ambroziakkonsument powinien miec pęlna swiadomosc: kupuje produkt tanszy, ale niepelnowartosciowy.
Aby dodać to ostatnie słowo należy mieć na to grubą literaturę. Inaczej, może się wydawać że ktoś sprzedaje białko zwierzęce które nie jest pełnowartościowe. Z tego co wiem, takim jest jedynie żelatyna.
To że jakaś frakcja serwatki daje jakąś domniemaną korzyść, nie oznacza że białko bez niej jest niepełnowartościowe.
To nieuczciwe.
Uczciwie jest napisać:
- surowce wysokiej jakości, nie zawierają kazeiny i posiadają w swym składzie wszystkie frakcje,
- surowce gorszej jakości, ze względu na technologię pozyskania mogą zawierać X% kazeiny - może to być groźne dla osób uczulonych na frakcję białka kazeinowego (wcale nie takie sporadyczne)
- surowce nieposiadające wszystkich korzyści wynikających ze specyfiki działania białka serwatkowego, zubożone o pewne frakcje można traktować jako produkt niższej jakości bo ... (i do tego literatura).
Na koniec: każdą z tych odżywek traktujemy jako pełnowartościowe źródło białka, jednak ze względu na wtrącenia X, oraz braki Y o których producent nie informuje/nie wie/ma to w D..upie klient może nie odnosić potencjalnych korzyści lub odczuwać dolegliwości ze strony układu pokarmowego.
Ja to napisałem w 3 minuty na kolanie, jak chcecie pretendować do NIEZALEŻNYCH STRAŻNIKÓW jakości, to powinniście przykładać się do swoich tekstów zdecydowanie mocniej.
Ps. no i nadal nie wiemy, jak białka konkurencji mają się do białek Olimpu. Może też jest czegoś więcej, albo czegoś brak?
"Lepiej być kanciastym czymś, niż okrągłym niczym"