zdeterminowany, musze osiagnac to co zamierzalem, ale mam w domu wielkiego wroga w tym co robie, ojca.
O mnie: Mam 16 lat i 8 miesiecy. Cwicze od 1,5 roku, strasznie mnie wciagnelo to co robie. Jest to
dla mnie bardzo wazne, wiadomo problemy z rowiesnikami, kiepska samoocena i takie tam, jak to w tym
wieku. 1,5 roku temu wazylem 52-53 kg, biceps 27, na klatke wzialem jakies 30 kg. Po 1,5 roku sytuacja
przedstawia sie tak: waga 78 kg, bic 36, na klatke biore 65 kg - to nie zart :D. Pod wzgledem sily
kompletnie zmarnowany 1,5 roku czasu, ale jesli chodzi o ogolny wyglad to strasznie sie spompowalem i
uroslem, bardzo duzo przede wszystkim na twarzy. Bralem ponad pol roku temu kreatyne mono witalmaxa i
to wszystko z moja suplementacja. Diety nie trzymam, aczkolwiek jem bardzo duzo, ale codziennie co innego
bo starzy nie chca slyszec o tym ze mozna jesc to samo codzien wiec o diecie mozna zapomniec. A i jestem
ektomorfikiem.
cel: chcialbym byc wielki i silny.
problem: Moj ojciec koles wazacy 72 kg, w lapie z 31, chudzina straszna uwazajacy ze jest gruby i katuje
sie, nie je kolacji. Ogolnie to je 2 kromki chleba w pracy z szynka, normalny domowy obiad, czasami jakas
rzadka zupa i koniec jego jedzenia. Ojciec wysoki ok 182 cm wiec wiadomo jak wyglada jaki jest jego
ideal sylwetki. Z matka to samo. Codziennie jezdza na rowerze, cwicza i dbaja zeby wygladac jak szkielet
i caly czas mnie drecza i mecza ze jem za duzo ze zle wygladam, ze jestem potworem (a po wymiarach
widac ze jestem pol-sucharem), ze ludzie patrza na mnie jak na idiote, ze rodzina sie mnie wypiera i takie
******ly. Ojciec chce zebym cwiczyl na silce sam mi w domu praktycznie wszystko urzadzil, zrobil sztange,
lawke, kupil obciazenie, kupil worek boskerski, rekawice ... Niby wszystko ale chce zebym cwiczyl a
jadl jak on :D O odzywkach jakis tam to wogule smiech na sali, bialko w odzywce zabija od razu jestes
trupem i tyle. Tak mowi, taka wiedza. Co gorsza jest czlowiekiem bardzo konsekwentnym. Nie ma ze zartuje
jak cos powie to mur. Caly czas mnie gnebi pod wzgledem mojej silki i dal mi teraz takie ultimatum.
Mam wazyc mniej niz 80 kg, przekrocze 80 kg to zabiera sprzet z silowni na smietnik i tyle, a juz jest 78 kg :D. Czyli koniec
z moja silownia, a u kumpla nie bede cwiczyl bo mnie nie wypusci, o silowni pro nie ma mowy bo 20 km musze
dojezdzac a zkad wezme kase na karnet. I co zrobic aby miesnie rosly a bym byl wiekszy, a waga sie nie powiekszala
a moze spadla z 2-3 kg. Fakt ze tluszczu to ja troche mam. Macie jakies pomysly ?? Odzywki nie wchodza
w gre, wystarczy mi strach jak chowalem ta 1 kreatyne pol roku temu w szafie, gdyby ja znalazl to sprzet,
komputer, komorka, odtwarzacz mp3 i lepsze ciuchy przeszly by do histori wiec czlowiek sie boi :D.
Gadac z nim nie ma o czym, jak sie uprze to koniec. A wiec pytanie jak rosnac a nie przybierac na wadze :D
DZiekuje z gory to dla mnie bardzo wazne.