Dzis kolejny trening, chodze dwa razy w tygodniu, poniewaz bolesnosc potreningowa nie pozwala czesciej.
Byly fronty, hammer, ktory zalatwil temat klaty, wioslo hantla, lapska, skladanka na brzuch i lydki.
Zaj**sity ten hammer, jesli pilnuje wszystkich spiec i napiec, rotacji itd to bic bark nie boli. Z reszta na sztandze tez nie boli, tylko technika musi byc perfecto, wiec maly ciezar i wiecej powtorzen. Akurat dzis lawki zajete.
I co wiecej? Doczlapac do domu, prysznic, zjesc cos i do spania.