Dzięki PKP praktycznie cały dzień w podróży, od razu po dojechaniu z Gdańska do Szczytna trening, po treningu praca i tak zleciał cały dzień.
Jako, że wstałem po 11, a po 12 miałem pociąg nie zdążyłem naszykować nic do jedzenia, planowana pierś prawdopodobnie zgnije w lodówce zanim wrócę.
Na śniadanie na szybko poszło białko, oliwa i baton węglowodanowy. Trening można powiedzieć na czczo – po 6-7h bez jedzenia, dalej ładowanie kcal – czyli podobnie jak wczoraj. Niestety nie poinformowałem by kupili mi w domu oliwę, więc ładowałem zwykły rzepakowy.
1.Muscle Protein podwójna porcja, oliwa z oliwek 100ml, baton węglowodanowy.
2.Mięso wołowe mielone ok 400g, ryż biały 200g z koncentratem pomidorowym.
3.Puszka tuńczyka w kawałkach, olej rzepakowy 50ml.
4.Twaróg półtłusty z kefirem 500g, olej rzepakowy 50ml.
1.Wyciskanie na poziomej nieco szerzej niż barki 100kg x8, 110kg x5, 120kg x2
2.Wyciskanie sztangielek z rotacją nadgarstka na ławce skośnej z regulacją skosu 5 serii, co seria jeden poziom w dół i sztangielka cięższa o 2kg, koniec na 30kg x10
3.Pompki na poręczach, ściąganie linek na bramie „pionowo”(15kg na stronę) 4 serie, max ilość powtórzeń w obu.
4.Wyciskanie francuskie hantli siedząc 4serie, stały ciężar 20kg x10
5.Prostowanie w opadzie tułowia ze skrętem nadgarstka 2 serie, stały ciężar 12,5kg x10
6.
Prostowanie na wyciągu górnym z przesunięciem łokcia góra-dół, 3 serie stały ciężar 55kg, max liczba powtórzeń.
Trening bardzo fajny, pozioma dość rekreacyjnie, jako że notuję tu ostatnio największy progres z założenia jest to ćwiczenie dla podbudowania psychiki przed treningiem właściwym
, na 100 i 110kg zapas powtórzeń na 4-6, ponieważ chciałem zobaczyć ile razy pójdzie 120kg, tu też z zapasem, jednak nieco źle złapałem sztangę i odłożyłem po 2 powtórzeniach by sobie krzywdy nie zrobić, na kolejnym treningu spokojnie zrobię 4-6 powtórzeń.
Przy sztangielkach praktycznie zero przerw + rotacja stąd też ciężary małe, pompki z linkami na dobicie git.
Triceps nieco „na odwal” z powodu tłoku który nagle zrobił się na siłowni i braku dojścia do ławek i sztang, ale też ładnie dostał w kość.
Nie chciałem wozić ze sobą wszystkich puszek, więc zabrałem tylko mono i kapsy tribulusa.
Pora jednak na recenzję Muscle Protein pitego wczoraj i dziś. Ładowałem z mlekiem i wodą 50:50.
Rozpuszczalność: bardzo dobra, brak piany.
Smak: tak jak rozpuszczalność, bardzo intensywny, na + dodatek małych kawałków czekolady jak w białkach Sciteca.
Komfort żołądkowy: Wczoraj ok, dziś mnie pogoniło do kibla, ale to zapewne zasługa 100ml oliwy.
Co do batona węglowodanowego – również smaczny, czuć posmak margaryny
, ale ogólnie na +.
pzdr/