaly, bylem najedzony i mialem energie do dzialania.
To mi dalo do myslenia. Niestety moja dieta byla bardzo spolszczona wersja tluszczowki, czyli glownie nasycone tluszcze, bron boze za malo bialka i jakas garstka warzyw.
Wtedy pojawil sie Antos ze swoim dziennikiem. Co prawda zagladalem do niego w innym dziale, ale tam jadl i trenowal inaczej. Przeczytalem co mial do napisania i rozmyslalem o jego metodach. Jednak posilkujac sie wiedza z poprzedniego dziennika, ciezko bylo mi uwierzyc w taka zmiane. Wiec zaczalem szukac informacji na wlasna reke.
No i znalazlem. Na tej podstawie zmienilem swoj sposob odzywiania.
Teraz jem 3 posilki dziennie, jedzenie rzadziej automatycznie obkurcza lekko zoladek, przez co wpycha sie mniej. Rano zazwyczaj jajecznica na oliwie ze spora iloscia papryki, papryczek chilli i pomidora, ale jak mi wpadl ostatnio fenkul w lapska to tez dodalem, a jutro bede z warzywami stir-fry robil, jakies kielki tam sa, marchew, bambus, taki azjatycki miks.
Na obiad wsuwam to co zona przygotuje z dwoch powodow. Raz, ze j nie mam czasu gotowac dla siebie inaczej, a dwa, ze moja zonka gotuje rewelacyjnie i grzechem byloby odmowic.
Jednak komponuje posilki tak - warzywa, mieso, ziemniaki albo ryz. Dzis mialem marchewke zasmazana, schabowy i ziemniaki. Wiec byla cala fura marchewki, dwa kotlety i lyzka ziemniakow. Tak, wiem, ze zasmazana marchew to nie to samo co surowe warzywa, ale tak wyszlo, a ze nie lubie wyrzucac jedzenia, wiec zjadlem.
Na kolacje dompwe pierogi ruski z pomidorem malinowym.
Czyli, rano tluszcz i troche bialka, obiad bialko i troche tluszczu, kolacja wegle. I tak sie staram komponowac, plus wszedzie maks warzyw, owoce czasem miedzy posilkami, jakis ananas, czy banan albo miks roznych.
Kalorii nie licze, czuje sie wysmienicie i tak zostawie. Nie pilnuje tez bialka, ile zjem to zjem. Bedzie za malo, trudno, miesnie nie znilna ot tak same z siebie. To raczej zmudny proces i nie tak latwo do niego doprowadzic. Moze z czasem bede zmienial, np tylko dwa posilki dziennie, lub jeden porzadny. A moze nawet wprowadze post. Okaze sie w trakcie.
Natomiast w weekend zrobilem mini eksperyment i jadlem co mi wpadlo w rece. Byl fast food, byly slodycze i bylo duzo wegli i tluszczow nasyconych. Wnioski? Czesciej bylem glodny i ciagle spiacy. Na treningu jakiejs super poprawy w ydolnosci nie zauwazylem. Fakt, ze i alkohol sie pojawil dzien przed.
Jedzenie ma wplyw i to duzy na moje samopoczucie i zapewne tak jest w przypadku kazdego. Dlatego warto otworzyc sie na cos innego, poczytac, poszukac, a nie od razu krytykowac.
Kazdy jest inny i kazdy inaczej zareaguje, jednak to co wkladamy do ust ma duze znaczenie, bez wzgledu na to czy ktos jest na HC, LC, paleo, je glownie mieso albo jest zagorzylem wegetarianinem.
Tak samo jak trening nie musi byc jeden dla wszystkich, nie zawsze trzeba zamykac sie w schemacie fbw czy push/pull.
Antos ma wiele racji, nie ze wszystkim sie zgadzam, jednak po to mamy rozumy aby ich uzywac i nie podazac za czyms slepo, ale sprawdzic, przetesowac i wydac osad.
Jednak dla wielu najlatwiej jest po prostu zanegowac.
I tak samo jak Antos zdaje sobie srawe, ze ten dziennik zostal odsuniety na boczny tor, bo nie poklepuje nikogo po plecach jak to czesto ma miejsce na tym forum, nie rozplywam sie w zachwytach, ale ide pod wiatr i nie mam hamulcow napisac co mysle, kiedy mnie cos zdenerwuje. A to nie jest mile widziane.
Jednak w swoim dzienniku moge pisac na co tylko mam ochote, nawet jesli nie jest to zwiazane z treningiem. Trzymam sie swojego podworka, innym nie zasmiecam wpisami i robie to co mi sprawia przyjemnosc. Cwicze i szukam swojej drogi.
Trenowałem podobnie, ale zrobiłem błąd : na siłę spadając 17kg w kilka tygodni pod zawody MMA i kolejny drobny błąd, blizej zawodów : skupianie się na technice a odstawienie siły, wystarczyło tylko siłę ograniczyć, ale to nic człowiek się uczy na błędach
potem miałem odbicie i tego już więcej nie powtórzę z pewnością mogłem iść w swojej naturalnej wadze a nie cisnąć na maxa w dół
stąd przy odbiciu ciągneło mnie nawet do cukru w proszku - gainerów czy głupich tostów z serem
Tak czy inaczej : sam zauważyłem, że to nie działa tak jak powinno stąd zacząłem analizować i trochę wracać do historii różnych sportowców i różnych podejść. Tu fajnie zauważyłeś, że nie odkrywam Ameryki a mimo to jest ostra negacja
Co do siadów : odchodź ze sztangą do tyłu, nie będziesz tracił tyle siły z brzucha
i co do samego brzucha: wzmacniaj go, bo wąskie gardło wyszłoby mniej więcej 10-15cm od odbicia z dna