Poszłam dziś na trening niechętnie, normalnie nic mi się robić nie chciało..
Kumpel na siłce popatrzył na mnie i mówi: "Co? nie ma chęci na trening?". Ja na to: "Żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce.."
A on na to: "To zapyerdalaj!!!!"
No i zapyerdalałam.
Po kolei:
Rozgrzewka:
Orbi 10 min., HIM, HAM, Mawashi.
1. Goblet 4x8-10: 1x10x17, 1x10x19, 1x10x21, 1x10x23kg.
2. Hip Thrust 3x10: 1x10x70, 1x10x80, 1x8x90kg.
3. Wyciskanie na płaskiej 3x8-10: 1x8x30, 1x8x35; 3x40, 1x45;
1x50 sama!, na przeciążenie 55 (z małą pomocą) i 60kg.
4. Pompki 3xmax: 11,9,8.
5. Wycisk. hantli jednorącz stojąc 3x6-8: 1x8x7, 1x8x9, 1x7x10kg.
6. Serratus crunch 3x6-8: 3x6x7kg (waga jednej hantli).
Komentarz: 50 w płaskiej wreszcie poszło! Oficjalnie, bez żadnych paluchów na sztandze. Chyba przeskoczyłam próg psychiczny w końcu. Hipy - wchodziły jak bułka z dżemem, nie pierniczyłam się z ciężarem. Pompki całkiem OK, cała reszta również. Wszystko jakoś poszło szybko i sprawnie... Tylko na brzuchach to mi ręce od ciężaru opadają.
Dziś jestem z siebie dumna.
Miska: ściśle wg zadanego rozkładu.
Picie: woda 3l, zielona herbata, mniszek na noc.
Farmacja: wit C 1500mg, magnez chelat z wit B6, ZMA, ostropest z kurkumą, wiesiołek, probiotyk.