Dzisiaj już miałem się pochwalić - jadłem zgodnie z planem, na miejscu tylko mięso z warzywami i odrobiną ziemniaków aż tu weszły na stół ciasta No i klapa, ciąża spożywcza itd Cudem odmówiłem gdy proponowano mi lody. Te spotkania rodzinne Dwa następne dni mam normalnej diety, ale od czwartku do soboty znowu na wyjeździe, więc zastanawiam się czy przez te dwa najbliższe dni nie zrobić sobie jakiegoś ekstremalnego palenia fatu - może nie vlcd ale z 50% energii z białka, siłowy, 1h cardio, dwa kapsy spalacza w ciągu dnia. Rozważę to serio. A dziś jedyne co zjem to może pół kostki twarogu, aczkolwiek też nie jestem pewny.
"Nie głaskało mnie życie po głowie
Nie pijałem ptasiego mleka
No, i dobrze! No - i na zdrowie!
Tak wyrasta się na człowieka!"
DZIENNIK http://www.sfd.pl/DT__Chudzi_moga_iśc_na_ryby__by_pilkaPN-t1006905.html
Siedzieliśmy dzisiaj kilka h w szkole nad projektem i pozostała część zespołu postanowiła zadzwonić po pizzę mimo mojego oporu Powiedziałem sobie: ok, zjem, ale będzie później moc na treningu [17:40-19:00]. Było dokładnie odwrotnie - zmuliło mnie, w dodatku już na samym początku przy martwym rozbolała głowa (tak to jest, jak się trzyma wdech nie w brzuchu tylko głowie...), ogólnie przerąbane. Cardio po treningu nie zrobiłem, musiałem usiąść, odczekać, zjadłem potreningowy, odczekałem godzinę i czułem się już trochę lepiej, więc poszedłem zrobić cardio [20:55 - 21:40]
Jeśli chodzi o przyczyny tego "zmulenia" po pizzy to obstawiam dwie:
-Coś było nieświeżego
-Spalacz blokuje mi łaknienie i po prostu się przejadłem porcją, którą wcześniej zazwyczaj pochłaniałem na luzaku
Bardziej jestem przekonany do tej drugiej, jadłem tam pizzę kilka razy i nigdy nie miałem po tym dyskomfortu. Jest to dla mnie nawet optymistyczny znak - będę mógł zejść z kcal sporo niżej i nie będę odczuwał głodu. Ogólnie teraz nie ciągnie mnie do węgli, co cieszy - aczkolwiek jak wczoraj przejadłem się ciastami, a dziś pizzą (sic! co to za redukcja...) to nic dziwnego.
W czwartek mam wyjazd do W-wy, wracam w niedzielę koło południa. Diety nie będę mógł trzymać ze względu na towarzystwo z projektu Aczkolwiek ostatnio obrzydło mi przejadanie się, do alkoholu nie ciągnie w ogóle, więc może nie być najgorzej. Kupiłem sobie hamburgery z Beefmastera (98% wołowiny), więc będzie co do grahamek włożyć na drogę, będę chciał zredukować syfy do minimum.
TRENING
Liiiiiipton.
Martwy ciąg
90kg x 12
100kg x 8
110kg x 5
2 x 120kg x 3
Od setki w dół obciąłem delikatnie repsy ze względu na ból głowy i chęć zrobienia 130, ale to zdecydowanie nie był mój dzień.
Ściąganie linki wyciągu górnego do klatki
36kg x 12 (albo 15)
48kg x 10 (albo 12)
60kg x 5
Wiosłowanie nachwytem
2 x 60kg x 12
70kg x 8
70kg x 10
Ściąganie linki wyciągu dolnego do brzucha
36kg x 21
2 x 48kg x 12
60kg x 8
Dipsy
5
6
7
8
Prostowanie ramion na wyciągu górnym
24kg x 10
24kg x 18
Tu dołożyłbym ciężaru ale mogę tylko co 12kg i przy 36 zazwyczaj szwankuje technika. Na następnym treningu sprawdzę jeszcze raz to 36, jak nie dam rady zrobić ok to zmienię ćwiczenie.
Wieczorem cardio.
Tak jeszcze dwie sprawy:
-Wypróbowałem dzisiaj picie kreatyny podczas cardio (poszło 5g po treningu i 5g w trakcie biegania) - niby cytrynowy TCM Powder jest smaczniejszy od wody, ale jednak H2O mniej ciąży na żołądku. Fajna sprawa szczególnie wtedy, gdy już wcześniej było się przejedzonym...
-Nie wiem czy zjem dzisiaj te jajka, po twarogu z bananem jestem mega najedzony...
"Nie głaskało mnie życie po głowie
Nie pijałem ptasiego mleka
No, i dobrze! No - i na zdrowie!
Tak wyrasta się na człowieka!"
DZIENNIK http://www.sfd.pl/DT__Chudzi_moga_iśc_na_ryby__by_pilkaPN-t1006905.html
Kurva tez zjadłbym pizze
A przy ściąganiu linki wyciągu górnego w każdej serii 12kg więcej, źle sztabki policzyłem.
Tak to wyglądało, idę spać, jutro z rana trening nóg.
Zmieniony przez - pilkaPN w dniu 2014-05-06 23:51:26
"Nie głaskało mnie życie po głowie
Nie pijałem ptasiego mleka
No, i dobrze! No - i na zdrowie!
Tak wyrasta się na człowieka!"
DZIENNIK http://www.sfd.pl/DT__Chudzi_moga_iśc_na_ryby__by_pilkaPN-t1006905.html
0 snu w nocy było...
A specjalnie dla Pawła, choć dzisiaj zrobiłem fajne proteinowe placuszki, wrzucam zdjęcie najbrzydszego posiłku w ciągu dnia
W ogóle głodny byłem jak nie wiem co zanim się za to zabrałem, więc postanowiłem wrzucić jak najwięcej warzyw i dodatków, których nie wliczam do bilansu:
Na początek wrzuciłem na patelnię cebulę (cała duża czerwona i mała zwykła) i pomidora (w zapasie zostało jeszcze pół), posoliłem i lekko poddusiłem pod pokrywką, na to pół torebki kaszy gryczanej na której dałem łyżeczkę koncentratu pomidorowego, po jakimś czasie wrzuciłem gotowaną wątróbkę którą od razu polałem sosem tabasco, na sam koniec pozostałe pół pomidora i kapustę kwaszoną (którą popieprzyłem). Na stole polałem keczupem. Jak zwykle zjadłem z patelni, żebym miał więcej czasu na dokładniejsze żucie kęsów - z ciepłego naczynia stygnie bardzo wolno.
TRENING
Odpuściłem sobie aktywność fizyczną ze względu na dużo zajęć (jeszcze teraz umiem dopiero 1/4 tekstu który będę w piątek wygłaszać) i całkowity brak snu w nocy.
Następny wpis dopiero pewnie w sobotę wieczór albo niedzielę, jadę do W-wy, pozdro600.
Zmieniony przez - pilkaPN w dniu 2014-05-07 21:33:40
"Nie głaskało mnie życie po głowie
Nie pijałem ptasiego mleka
No, i dobrze! No - i na zdrowie!
Tak wyrasta się na człowieka!"
DZIENNIK http://www.sfd.pl/DT__Chudzi_moga_iśc_na_ryby__by_pilkaPN-t1006905.html
- 1
- 2
- ...
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- 46
- 47
- 48
- 49
- 50
- 51
- 52
- 53
- 54
- 55
- 56
- 57
- 58
- 59
- 60
- 61
- 62
- 63
- 64
- 65
- 66
- 67
- 68
- 69
- 70
- 71
- 72
- 73
- 74
- 75
- 76
- 77
- 78
- 79
- 80
- 81
- 82
- 83
- 84
- 85
- 86
- 87
- 88
- 89
- 90
- 91
- 92
- 93
- 94
- 95
- 96
- 97
- 98
- ...
- 99