Na początku chciałbym napisać,że jestem totalnie zawiedziony,porażka na całej linii.Byłem wczoraj sprawdzić maxy,dobrze się wyspałem,ok.14h,zjadłem konkretne śniadanie,poczekałem 1,5h i poszedłem na siłownię.Najpierw rozgrzałem się dobrze bez ciężarów,zacząłem od przysiadów,kilka serii rozgrzewkowych i kolejno:
110kg-jak szmata
120kg-lekko
130kg-w dolnej fazie dosyć ciężko było
140kg-zgniotło mnie i kolega odebrał sztangę,nawet o cm nie ruszyła sztanga w górę,ostatnio skończyłem na 3 seriach po 5pow. 100kg a teraz 4 serie po 2 pow. na 110kg i miałem nadzieję,że chociaż trochę ruszy a tu nic.
Kilka min. przerwy i spróbowałem MC,kilka serii rozgrzewkowych,no i zacząłem:
120kg-jak szmatę
130kg-dosyć trudno
140kg-ciężko,w kolanach lekko zazgrzytało
150kg-nawet nie ruszyłem
tutaj nie liczyłem na cuda jak w przysiadach,ale tak sobie liczyłem,że chociaż to 5 kg więcej pójdzie niż ostatnio a tu taka lipa
Wyciskania nawet nie próbowałem robić,bo ostatnio skończyłem na większym ciężarze niż teraz,więc nie miałem się co siłować,a po za tym humor już miałem do kitu.
Sylwetkowo się prawie nic nie poprawiłem,jedynie plecy,przynajmniej tak mi się wydaje,że ruszyły i barki też,dam potem jakieś fotki,bo reszta taka jak ostatnio.
Miałem nadzieję,że jak nie sylwetka to siła pójdzie,a jest z nią tak jak napisałem wyżej.No niestety nie wyszło tak jak bym chciał,najpierw gdzieś w środku jak już tak dobrze szło problem z kolanami,
treningi i dieta w plecy,potem problem bo lekko się przeziębiłem,kolejne treningi i dieta w plecy,potem problem i ogromny ból z zębem który zabrał dużo sił na treningi i dieta też do kitu,próbowałem to jeszcze jakoś naprawić ale klapa.Pierwszy raz zimą miałem też aż 6 treningów tygodniowo,rok temu tylko 3 x w tygodniu siłownia a biegałem jak miałem ochotę,przeważnie w weekendy i nie po tyle km co teraz na treningu,nie były to też treningi ciężkie,raczej lekkie wybiegania,nie było w nich regularności,tylko siłownia,więc myślę,że organizm teraz dopiero musiał się przyzwyczaić,że w okresie zimowym taka intensywność treningów go czeka.Na pewno łatwiej by było gdyby była jakaś suplementacja,przydała by się na pewno,bo bez strasznie ciężko jest.Momentami czułem się przetrenowany,nie wspominając o ostatnim treningu na siłowni,ale jak już coś zacząłem to wypadało by to skończyć,bo człowieka nie poznaje się po tym jak zaczyna,tylko jak kończy i ja właśnie chciałem zakończyć wczoraj pobiciem maxów a wyszło jak wyszło i nic na to nie poradzę.Wiem,że dawałem z siebie na treningach tyle ile mogłem i to się dla mnie liczy.Teraz czeka jeszcze jeden sprawdzian,mianowicie biegowy już niedługo,mam nadzieję,że pójdzie lepiej niż na siłowni.
Na pewno się też nie poddam i nie powiem,że koniec z siłownią,bo nie jestem stworzony do ćwiczenia,tylko jeszcze bardziej się przyłożę i okażę jeszcze na co mnie stać,że jak się chce to można,a nie koniec to nie wychodzi,zawsze trzeba walczyć nawet jak nie wychodzi bo potem odbić się to może tylko pozytywnie
.
Wieczorem dam jakieś fotki
Zmieniony przez - Papecik w dniu 2008-12-14 15:44:42