Ten tydzień na relaksie. Były tylko dwa treningi. Trochę nie chciałam nóg męczyć no i tu spotkanie w przedszkolu, tu maz służba...
We wtorek siłowy
FBW 1
1a. Goblet 4x10 3010
20 25 25 27,5
20 20 25 25
17,5 17,5 22,5 27,5
12 16 16 24
1b. Face Pull 4x15 3011 90 sek
11,5 x 4
3 3 3 3 wznosy w przód
15x12 20 20 20x17
18 18 18 18
2a. Ściąganie drążka siedząc 3x15 3010
32 32 34,3 zmiana na 12
25 32 32 x 15
27 27 27 x 15
27 27 27 x 15
2b. Uginanie nóg leżąc 3x12 5010 90 sek
23 23 27
23 23 23
23 23 23
18 18 18
3a. Wciskanie hantli stojąc 12/12/10/8
10 10 10 10 po 10
8 8 10 10
8 8 10
7 7 8 10
3b. Hip Thrust 20/20/10/10/max
90 90 90 70x18 10/10/10/max
60 60 90 90
60 60 9090 60
60 60 80 80 60x 18
1. Goblet elegancko i pilnuje żeby nie spłycać z zwiększającym się ciężarem
2. Facepull ok
3. Hip thrust zmieniłam bo zauważyłam że za każdym razem jak mam ten trening to myślę o nie znowu to i wcale nie mam ochoty a przecież lubię
hip thrusty. I stwierdziłam że mi to przerzucanie ciężaru przeszkadza więc sobie dostosowałam żeby było wygodniej :p
W środę bieg 30 min easy
Zegarek mi totalnie szaleje. Dotyk wariuje i czujniki też więc odczyty są do niczego...
Czwartek piątek wolne a dzisiaj nasz rodzinny start :p
I mam kolejny kg na minusie więc jest już minus 5 :D a już myślałam że będzie zastuj i co z tym zrobić a tak nie zmieniam nic