Prowadzenie on-line, trening, dieta, suplementacja https://www.instagram.com/tomq.bb
[email protected]
...
Napisał(a)
smialo:)
...
Napisał(a)
Hejo.
Weszłam dzisiaj na wagę i się przestraszyłam, no ale nic, bywa i tak. Cały dzień wołały lody amerykańskie z Lidla, ale póki co grzecznie czekają w lodówce na lepszy moment.
Pobiegałam dzisiaj 30 minut spokojnym tempem, piękne słońce, żal było się nie ruszyć z domu.
Dzisiaj Tomek miał ładowanie, to zdjęcia jedzenia spokojnie mogę wstawić.
Jedzonko:
Owsianka truskawkowo-kokosowa:
Podwójnie czekoladowy omlet pobieganiu:
Makaron z sosem pomidorowym i piersią z indyka:
Lody (poziomkowe):
+ filet z pstrąga, odrobina orzechów
Łapa dzisiaj mniej boli, zimne okłady działają.
Aktualnie męczę historię muzyki, tragedia, nudne to jak flaki z olejem. Miłego wieczoru.
Weszłam dzisiaj na wagę i się przestraszyłam, no ale nic, bywa i tak. Cały dzień wołały lody amerykańskie z Lidla, ale póki co grzecznie czekają w lodówce na lepszy moment.
Pobiegałam dzisiaj 30 minut spokojnym tempem, piękne słońce, żal było się nie ruszyć z domu.
Dzisiaj Tomek miał ładowanie, to zdjęcia jedzenia spokojnie mogę wstawić.
Jedzonko:
Owsianka truskawkowo-kokosowa:
Podwójnie czekoladowy omlet pobieganiu:
Makaron z sosem pomidorowym i piersią z indyka:
Lody (poziomkowe):
+ filet z pstrąga, odrobina orzechów
Łapa dzisiaj mniej boli, zimne okłady działają.
Aktualnie męczę historię muzyki, tragedia, nudne to jak flaki z olejem. Miłego wieczoru.
Dziennik - https://www.sfd.pl/DT_Skelque_v3.0_-t1190454.html
Zapraszam
...
Napisał(a)
haha tak, dzisiaj patrze na nie ze spokojem%)
Prowadzenie on-line, trening, dieta, suplementacja https://www.instagram.com/tomq.bb
[email protected]
...
Napisał(a)
Dzisiaj wpadła pizza (na spodzie kalafiorowym ) - wersja hawajska, czyli moja ulubiona.
Skoro siłka chwilowo out, to zastanawiam się nad jakimiś alternatywami ruchowymi. Powoli dojrzewam do startu w jakimś biegu ulicznym - może nie maratony, ale 10km to bym przebiegła... Stęskniłam się za regularnym biegankiem. Zakręcę się za jakimś planem treningowym, zobaczymy.
Po za tym dzisiaj dołek emocjonalny, staram się zgrywać silną babkę, ale szczerze mówiąc - ciężko. Oczywiście u mnie oznacza to zajadanie problemów... (Ech, porażka) Nie ma się czym chwalić, trzeba się ogarnąć i zebrać do kupy, dla samej siebie.
Okropnie brakuje mi porządnego treningu - na siłowni mogłam się wyżyć podczas chociażby martwych, a teraz wszystko się we mnie kumuluje, grr.
Skoro siłka chwilowo out, to zastanawiam się nad jakimiś alternatywami ruchowymi. Powoli dojrzewam do startu w jakimś biegu ulicznym - może nie maratony, ale 10km to bym przebiegła... Stęskniłam się za regularnym biegankiem. Zakręcę się za jakimś planem treningowym, zobaczymy.
Po za tym dzisiaj dołek emocjonalny, staram się zgrywać silną babkę, ale szczerze mówiąc - ciężko. Oczywiście u mnie oznacza to zajadanie problemów... (Ech, porażka) Nie ma się czym chwalić, trzeba się ogarnąć i zebrać do kupy, dla samej siebie.
Okropnie brakuje mi porządnego treningu - na siłowni mogłam się wyżyć podczas chociażby martwych, a teraz wszystko się we mnie kumuluje, grr.
Dziennik - https://www.sfd.pl/DT_Skelque_v3.0_-t1190454.html
Zapraszam
...
Napisał(a)
Fajnie, że mimo przeszkód działasz dalej i chcesz coś robić w kierunku żeby nie tracić powoli formy. Wiele osób na Twoim miejscu by nie szukało alternatywnych rozwiązań. Cenię to :) Czasami nie ma po co zgrywać twardej... lepiej jest wylać ból z siebie i ruszyć na przód, a nie kumulować i namnażać w sobie coraz to nowsze problemy :) Trzymaj się Basiu! :*
...
Napisał(a)
Bardzo Ci dziękuję, nawet nie wiesz jak takie posty podbudowują.
Dziennik - https://www.sfd.pl/DT_Skelque_v3.0_-t1190454.html
Zapraszam
...
Napisał(a)
Nie ma co zgrywać i udawać po prostu trzeba przetrwać :) a ty sobie radzisz świetnie. Jak " wrócisz do gry" będzie moc i odrobisz wszystko
...
Napisał(a)
Dokładnie tak.
Kaftanik założony na łapę i działamy. Dzisiaj z rana, na czczo, poszły lekkie interwały:
6x 4,5 minuty biegu/30 sekund marszu
Ze smutkiem zauważam, że kondycja okropnie mi spadła - swoją drogą za czasów, gdy przygotowywałam się do półmaratonu ważyłam 8kg mniej niż teraz, było łatwiej, ale i tak troszkę mnie to smuci. Kolana bolą, przy kostkach też, tempo w ogóle pozostawia wiele do życzenia, ale pocieszam się, że to przejściowe, ciało sobie musi wszystko przypomnieć. Nie mniej jednak radocha jest, bo można się poruszać, nie mogę patrzeć już na stacjonarny rowerek.
Plan treningowy znaleziony, póki co będę z niego korzystać. W zależności od tego jak sytuacja z ręką będzie się rozwijać zobaczymy co dalej - być może w maju wrócę już na siłownie. A jeżeli nie, to będę się przygotowywać do półmaratonu (sierpniowy).
Kaftanik założony na łapę i działamy. Dzisiaj z rana, na czczo, poszły lekkie interwały:
6x 4,5 minuty biegu/30 sekund marszu
Ze smutkiem zauważam, że kondycja okropnie mi spadła - swoją drogą za czasów, gdy przygotowywałam się do półmaratonu ważyłam 8kg mniej niż teraz, było łatwiej, ale i tak troszkę mnie to smuci. Kolana bolą, przy kostkach też, tempo w ogóle pozostawia wiele do życzenia, ale pocieszam się, że to przejściowe, ciało sobie musi wszystko przypomnieć. Nie mniej jednak radocha jest, bo można się poruszać, nie mogę patrzeć już na stacjonarny rowerek.
Plan treningowy znaleziony, póki co będę z niego korzystać. W zależności od tego jak sytuacja z ręką będzie się rozwijać zobaczymy co dalej - być może w maju wrócę już na siłownie. A jeżeli nie, to będę się przygotowywać do półmaratonu (sierpniowy).
Dziennik - https://www.sfd.pl/DT_Skelque_v3.0_-t1190454.html
Zapraszam
...
Napisał(a)
Dawaj dziołcha, nie poddawaj się!
Zapraszam do mojego DT :)
http://www.sfd.pl/Nowe_życie__DT_julcziik-t1045898.html
...
Napisał(a)
Hej, hej mały update.
Nadal biegam, dzisiaj wpadły małe interwały:
- 8 minut biegu/ 6x 15 sekund sprintu na 45 sekund truchtu/8 minut biegu
W poniedziałek spokojne 30 minut truchtania było.
Powiem Wam, że powoli czuję, że kondycha sie naprawia - fajne uczucie. Oprócz tego chodzę na piechotę jak i kiedy i gdzie się da, omijam windy i te sprawy - niby drobiazgi, ale ja z każdym krokiem czuję że "coś" robię. Do czego to doszło.
Chodzę na fizjo - może to placebo, ale mi pomaga. Mam następujące zabiegi: prostokątne pole magnetyczne (siedzenie przez 15 minut na tyłku z łokciem w takiej tubie), laser (również siedzenie, tyle, że 8 minut i w takich specjalnych okularkach), krioterapia (chłodzenie bodajże azotem - ulga i cudowne uczucie, naprawdę, jeżeli ktoś ma możliwość, to tutaj efekt jest niemalże natychmiastowy) i ćwiczenia z fizjoterapeutą (czyli porusza mi ręką w różnych płaszczyznach, do granicy bólu). Jest już z łapą o niebo lepiej, coraz rzadziej dokucza, opuchlizna ładnie schodzi, więc tyle dobrego. Cieszę się.
Jeśli chodzi o jedzenie to grzecznie trzymam się tego co zaplanuję. Już nie świruję i mam nadzieję, że będzie tak tylko dalej.
I żeby wpis nie był taki surowy, to łapcie zdjęcie omleta ala tiramisu (serek ricotta na słodko robi tutaj dobrą robotę + karob ze swoim specyficznym posmaczkiem, mniam) z posypką z granata (która z kolei dopełnia wszystko odrobiną kwaskowości i goryczki).
Odlot .
Nadal biegam, dzisiaj wpadły małe interwały:
- 8 minut biegu/ 6x 15 sekund sprintu na 45 sekund truchtu/8 minut biegu
W poniedziałek spokojne 30 minut truchtania było.
Powiem Wam, że powoli czuję, że kondycha sie naprawia - fajne uczucie. Oprócz tego chodzę na piechotę jak i kiedy i gdzie się da, omijam windy i te sprawy - niby drobiazgi, ale ja z każdym krokiem czuję że "coś" robię. Do czego to doszło.
Chodzę na fizjo - może to placebo, ale mi pomaga. Mam następujące zabiegi: prostokątne pole magnetyczne (siedzenie przez 15 minut na tyłku z łokciem w takiej tubie), laser (również siedzenie, tyle, że 8 minut i w takich specjalnych okularkach), krioterapia (chłodzenie bodajże azotem - ulga i cudowne uczucie, naprawdę, jeżeli ktoś ma możliwość, to tutaj efekt jest niemalże natychmiastowy) i ćwiczenia z fizjoterapeutą (czyli porusza mi ręką w różnych płaszczyznach, do granicy bólu). Jest już z łapą o niebo lepiej, coraz rzadziej dokucza, opuchlizna ładnie schodzi, więc tyle dobrego. Cieszę się.
Jeśli chodzi o jedzenie to grzecznie trzymam się tego co zaplanuję. Już nie świruję i mam nadzieję, że będzie tak tylko dalej.
I żeby wpis nie był taki surowy, to łapcie zdjęcie omleta ala tiramisu (serek ricotta na słodko robi tutaj dobrą robotę + karob ze swoim specyficznym posmaczkiem, mniam) z posypką z granata (która z kolei dopełnia wszystko odrobiną kwaskowości i goryczki).
Odlot .
Dziennik - https://www.sfd.pl/DT_Skelque_v3.0_-t1190454.html
Zapraszam
Poprzedni temat
Plan pytanie
- 1
- 2
- ...
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- 46
- 47
- 48
- 49
- 50
- 51
- 52
- 53
- 54
- 55
- 56
- 57
- 58
- 59
- 60
- 61
- 62
- 63
- 64
- 65
- 66
- 67
- 68
- 69
- 70
- 71
- 72
- 73
- 74
- 75
- 76
- 77
- 78
- 79
- 80
- 81
- 82
- 83
- 84
- 85
- 86
- 87
- 88
- 89
- 90
- 91
- 92
- 93
- 94
- 95
- 96
- 97
- 98
- 99
- 100
- 101
- 102
- 103
- 104
- 105
- ...
- 106
Następny temat
Domowe obciążenie
Polecane artykuły