Pora na drugie śniadanie panie i panowie

mi mamusia zawsze powtarza, jak mi się coś stanie (nawet np. dziewczyna ze mną zerwie ), że to wszystko wina mojego racjonalnego, jednostronnego żywienia - jem 5 posiłków dziennie, codziennie są różne, żaden się nie powtarza, wszystkie makro sa policzone itp. jednostronne żywienie zarzuca mi kobieta, której dzienny jadłospis wygląda mniej więcej: kawa, kanapki, zupa, cukierki, kanapki

ja będę dostawał proporcjonalnie do cen tyle co mój brat na studiach (czyli jeśli on dostawał 7 lat temu 600zł+rachunki, to ja pewnie będę dostawał 700, albo jakieś 750). Najwyżej mi braknie na alko, ale dieta będzie 1sza klasa

Jak się przeziębię, głowa mnie boli, uderzę się w kolano, to też ponoć wina mojej diety

widzę, że dokładnie ta sama zasada zachorowalności co u mnie TERAZ TO NAWET JAKBYM NIE NOSIŁ CZAPKI TO WINA DIETY

A też słyszysz, że nie wolno sobie odmawiać i sobie ograniczać, bo to nie zdrowo?

wiadomka! ale jak mamusi nie ma, to tatuś po cichaczu nawet hajsu do białka dorzuci generalnie ostatnio na obiadek rodzinny przybyłem na IF to rodzina oczywiście mi wytknęła, że taki gruby będę jak tyle jem (nieważne, że stosunek tłuszczu/wagi w całej familii mam chyba najkorzystniejszy), ale tak to mi wciskają ciastka, bo "taki chuderlak ze mnie"

No moja mama to akurat "normalna" jest i jak do niej wpadnę to ma zrozumienie. Po za tym ona też na IF Ale mój tata nie może zrozumieć, że nie zjem ciacha bo mi się w bilans nie mieści. Wg niego jak chcę już koniecznie żeby pasowało to mam z obiadu zrezygnować a te słodkie zjeść. I nie wytłumaczę mu, że ja wolę normalne żarcie bo tym słodkim to się najzwyczajniej w świecie nie najem.

Mój teść to nie może pojąć że ja nie słodzę herbaty (on 6 łyżeczek na szklankę sypie) bo najzwyczajniej w świecie nie lubię słodkiej. Wg niego to musi być jakiś głupi dietetyczny powód. Ale on uważa też że nie powinno się dużo wody pić, bo się potem dużo sika, ani jeść dużej ilości warzyw, bo to przeczyszcza

Za to moja teściowa uważa, że jest chudsza niż ja, bo mniej waży. Tyle że ona ma 155cm wzrostu i waży 67 kg, a ja mam 180 i ważę coś koło 74...

no to rodzinka na poziomie takim jak moja. Moja mama wszystkim koleżankom, uczniom i innym pierdołom opowiada jakieś karykaturalne założenia mojej diety, o których nigdy nie słyszałem. Robiła mi testy hormonalne jak kupiłem pierwsze białko, od kreatyny zostanę impotentem i będę bezpłodny, a jak kupiłem crea shota z argininą to już w ogóle stwierdziła, że "nie dość, że w tak młodym wieku uprawiam seks, to już mam problemy ze wzwodem, bo arginina to przecież dla impotentów jest" - tak mamo, w wieku 18 lat jak ktoś ma dziewcyzne to uprawia z nią seks, ale żal mi crea shota na takie okazje

Spoko, my z mężem ponoć nie mamy dzieci, bo nie możemy od tych sterydów (o białko chodzi) O antykoncepcji to nikt najwyraźniej nie słyszał
"

to prawie jak moja arginina na problemy ze wzwodem