Dobry
DZIEŃ 27 - 07.05.2016
Sobota, sobota, skończona robota. Żart. To się pośmialiśmy, teraz do rzeczy.
(komentarz korniczatko-karuzela śmiechu)
Wstałem rano, nie dali mi zjeść, tylko siup dupa do auta i wiozą mnie 120 km przez góry i doliny, przez rzeki i lasy. Ale nie dałem się, wylądowałem bezpiecznie w domu (oni też żyją).
W domu pierwsze co wpadłem, to obczaiłem co na stole, a tam niedojedzona jajecznica, twarożek, myślę sobie, tu chyba mieszkają kulturyści. No ale zjadłem, a za chwilę się okazało, że to nie kulturyści, tylko moja rodzina, o wyglądzie +/- moim (oprócz najmłodszego, któremu kostki można liczyć), więc z kulturystów mało mają. Do plażowej sylwetki też nie pasują.
Potem do lasu, po drabinach, deski gwoździe, trochę młotków i innych wycieczek. Chwilowo u dziadków, to wbijam do kuchni, myślę sobie znowu, tu chyba mieszkają kulturyści. Kurczak, mielone, kanapeczki, dupereczki. No to hop, ładujemy co dają i w nogi.
A tu jednak nie kulturyści tylko otyły dziadek i normalna babcia. Do plażowej, coraz dalej. No to co poradzić, z tego wszystkiego trzeba było zjeść jeszcze ryżu. To se zjadłem. To se pojechałem. To se byłem wyjechany.
Potem oddałem wszelakie środki transportu do przewozów rzeczy wielkogabarytowych, tzn, przyczepkę. Znowu byłem u dziadków, ale tam już wiedziałem, że nie mieszkają kulturyści, to se myślę, herbatników ze stołu nie będę jadł. To se pojechałem w chatę na obiad.
Na obiad se zjadłem kartoflów, mięska ze świnki pomielonego w formie przepysznych pulpecików kochanej mamusi i se dołożyłem warzyw jakiś kolorowych, np tam był se szpinak, na bank.
Wtedy przyszedł kumpel, trochę pogadalim, o żadnym browarze nie myślelim, tylko po fajurce i coś by tu trza wykombinować. No i mówię se tak, jak mi brat najmłodszy cały dzień suszy głowę o granie w piłkę, to mówię, chodźmy pogramy. To se pogralim. No i graliśmy tak czas jakiś, z pół godziny zleciało jak nic, przegrałem 4 do 5, jakby to kogoś interesowało. Na podwórku, małe bramki, mała piłka, a jednak zmęczenie duże, ot taki paradoks.
Wtedy se myślę, chłopaki, jest już późno, to Wy se róbta co chceta, a ja jadę se do lasu, bo dawno nie byłem. No to oni chwilę gralii jeszcze, ja sie przebrałem i hop do autka. I pojechałem.
Tam w tym lesie trochę żem pochodził, ale niespecjalnie długo, tak minut ze 20. Spociłem się mocno, bo kurtkę wziąłem najgrubszą jaka była w domu, bo myślę, będzie wiało jak zwyklę, a tu pech. Ciepło, nie wieje, świat się ze mnie śmieje. To potem sobie usiadłem i patrzyłem w świat. Świat mi się zrobił ciemny, miał nawet rogi a potem trochę był do świni podobny, ale się ściemnił i dupa.
To wróciłem do domu, a tam poranni kulturyści sobie gadają pod pięknym niebem i obok nich kolejni kulturyści. To se z nimi posiedziałem. Ale w międzyczasie zgłodniałem, bo dawno nic nie jadłem. To idę do lodówki, patrze co tam dają. A tam boczuś, no to ja go hop i na deseczkę i plasterki. No to patrzę jeszcze, a tam ser, no to ja go hop i na deseczkę. I wziąłem nóż i pokroiłem, coś tam poważyłem i hop do paszczy.
No ale byłem jeszcze głodny, to se idę dalej, patrzę, karton pięknych, małych jabłek. Regularne. Czerwono żółte, no cuda istne. No to hop, 5 sztuk. I potem je jadłem. Ale krótko, bo były dobre.
Potem se jeszcze myślę, taki piękny
ryż, biały, całkiem do siebie podobny, jak ten rano, no jak dwie krople wody. No to ja go hop i zjadłem. I tak nawet mi się jakoś to wszystko posklejało, trochę białka mało, ale bywają większe problemy w życiu. Np trafić 6 w totka. Ino nie samemu, tylko w 3 osoby. To jest dramat. Tylko twarde jednostki niesfiksowały by od takiej kasy. A tak to ludziom tylko życie popsuje. Mogą mi oddać, ale nie chcą.
Czy coś jeszcze muszę napisać?
A, se jechałem wczoraj fajną furką i nie umiałem ruszyć, bo ręczny zajumali ze środka na bok i na dwie części podzielili. No paranoja.
Komentarz do opisu: Jestem trzeźwy, nic nie brałem. Dzisiaj przyszedł dzień, na pokazanie Wam mojego prawdziwego ja!
DNT.
30 minut biegania za piłą.
Na razie to tyle, wpiska za niedziele, w sensie wczoraj od 1.3h będzie albo za czas jakiś albo jutro przed wieczorem, bo nie wiem czy będę żył za chwilę.
Narka Ziomalki i Ziomeczki!
Zmieniony przez - Witasdrwal w dniu 2016-05-09 01:20:26