SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

[Dziennik konkursowy] Witasdrwal & rutkow

temat działu:

Junior SFD - pierwsze kroki na siłowni i w sporcie

słowa kluczowe: , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 19604

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 6 Napisanych postów 323 Wiek 28 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 11344
Dobry, dobry

DZIEŃ 25 - 05.05.2016

Ciężko w to uwierzyć, ale po tym wpisie, będę na czysto, joł.

Poszedłem dzisiaj na siłkę z myślą orbitrek/bieżnia i wybrałem orbitrek. Pierwszy raz w życiu się na tym bujałem i było słabo. Pierwsze pięć minut to musiałem mocno się skupić nad połączeniem rąk i nóg.

Potem było już lepiej, ale chciałem po 15 minutach iść na bieżnie, bo już nie wytrzymywałem. Jednak Tak sobie przedłużałem co 5 minut, i dałem rady do 30. Tętno według tych maszynek dochodziło nawet do 150, ale nie wiem czy można temu wierzyć. Generalnie, trzymałem się "cardio", a nie fat burner ani high.

Z miską wydaje mi się, że dzisiaj również dobrze, omlecior wleciał wieczorem, ale był mega wielki i jestem teraz mocno najedzony.











DNT, 30 minut orbitrek.


Trzymajcie się!


Zmieniony przez - Witasdrwal w dniu 2016-05-06 00:23:51
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 6 Napisanych postów 323 Wiek 28 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 11344
Siema, siema!

DZIEŃ 26-06.05.2016

Dzisiaj rano na uczelnie, 3h wykład, a potem zostałem na konkursie mostów z papieru. Duża impreza, dzisiaj ostatni dzień, próby obciążeniowe, obejrzałem chyba z 20 mostów, genialne rzeczy.
Byłem tam do 14 i przesunęło mi się wszystko, bo trening miał być koło południa, a nie wieczorem, ale było warto.

Tylko papier i klej, most który wywarł na mnie największe wrażenie ważył 1184g, a przeniósł 3150N. Magia nauki, na pewno super motywacja do liczenia wszystkiego co się da.

Potem jak wróciłem to pospałem, zjadłem i na trening. Niestety nie zrobiłem dzisiaj cardio, bo trening najkrótszy nie był, a teraz chcę iść spać, bo jutro koło 8 pobudka. Ale mam jeszcze sobotę i niedzielę, więc nadrobię. Jutro, czyli sobota, będzie trochę ruchu w terenie, pewnie jakiś marsz albo piłka wejdą. A w niedziele już pewnie normalnie.

Dieta dzisiaj taka sobie, ze względu na to spanie w ciągu dnia nie zjadłem porządnego drugiego obiadu i na wieczór musiałem nadrobić, ale w sumie nie było źle, wyszło nawet dobre i zjadłem ze smakiem, pomimo 1000kcal.

Nie wiem co się dzieje, ale mam na plecach, rękach i klatce jakąś dziwną wysypkę. Podejrzewam masło orzechowe albo białko real pharm. Bo innych rzeczy nowych chyba nie było w misce. No jeszcze owsiane przez ostatnie 2 czy 3 dni, ale one mnie wzdymają, a dodawałem jak nie chciało mi się gotować ryżu, ale to raczej nie to.
Ale dzisiaj dojadłem resztkę masła, białko tamto powoli też się kończy, zresztą jest nowe, to mam nadzieję, że z 2 dni i zejdzie ze mnie ta czerwień.

Dzisiaj po treningu jak spojrzałem w lustro, to plecy całkiem wyglądają, nawet jakieś mięśnie na pompie wychodzą, ale jak się człowiek obróci, to masakra z moim brzuchem. Chociaż jak jem częściej a mniej i bez kaszy, to nie mam go tak wywalonego i moje rozstępy są w trochę lepszym stanie.












PLECY

1. Podciąganie na drążku nachwytem
3.5 / 2.5 / 2.5
4 / 2.5 / 2.5
3.5 / 3 / 3
3 / 3 / 3
myślałem, że będzie lepiej, a tu dupa. w cyferkach to wygląda gorzej niż pierwsze podciąganie, ale jednak dużo większa kontrola, wolniejszy ruch

2. Ściąganie do klatki podchwytem
15x9 / 15x10 / 15x11 / 15x12
15x9 / 15x10 / 15x11 / 15x12
15x9 / 15x10 / 15x11 / 15x11
15x9 / 15x9 / 15x10 / 15x11
przedramiona słabiutko, ale plecy spięte cały czas

3. Wiosło hantlą
10x30kg / 10x35kg / 10x35kg
10x30kg / 10x30kg / 10x35kg
10x30kg / 10x30kg / 10x35kg
10x30kg / 10x30kg / 10x35kg
wreszcie dołożyłem tutaj trochę, taki mój punkt honoru, lubię to ćwiczenie. dwie serie ok, w trzeciej prawa strona weszła super, no praca łopatką idealna, ale lewa dużo słabiej, musiałem odkładać i poprawiać chwyt. nie wiem czy dążyć to 3x35, czy np 30, 35, 40, muszę się zastanowić

4. Wiosło sztangą
12x40kg / 12x40kg / 12x50kg / 12x50kg
12x40kg / 12x40kg / 12x50kg / 10x50kg
12x40kg / 12x60kg / 12x70kg / 12x60kg
12x40kg/ 12x40kg
po początkowych problemach z wiosłem, chyba jednak się polubimy. niestety największym problemem, jest nie góra pleców, a prostowniki i uda. ino muszę filmikem zarzucić jakoś, bo pewnie też milion rzeczy źle jak przy siadach

5. Wyciąg dolny do brzucha
12x10 / 12x10 / 12x10 / 12x10
12x10 / 12x10 / 12x10 / 12x10
12x10 / 12x10 / 12x10 / 12x10
12x10 / 12x10 / 12x10 / 12x10
ciężar ten sam, ale czucie dużo lepsze z treningu na trening. dużo zależy od chwytu, dzisiaj znowu udało się wyrwać ten lepszy

BICKI

6. Modlitewnik sztanga łamana
10x20kg / 10x20kg / 10x20kg
10x20kg / 10x20kg / 10x20kg
10x20kg / 10x20kg / 10x20kg
jak mi się smalec rozlewa na modlitewniku, to moje łapy są ogromne. dobrze, że nie ćwiczy się tam brzucha. generlanie, nie wiem dlaczego, ale wcale super nie czuję tego ćwiczenia, a tutaj już chyba nie można robić nic źle. może jak coś dołożę na ostatnią serie, chociaż teraz jest już ciężko, ale teraz sobie myślę, że skrócę trochę ruch na koszt ciężaru, to może być dobry pomysł

7. Uginanie z hantlami siedząc na ławce
10x7,5kg / 10x7.5kg / 10x5kg
10x7,5kg / 10x7.5kg / 10x5kg
7x10kg / 8x7,5kg / 10x5kg
czucie dobre na maksa. 2 serie z 7.5kg niszczą. Muszę brać te 5, ale tak mi wtedy żal, jak patrzę na chłopa 110kg i biedak na bicki się z 5tkami szarpie

8. Siódemkowanie (sztanga łamana)
15kg / 15kg / 15kg
20kg / 15kg / 15kg
15kg / 15kg / 15kg
tu niby reres, ale wtedy sztang nie było i cyrki jakieś. 15 kilo, a dokładnie, wolę tę opcję i jest gicior, super ćwiczenie na koniec treningu


-200mg kofeiny rano
-200mg kofeiny przedtreningowo

trochę za dużo, zdaję sobię z tego sprawę. dwa razy było po spaniu, nie czuję po takiej dawce pobudzenia właściwie, ale psycha zawsze lepiej, jak się łyknie "tableteczkę". o ile nie mam tak z jakimiś białkami itp, to tutaj pewnie bardziej placebo, ale działa.
kiedyś wziąłem 400mg na raz, bo czytałem o dawkach na pt, o jakich pisze Knife(specyficzna ocena świata, przez 10-15 najsilniejszych ludzi na ziemi), ale no, kibel szybko mnie przywołał.


Dobra, dzisiaj jakoś się rozpisałem, a tu pora spać.
Więc do jutra,
do branoc.


Zmieniony przez - Witasdrwal w dniu 2016-05-07 01:52:39
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
rutkow Doradca
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 7516 Napisanych postów 49525 Wiek 44 lat Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 385528
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 6 Napisanych postów 323 Wiek 28 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 11344
Dobry

DZIEŃ 27 - 07.05.2016

Sobota, sobota, skończona robota. Żart. To się pośmialiśmy, teraz do rzeczy.
(komentarz korniczatko-karuzela śmiechu)

Wstałem rano, nie dali mi zjeść, tylko siup dupa do auta i wiozą mnie 120 km przez góry i doliny, przez rzeki i lasy. Ale nie dałem się, wylądowałem bezpiecznie w domu (oni też żyją).
W domu pierwsze co wpadłem, to obczaiłem co na stole, a tam niedojedzona jajecznica, twarożek, myślę sobie, tu chyba mieszkają kulturyści. No ale zjadłem, a za chwilę się okazało, że to nie kulturyści, tylko moja rodzina, o wyglądzie +/- moim (oprócz najmłodszego, któremu kostki można liczyć), więc z kulturystów mało mają. Do plażowej sylwetki też nie pasują.

Potem do lasu, po drabinach, deski gwoździe, trochę młotków i innych wycieczek. Chwilowo u dziadków, to wbijam do kuchni, myślę sobie znowu, tu chyba mieszkają kulturyści. Kurczak, mielone, kanapeczki, dupereczki. No to hop, ładujemy co dają i w nogi.
A tu jednak nie kulturyści tylko otyły dziadek i normalna babcia. Do plażowej, coraz dalej. No to co poradzić, z tego wszystkiego trzeba było zjeść jeszcze ryżu. To se zjadłem. To se pojechałem. To se byłem wyjechany.

Potem oddałem wszelakie środki transportu do przewozów rzeczy wielkogabarytowych, tzn, przyczepkę. Znowu byłem u dziadków, ale tam już wiedziałem, że nie mieszkają kulturyści, to se myślę, herbatników ze stołu nie będę jadł. To se pojechałem w chatę na obiad.

Na obiad se zjadłem kartoflów, mięska ze świnki pomielonego w formie przepysznych pulpecików kochanej mamusi i se dołożyłem warzyw jakiś kolorowych, np tam był se szpinak, na bank.

Wtedy przyszedł kumpel, trochę pogadalim, o żadnym browarze nie myślelim, tylko po fajurce i coś by tu trza wykombinować. No i mówię se tak, jak mi brat najmłodszy cały dzień suszy głowę o granie w piłkę, to mówię, chodźmy pogramy. To se pogralim. No i graliśmy tak czas jakiś, z pół godziny zleciało jak nic, przegrałem 4 do 5, jakby to kogoś interesowało. Na podwórku, małe bramki, mała piłka, a jednak zmęczenie duże, ot taki paradoks.
Wtedy se myślę, chłopaki, jest już późno, to Wy se róbta co chceta, a ja jadę se do lasu, bo dawno nie byłem. No to oni chwilę gralii jeszcze, ja sie przebrałem i hop do autka. I pojechałem.

Tam w tym lesie trochę żem pochodził, ale niespecjalnie długo, tak minut ze 20. Spociłem się mocno, bo kurtkę wziąłem najgrubszą jaka była w domu, bo myślę, będzie wiało jak zwyklę, a tu pech. Ciepło, nie wieje, świat się ze mnie śmieje. To potem sobie usiadłem i patrzyłem w świat. Świat mi się zrobił ciemny, miał nawet rogi a potem trochę był do świni podobny, ale się ściemnił i dupa.

To wróciłem do domu, a tam poranni kulturyści sobie gadają pod pięknym niebem i obok nich kolejni kulturyści. To se z nimi posiedziałem. Ale w międzyczasie zgłodniałem, bo dawno nic nie jadłem. To idę do lodówki, patrze co tam dają. A tam boczuś, no to ja go hop i na deseczkę i plasterki. No to patrzę jeszcze, a tam ser, no to ja go hop i na deseczkę. I wziąłem nóż i pokroiłem, coś tam poważyłem i hop do paszczy.

No ale byłem jeszcze głodny, to se idę dalej, patrzę, karton pięknych, małych jabłek. Regularne. Czerwono żółte, no cuda istne. No to hop, 5 sztuk. I potem je jadłem. Ale krótko, bo były dobre.

Potem se jeszcze myślę, taki piękny ryż, biały, całkiem do siebie podobny, jak ten rano, no jak dwie krople wody. No to ja go hop i zjadłem. I tak nawet mi się jakoś to wszystko posklejało, trochę białka mało, ale bywają większe problemy w życiu. Np trafić 6 w totka. Ino nie samemu, tylko w 3 osoby. To jest dramat. Tylko twarde jednostki niesfiksowały by od takiej kasy. A tak to ludziom tylko życie popsuje. Mogą mi oddać, ale nie chcą.

Czy coś jeszcze muszę napisać?
A, se jechałem wczoraj fajną furką i nie umiałem ruszyć, bo ręczny zajumali ze środka na bok i na dwie części podzielili. No paranoja.




Komentarz do opisu: Jestem trzeźwy, nic nie brałem. Dzisiaj przyszedł dzień, na pokazanie Wam mojego prawdziwego ja!









DNT.
30 minut biegania za piłą.



Na razie to tyle, wpiska za niedziele, w sensie wczoraj od 1.3h będzie albo za czas jakiś albo jutro przed wieczorem, bo nie wiem czy będę żył za chwilę.
Narka Ziomalki i Ziomeczki!




Zmieniony przez - Witasdrwal w dniu 2016-05-09 01:20:26
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 6 Napisanych postów 323 Wiek 28 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 11344
Siema, siema!

Leci do Was wczorajsza wpiska

DZIEŃ 28 - 08.05.2016

Wstałem, śniadanko, kawka, wyprałem dywaniki z mojej fury, pojechałem po moją laseczkę, pojechaliśmy do transportu, transportowaliśmy się, trochę czasu ogólno porządkowego, cardio, spanie. W między czasie jadłem!

Ale miska wygląda kiepsko, bo nie dałem rady zjeść zaplanowanego przed snem posiłku, 100g ryżu i 200g mielonego z łopatki. Byłem tak najedzony poprzednim posiłkiem, że nie wciskałem na siłę.

Coś mnie ostatnio pobolewa lewe kolano, tzn, od tego tygodnia. Być może wina to olanej rozgrzewki przy poprzednich nogach, ale wczoraj na wieczór wygrzałem, dzisiaj też zamierzam i powinno być coraz lepiej. Dziwne uczucie generalnie.
W przeszłości zdarzało mi się miewać bóle w kolanach, co prawda po jakimś przepracowaniu czy coś, ale nigdy nie jedno i zawsze jakoś inaczej. Ale mam nadzieję, że przejdzie bez większych problemów.

Cieszę się, że pomimo ustalonego chyba we wtorek czy w środę podwyższonego cardio, udało mi się zamknąć tydzień z czystym sumieniem i odrobionymi lekcjami, jeżeli chodzi o tą(może tę, nie wiem) aktywność.









DNT
30 minut na rowerku, tempo około 7.5.



Nie jem ostatnio witaminek i tranu, ale muszę do tego wrócić, bo już serio serio resztki zostały i tylko się walają.



Za czas jakiś będzie dzisiejsza wpiska.


Zmieniony przez - Witasdrwal w dniu 2016-05-10 00:06:49
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 6 Napisanych postów 323 Wiek 28 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 11344
Jest i wpiska z dzisiaj

DZIEŃ 29 - 09.05.2016

Długo pospałem, rano fajny płaski brzuch. Ale zjadłem już jabłko, coś popiłem i już jak piłeczka. Ale rano coś się wreszcie podbudowałem psychicznie, jeżeli idzie o sylwetkę.

Przed treningiem zrobiłem sobie papkę i zalałem za dużą ilością wody, dlatego początek na lekkim dyskomforcie, ale to nie siady, tylko klatka, więc okej.

Generalnie, ładnie dzisiaj podokładałem, mimo dołożenia np w wyciskaniu dużo spokojniej mi to szło niż ostatnio. Nie wiem czy to kwestia wyspania, czy tego, że więcej niż tydzień od treningu, ale było bardzo dobrze.

Aero nie robię, bo mam jeszcze czas na to cały tydzień, a snu już mało mi zostało. Generalnie, jutro będzie słaby dzień, bo mam dla mnie ważny sprawdzian na uczelni w środę i wyczuwam spory stres. Tym bardziej, że życie ostatnio komplikuje mi naukę.
Ale, nigdy się nie uczyłem, zawsze wszystko na ostatni moment, to nie ma co płakać, że znowu tak jest.












KLATKA

1. Wyciskanie sztangi ławka skos +
12x40kg / 12x42.5kg / 12x42.5kg / 12x45kg
12x40kg / 12x40kg / 12x42.5kg / 12x45kg
12x40kg / 12x40kg / 12x42.5kg / 12x45kg
12x40kg / 12x40kg / 10x45kg / 10x40kg
dołożone i zrobione ze spokojem i dobrym spięciem

2. Wyciskanie hantli ławka prosta
12x20kg / 12x20kg / 12x22.5kg
12x20kg / 12x20kg / 12x20kg
10x17.5kg / 12x20kg / 12x20kg
12x15kg / 12x17,5kg / 12x20kg
tutaj też do przodu, ale już nie tak łatwo. większy ciężar na razie raczej nie

3. Rozpiętki ławka skos +
10x10kg / 10x10kg / 10x12.5kg
10x10kg / 10x10kg / 10x10kg
10x10kg / 10x10kg / 10x12.5kg
10x7,5kg / 10x10kg / 10x10kg
będę szedł tu do przodu. ładnie mi klate rozrywa

4. Butterfly
10x5 / 10x5 / 10x5 / 10x5
10x5 / 10x5 / 10x5 / 10x5
10x5 / 10x5 / 10x5 / 10x4
10x5 / 10x7
ostatnią serie zrobiłem sobie najpierw lewa, potem prawa i klata zniszczona

TRICEPS

5. Francus leżąc
12x7,5kg / 12x7,5kg / 12x10kg
12x7,5kg / 12x7,5kg / 12x10kg
12x7,5kg / 12x7,5kg / 12x10kg
12x7,5kg / 12x20kg(sz) / 12x7,5kg
tu narazie dycha sprawia problem, cały czas


6. Prostowanie przedramion z hantlą w opadzie tułowia
12x6kg / 12x6kg / 12x7kg
12x6kg / 12x6kg / 12x7kg
12x6kg / 12x6kg / 12x7kg
12x5kg / 12x6kg / 12x6kg


7. Prostowanie przedramion ze sznurem z wyciągu górnego
12x8 / 12x8 / 12x8 <---- drążek prosty
12x8 / 12x8 / 10x8
12x8 / 10x9 / 12x8
15x7 / 12x8 / 12x8

tym razem nie zrobiłem ze sznurem, tylko z drążkiem prostym. czułem to dużo lepiej, chociaż jak to nie jest ostatnie ćwiczenie, to sznur też czuję okej. Może tak zostać Rutek?


Dzisiaj jeszcze bez witaminek i obyło się bez kofeiny.




To na tyle, jutro planuję dać wpiskę normalnie, bez wiecznych opóźnień.
Teraz mówię Wam: dobrej nocy.




Zmieniony przez - Witasdrwal w dniu 2016-05-10 01:44:35
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Remik7 Ćpaj Sport
Ekspert
Szacuny 737 Napisanych postów 34667 Wiek 34 lat Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 254666
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
rutkow Doradca
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 7516 Napisanych postów 49525 Wiek 44 lat Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 385528
jak najbardziej sznur tez moze byc
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 6 Napisanych postów 323 Wiek 28 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 11344
Siema, siema!

Tęskniliście? Ja trochę tak, więc wracam po przerwie w relacjach.

DZIEŃ 30 - 10.05.2016

Cały czas na pt miskę sobie liczę i po niej mogę sobie fajnie wszystko zrelacjonować, bo te 2-3 dni wstecz się spojrzy na jedzenie i już wiadomo, co było grane.

Więc wtorek był spędzony pod hasłem nauka. Hasło to hasło, a do roboty zabrałem się po południu. Ale jak już zaczynałem, to czułem, że tym razem się nie uda. I chcąc nie chcąc, jakoś tak bez energii to szło, bez wiary, gdzie przeważnie po południu to mogę jeszcze uwierzyć, że całego semestru się nauczę, a co dopiero kilku tygodni.

Cardio nie było, bo hasło nauka, treningu nie było, bo był w poniedziałek.

W misce, to posiłek przedostatni w postaci omleta wpadł. Ino omlety były dwa i nie zjadłem ich na raz, a szły przez dłuższy czas.









DNT



Zmieniony przez - Witasdrwal w dniu 2016-05-13 02:33:50
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 6 Napisanych postów 323 Wiek 28 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 11344
DZIEŃ 31 - 11.05.2016

Wstałem rano, nos w książki, bo uczelnia dopiero na 14. Myślę sobie, pójdę, spierdziele ten sprawdzian z matmy, juwenalia są, to godzina i wracam, nie będę siedział do 17. Taki ch...
Okazało się, że najpierw robimy normalnie materiał, a potem piszemy. I musiałem siedzieć. Oczywiście napisałem tak jak sądziłem, czyli beznadziejnie. Na szczęście całkiem przyzwoicie poszły mi poprzednie rzeczy.
Nie wiem z czego to wynika, ale normalnie w jeden dzień jestem w stanie przetworzyć dużo więcej materiału. To pewnie nieregularne spanie z poniedziałku na wtorek.

Dobra, to tłumaczę dalej.

Mamy ustalone z Rutkiem, że nie jem prochu na śniadanie i zdaję sobie sprawy, że dałem dupy, ale jednak uczelnia ważniejsza niż gotowanie mięsa.
Ale to akurat zdarzyło się chyba pierwszy raz, więc nie płaczę.

Jak wróciłem z uczelni, było trochę domowych stresów, potem był koncert, jak generalnie nie jestem "muzyczny", tak tutaj jak tylko usłyszałem, że będzie taka możliwość, zupełnie za friko, to od razu byłem chętny. I nie zawiodłem się. Magia na scenie.
Miałem sytuację, że leci jakaś piosenka, słyszę pierwszy raz, słyszę słowo i myślę, czym bym zakończył rym do tego. I bum, słyszę to. Kolejny wers leci i znowu taka sytuacja, słyszę to co myślę.
Miałem tak 3 razy z rzędu, a serio pierwszy raz to słyszałem. Przyjemne uczucie.

Potem jakoś dzień doleciał do końca, ze świadomością zawalenia spraw, których nie powinienem zawalać. I trwa to tak jeszcze.









DNT

Trening był w planach. Ale dzień za krótki. A kiedyś też miewałem takie podejście, że np co tam koncert, co tam moje marzenia, byleby spełnić jakieś oczekiwania, byleby czekać na to w nieskończoność i cieszyć się z czekania. Mam tego dość, więc coś kosztem czegoś.

Cardio, akurat serio nie było kiedy. Ale ale, czy Witasdrwal da dupska, czy weźmie się za robotę dnia następnego? Kolejne relacje już za chwilę!


Zmieniony przez - Witasdrwal w dniu 2016-05-13 03:03:25
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Ćwiczenia oraz dieta jak połączyć

Następny temat

Mogę już masować

WHEY premium