będzie długo.. filozoficznie trochę ale i treningowo....
pokuszę się o krótkie podsumowanie...
właśnie biegnie pół roku, odkąd pojawiłam się na forum jak filip z konopii z pierwszym dziennikiem (krótkim) i którego kontynuacją jest ten dziennik.
co prawda to za krótki czas na nabranie masy mięśniowej i siły o jakiej mam sen, ale prowadzenie tego dziennika sprawiło, że mam banię zrytą tym pięknym sportem, jakim jest przerzucanie żelastwa. sporo się przez ten czas nauczyłam, chociażby tego jak komponować zbilansowaną dietę, lepiej lub gorzej opanowałam podstawy wykonywania ćwiczeń i troszkę wniknęłam w teorię samego treningu. no i jestem dużo bardziej świadoma swojej niewiedzy.
przekonałam się, że ten sport uczy pokory, że nie każdy plan jest dla każdego i że wszystko przychodzi w swoim czasie i niczego się nie przyspieszy. że chyba cierpliwość jest tutaj najważniejsza. chyba się 'wyleczyłam' z lekka z bycia kozakiem, bo żelastwo weryfikuje takie podejście bardzo szybko. doświadczyłam też pierwszej kontuzji i smaku tego jak to jest czekać na trening, gdy nie można go wykonać jak należy lub wcale.
skończyłam swój pierwszy poważny plan treningowy - FBW domatorek - notabene najlepszy plan ever jaki mi się mógł trafić jako pierwszy poważny plan treningowy - tu ogromne brawa i szacun dla pana Nightingala za tak fajny plan i wielkie podziękowania za pomoc jaką mi okazał.
chyba tyle. zaczynam kolejny etap :) split góra dół, będzie to robione dalej.
#
Trening z dziś: A 'góra' + bonus brzuch
1. Wyciskanie sztangi na ławce poziomej 15/10/8/6/6
17,5/20/22,5/25/27,5
2. Wiosłowanie sztangą nachwytem 15/12/10/8
25/30/35/37,5
3. Wyciskanie sztangielek na ławce siedząc 15/12/10/8
7/7/8,25/8,25
4.
Wyciskanie sztangi wąskim chwytem 15/12/10/8
15/17,5/20/22,5
5. Odwodzenie ramion w bok w opadzie tułowia stojąc 15/15/15/12
2/3,25/3,25/3,25
6. Uginanie przedramion ze sztangielkami supinacją stojąc 12/12/10/10
4,5/4,5/7/7
7. Brzuch
wznosy nóg na ławce skośnej 4x20
#
impression - chyba mi się podoba. takie obczajanie dzisiaj jak to jest. zabrzmi jak herezja ale chyba dzisiaj pierwszy raz czułam cosik takiego co się pompą zwie. ćwiczenia są mi znane, nowością jest dla mnie uginanie przedramion z supinacją - albo się mnie zdaje, albo z lekka z sił opadłam albo nie wiem - ale wydaje mi się że jest ciut cięższe w wykonaniu niż klasyczne w uchwycie młotkowym.
#
kolano - nadal dyskomfort jest, ale już dużo łagodniejszy, tragedii nie ma. ale w tym tyg. nie pokuszę się jeszcze o przysiady, bo coś czuję, że jedna seria sprawi, że to się zaogni. warto jednak byłoby się dowiedzieć, dlaczego ta kontuzja się odnawia (tym bardziej że z lekka się naczytałam o skutkach tego, jak rzepka w kolanie przestaje się poruszać po swoim torze ruchu a zdaje się, że właśnie tak u mnie jest). namieszałam z ortopedami - na pojutrze udało mi się wcisnąć zupełnie przypadkiem do jednego, bo ktoś odwołał wizytę (normalnie termin był na koniec grudnia dopiero) a na za tydzień do innego jestem umówiona na usg kolana. czasem może co za dużo, to zdrowo.