Pierwszy dzień z
10000 KB Swing Challenge za mną. Przeżyłem, i nawet nie było tak strasznie. Jedyne co mógłbym sobie zarzucić to słaby chwyt. Oto jak wyglądały poszczególne rundy:
Runda 1:
Wszystkie Swing'i ketlem 1,5 pood
Swings: 10-15-25-(30-20)
50-tka na raty, i tak już do końca
Overhead Press: 1-2-3
jeden ketel 1,5 pood
Przerwy pomiędzy seriami: do 35 sekund
Runda 2:
Swing: 10-15-25-(35-15)
Overhead Press: 1-2-3
od tej serii już dwa ketle po 1,5 pood każdy
Przerwy pomiędzy seriami: do 35-45 s
Runda 3:
Swing: 10-15-25-(35-15)
Overhead Press: 1-2-3
Przerwy pomiędzy seriami: do 40-45 s
Runda 4:
Swing: 10-15-25-(30-20)
Overhead Press: 1-2-3
Przerwy pomiędzy seriami: do 40-45 s
Runda 5:
Swing: 10-15-25-(24-13-13)
Overhead Press: 1-2-3
Przerwy pomiędzy seriami: do 60 s
Jak już napisałem wyżej, najgorzej było z chwytem, nie dawałem rady. Sam Swing nie stanowił problemu. Czy to wina małego obciążenia? Nie wiem, ale to dopiero pierwszy dzień, więc wszystko przede mną. Co do techniki, to:
Po pierwsze: za każdym razem stosowałem "oddech siły"
Po drugie: mocno wyrzucałem ketel biodrami.
Powiem szczerze, że nawet wyczuwałem przez dłuższą liczbę powtórzeń to moment kiedy ketel wraca i wtedy atakowałem biodrami mocno spinając pośladki. Kilka razy miałem taką chwilę, kiedy przyłapywałem się na tym, że myślę o puszczającym chwycie i wtedy całą koncentrację "zabierałem stamtąd" i kierowałem do bioder i pośladków. Wtedy znów technika szła lepiej. Ale i tak lało się ze mnie niemiłosiernie.
Cały trening zajął mi 50 minut. Sporo, ale jak na początek i tak nieźle, bo stałem dalej na nogach
Oczywiście dalej praktykuję podciąganie po 4 powtórzenia przy wchodzeniu do łazienki. Dzisiaj częściej tam wchodziłem więc nie wiem ile już razy łącznie się podciągnąłem? Może 25? Nie ważne, nie zamierzam tego liczyć
