[FIT]DT 2013 / dontknow

13.04

DNT (w planach rozciąganie)

miska
http://potreningu.pl/dzienniki/zywieniowy/503fda949a634cc72f041068/dontknow
1987kcal, 106g (21%) białko, 88g (40%) tłuszcze, 190g (38%) węglowodany
1. placki jaglane z bananem, malinami i migdałami + kilka kuleczek winogrona (strasznie ssanie mnie chwyciło z rana )
2. frittata (jajka + camembert + papryka czerwona, pomidorki cherry, cukinia) + razowiec
3. naleśniki gryczane z indykiem, sałatą, czerwoną papryką, cukinią i pomidorkami
4. łosoś smażony z ryżem, masłem i cukinią
+ do picia: kawa z mlekiem, zielona herbata, czerwona herbata, yerba mate + owoce goji, melisa, mięta x3

_______________________________________
Cytując moją koleżankę: "nie radzę sobie dzisiaj sama z sobą"
Zrobiłam zdjęcia do shake your ass- wyglądam kanciasto, mam jakieś za mocno wyostrzone biodra. No po prostu chudy klocek Do tego dochodzi już 7. miesiąc bez okresu- nawet nie wiem, do kogo mam się zwrócić, gdzie upatrywać przyczynę. Tzn. wiem, co może być przyczyną- niski poziom %BF i niska waga, ale sytuacja naprawdę zaczyna mnie przerastać- wpyerdalam te 2500kcal i nie przytyłam do tej pory nawet 0,5kg. Krw, już naprawdę nie wiem, co mam robić Dlaczego kiedyś tyłam na kaloryczności 2200kcal przy treningach wytrzymałościowych?
Sory za to marudzenie, ale naprawdę mam dzisiaj zły humor

Zmieniony przez - dontknow w dniu 2013-04-13 20:40:58

Co do okresu- zmień lekarza.
Co do tycia, są dwie opcje- albo jedz więcej, albo ogranicz wysiłek. Innych cudów nie ma. A dlaczego tyłaś kiedyś przy 2200? Pewnie dla tego, że rozpędziłaś swój metabolizm przy redukowaniu tkanki i teraz możesz/ musisz sobie przyswajać więcej kalorii


Zmieniony przez - Misiek_masownik w dniu 2013-04-13 20:49:58

Wiem, że to zabrzmi absurdalnie na tle narzekań wszystkich głodnych dziewczyn, ale mnie np. męczy to wielkie żarcie albo nie- męczy mnie kombinowanie i pilnowanie, żeby wyszło te 2500kcal
No nic, poradzę sobie. Musiałam tylko trochę posmęcić. Ale do lekarza też pójdę. Najpierw do rodzinnego, niech da skierowania na różne badania, a później do ginekologa

Nie potrzebnie się nakręcasz i wyolbrzymiasz Nie jesteś profesjonalistką (jeszcze). Podejdź do tego na luzie. To jest to co lubisz robić , więc ma Ci to sprawiać przyjemność. Jedzenie może być męczące, ale niestety , masa= wsuwanie ponad potrzeby , innej drogi nie ma
Każdego łapie kryzys, dobrze, że jeszcze 2 tygodnie mojej redukcji , bo mnie też już nosi

Budowanie sylwetki traktuję na luzie, ale jak mi zaczyna zdrowie szwankować, to już trudno mi przejść obok tego obojętnie i zaczynam się martwić
Idę spać, jutro będzie lepiej.

Musisz znaleźć lekarza, który Ci pomoże! Popytaj w mieście o dobrego specjalistę. Będzie git, głowa do góry!

zapraszam wszystkich do śledzenia mojego konkursowego dziennika: https://www.sfd.pl/Shake_your_ass_II_with_TREC_Nutrition!/DONTKNOW-t936797.html#post0 

Dont
Pomagasz sobie w jak najlepszy sposób możesz - jesz zdrowo, ćwiczysz. Może czas "zluzować" trochę psychicznie. Nie martwić się aż tak... czasem "bokado psychiko" jest tym czymś co blokuje fizyczną stronę ciała.

A poza tym kciuki w dupciowym konkursie.

No.. Może coś w tym jest. Ale tak naprawdę to dopiero teraz zaczęło mnie to tak baaaardzo dręczyć, bo wcześniej cierpliwie czekałam na obniżenie TSH.

Śledzę, trzymam kciuki i będę dopingować
Powodzenia