Ze złości nie miałem nawet ochoty pisać. Dyrektor nie miał kasy na wyjazd ;/ Dlatego postanowiłem iść do klubu. Planuje by najpierw jednak pójść na testy (co nie jest konieczne, ale klub dał lekko do zrozumienia, że byłoby fajnie).
Reasumując, zawodów nie było ;/
Żeby nie było tutaj tylko żalów, to zawody miałem, ale to takie zawody/niezawody bo na dystansie dziesięć razy większym czyli ok. 1000m, no może te 200-300m dłuższy. Taktyka była by utrzymać
tempo i na końcu sprint... Dystans był podzielony na 4 kółka, po pierwszym (byłem gdzieś 14) po drugim (8 miejsce) po trzecim (2 miejsce), potem traciłem około 15-20 metrów.
Na powyższej fotce JA w czarnym stroju na drugiej pozycji, prowadzi ten biało-czerwony :) Potem pokazałem już to co trenowałem przez cały czas- szybkość, ruszyłem ostro i chwila potem byłem 30m przed nim. Obejrzałem się, zobaczyłem że jest daleko i spokojniutko do mety i...
Ja ten na najwyższym stopniu podium. Aha, zawody były na szczeblu powiatowym.
Ale oczywiście to tylko tak odskocznia, dalej skupiam się na setce...